Koziołki przegrały cztery ostatnie mecze w Nice Polskiej Lidze Żużlowej i spadły na ósmą lokatę w tabeli. Druzgocący dla lublinian był zwłaszcza poprzedni mecz na własnym torze przeciwko łódzkiemu Orłowi, przegrany 34:56. - To w jaki sposób polegliśmy w tamtym spotkaniu jest dla mnie niewyobrażalne. Po prostu nie rozumiem jak coś takiego mogło się stać. Zostaliśmy tak naprawdę zmiażdżeni i zawodnicy słusznie czuli się załamani. Nie chcę jednak wypowiadać się na temat naszych rozmów po zakończeniu meczu, gdyż musi zostać to między nami - powiedział trener KMŻ Lublin w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Drużyna Mariana Wardzały ma przed sobą dwa wyjazdowe mecze do Gniezna i Rzeszowa. Lublinianie nie łudzą się, że zdobędą w nich jakiekolwiek punkty. - Jedziemy na mecz ze Startem zupełnie z marszu, bo zawodnicy są w rozjazdach. Nie będę ukrywać, że ciężko będzie nam myśleć o jakimś pozytywnym wyniku. Nastawiamy się głównie na to, że zdobędziemy punkty w ostatnim meczu u siebie z Lokomotivem. Ani w Rzeszowie, ani w Gnieźnie nie mamy raczej czego szukać - ocenił.
Jak przyznaje Wardzała, celem KMŻ Lublin jest tylko i wyłącznie opuszczenie ostatniej lokaty w ligowej tabeli. - Mam świadomość, że grozi na spadek, ale robimy wszystko, by zachować skórę i zająć przedostatnie miejsce w lidze. Wiele będzie zależało od najbliższej kolejki. Zobaczymy jak Lokomotiv pojedzie w Łodzi, a ŻKS ROW Rybnik u siebie z rzeszowianami - podsumował.
Marian Wardzała: Nie mamy czego szukać w Gnieźnie
Marian Wardzała nie chce okłamywać kibiców, mówiąc, że jego zespół może sprawić niespodziankę na torze Startu Gniezno. - Raczej nie mamy tam czego szukać - przyznał bez ogródek trener KMŻ Lublin.
Źródło artykułu: