Wyborna forma GKM-u. Robert Kempiński: Czas dogonić lidera

 / Na zdjęciu: Robert Kempiński
/ Na zdjęciu: Robert Kempiński

Drużyna GKM-u sięgnęła w niedzielę po piąte z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach Nice PLŻ. Okazuje się, że grudziądzanie zamierzają pójść za ciosem i wyprzedzić w ligowej tabeli PGE Marmę Rzeszów.

Zespół Roberta Kempińskiego potwierdził swą wysoką formę, nie dając w ostatnią niedzielę szans ŻKS ROW-owi Rybnik (51:37). GKM Grudziądz wyprzedził już w tabeli drużynę Carbonu Startu Gniezno, a jego strata do rzeszowian wynosi tylko dwa punkty.
[ad=rectangle]
Jak zapewnia trener Kempiński, grudziądzanie nie zamierzają spocząć na laurach. - Cieszymy się, że awansowaliśmy w końcu na drugą lokatę. Uważam, że gdyby nie wpadki na wiosnę, byliśmy w ścisłej czołówce od początku sezonu. Jeśli ktoś zna mój zespół, to wie, że na tym nie poprzestaniemy. Naszym celem jest dogonienie PGE Marmy i zakończenie rundy zasadniczej na fotelu lidera - zadeklarował Robert Kempiński w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Grudziądzanie są niepokonani od 1 czerwca, gdy przegrali z KMŻ Lublin
Grudziądzanie są niepokonani od 1 czerwca, gdy przegrali z KMŻ Lublin

Grudziądzanie zdają sobie jednak sprawę, że mimo odniesienia kolejnego zwycięstwa, są rzeczy, które wymagają poprawie. GKM oczekuje zwłaszcza tego, że do solidnej formy wróci Norbert Kościuch, który zdobył w niedzielę zaledwie trzy punkty i bonus. - Wiem, że stać go na to, by w każdym meczu zakręcić się przy dziesięciu punktach. Wydaje mi się, że gdyby Norbert uporał się ze swoimi problemami, bylibyśmy naprawdę silni. Kluczowe jest jednak to, by wszyscy trafili z dyspozycją na play-offy. Cóż z tego, że wygramy ostatnie mecze rundy zasadniczej, jeśli złapiemy zadyszkę w walce o medale - zaznaczył trener GKM-u.

Pozostałe drużyny uczestniczące w rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej mogą być spokojne o to, że grudziądzanie nie potraktują żadnego meczu do końca rundy zasadniczej ulgowo. - Nie wyobrażam sobie, by ktoś miał powiedzieć żużlowcom, by ci nie jechali na sto procent i nie starali się zdobyć powyżej dziesięciu punktów. Mają zawodowe kontrakty i z jazdy na żużlu po prostu żyją. Sprzęt się zużywa poza tym bez względu na to, czy ktoś przyjeżdża do mety pierwszy czy też ostatni - podsumował Kempiński.

Źródło artykułu: