105 
Do Thomasa H. Jonassona, który swoją absencję motywował tym, że musi w poniedziałek rano stawić się w Urzędzie Skarbowym w Vetlandzie dołączył Leon Madsen. - Niby jest chory i dlatego nie mógł pojechać. Ma w poniedziałek przedstawić L4 i zobaczymy na co się rozchorował - powiedział wyraźnie zniesmaczony Tadeusz Zdunek. - Była realna szansa na wygraną, ale co poradzić? Jest w tym wszystkim coraz mniej sportu. Pragnę zaznaczyć, że tacy zawodnicy jak Madsen krzywdy u nas nie mają. Dostali naprawdę dużo pieniędzy za podpis. Mieli zapas i mogli pojechać - dodał prezes Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże.
[ad=rectangle]
Porażka w Częstochowie pozbawia zawodników Renault Zdunek Wybrzeża złudzeń. - Nie widzę możliwości, by zadłużać klub. To po prostu nie ma sensu. Trzeba myśleć o przyszłym sezonie. Ten jest już zamknięty. Trzeba uporządkować sytuację klubu i zmniejszyć długi. Trochę pracy przed nami. Pewni miejsca w naszym składzie mogą być lojalni zawodnicy - Artur Mroczka, Renat Gafurow, Dominik Kossakowski i Marcel Szymko. Reszta w ten, czy w inny sposób z nas zakpiła - zauważył Zdunek. - Wprowadziliśmy w ostatnich miesiącach mądrą politykę. Nie rozrzucamy pieniędzy na prawo i lewo. Zadłużenie powoli się zmniejsza. Rozmawiamy ze sponsorami i staramy się ich namówić do wspierania klubu - przekazał.
Ostatnie wyniki klubu nie pomagają jednak w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. - To jest logiczne. Nie rozumiem tylko tego, że zawodnicy tego nie rozumieją. Zarobki żużlowców zależą od kibiców i sponsorów. Gdy nie zdobywają oni punktów, z każdego meczu klub traci na biletach kilkadziesiąt tysięcy złotych. Te fundusze trafiłyby do nich, a jak stadion jest pusty, są wyrzucane przez okno. Rozmawiałem o tym z Piotrem Baronem i doszliśmy do takich wniosków, że niezależnie od płynności w klubach są środki, które zmuszają kluby do wypłacenia należnych im pieniędzy. Ci zawodnicy prędzej czy później i tak je dostaną, więc gdy zdobywają mniej punktów, zarabiają mniej - przypomniał główny sponsor klubu znad morza.
Czy mimo długów klubu wobec zawodników, Zdunek ma do nich żal? - Tak, bo była duża szansa na wygraną w Częstochowie. Zmobilizowaliśmy się na koniec, przyspieszyliśmy spłatę długów. Od momentu, w którym odszedł pan Terlecki i zajmuję się klubem, mocno zmniejszyliśmy zadłużenie. W zamian Jonasson w meczu ze Stalą jeździł po parku maszyn na hulajnodze, a Pieszczek rozchorował się na trzy dni. To są jakieś jaja. Zebrałem wszystkich zawodników, wytłumaczyłem jak wygląda sytuacja, skąd możemy dostać pieniądze. Nikt nie może powiedzieć, że nie znał sytuacji klubu. Każdy wiedział jak ważne są te dwa mecze. Wyszło pośmiewisko z zarządu i kibiców. Nie wiem czy to jeszcze sport - zakończył Tadeusz Zdunek.
[event_poll=25242]
Wybrzeże na koniec sezonu powinno się skupić tylko na zmniejszeniu długu? 
