Ireneusz Kwieciński (KSM Krosno): Chciałem, żeby wynik był w drugą stronę. Ale Wanda przyjechała mocnym składem i0 zaczęli od mocnego uderzenia. Nie mogę jednak niczego zarzucić moim chłopakom, bo powstaliśmy z kolan, zaczęliśmy odrabiać straty. Doprowadziło to do w miarę normalnego wyniku przed ostatnim biegiem, kiedy zwycięstwo było jeszcze możliwe. Za dużo złych rzeczy przydarzyło się w tym meczu. Wiadomo, że to jest żużel i czasem tych upadków nie ma wcale, a czasem jest ich dużo. Myślę, że to nie była klapa. Po prostu przegrany mecz.
[ad=rectangle]
Mariusz Fierlej (KSM Krosno): Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że jechałem na szrotach, a nie na silnikach. Moje silniki pozostawiają wiele do życzenia. Nie ma startu, nie ma trasy, nie ma niczego. To nie kwestia kasy, tylko popsuły mi się dwa najlepsze silniki. Pourywały się korbowody i teraz jeżdżę na szrotach. Zabrakło punktów moich i Marcina Rempały. Trudno, jedziemy do Opola powalczyć o wygraną.
Tomasz Rempała (KSM Krosno): Do tego meczu lepiej wiodło mi się na wyjeździe. W Krośnie mam jakieś fatum, bo zawsze w pierwszym biegu przyjeżdżam ostatni. Mam nadzieję, że w następnych meczach to fatum minie, bo te kilka zer, które mam w lidze, to wszystko w pierwszych wyścigach w Krośnie. Później spasowałem się i było już w porządku.
Michał Widera (Speedway Wanda Instal Kraków): Przed zawodami typowałem wygraną 46:44 wbrew wszystkim prognozom ze Sportowych Faktów. Jak widać, od kilku meczów nikt nie trafił naszego wyniku i cieszy mnie, że jesteśmy drużyną nieprzewidywalną, której trzeba się bać.
Daniel Pytel (Speedway Wanda Instal Kraków): Miałem już dobre mecze w tym sezonie, chociaż może nie aż tak dobre. Jestem bardzo zadowolony, bo wygraliśmy. Myślę, że trochę nam ulżyło. Każdy z nas miał podrażnione ambicje po meczu z Ostrovią. Miałem to szczęście w nieszczęście, że problemem w moim przypadku okazały się silniki. Po serwisie były poprzestawiane. Po tamtym meczu otworzyliśmy silniki i wróciliśmy do ustawień, które miałem w najlepszych meczach w tym roku i to zagrało. Wiedziałem już po meczu w lidze szwedzkiej, że silniki "żyją" i dlatego byłem dobrej myśli przed tym spotkaniem. Intuicja mnie nie zawiodła i jestem podwójnie zadowolony ze względu na wynik indywidualny i drużynowy. Czeka mnie daleka droga do domu, bo to 730 kilometrów, ale na pewno będzie bardzo fajna.
Karol Baran (Speedway Wanda Instal Kraków): Boli mnie, że zgubiłem punkt (śmiech). Mieliśmy pewną umowę, ja i Michał Finfa, ale zgubiłem punkt, którego miałem nie zgubić. My byliśmy dzisiaj trochę mocniejsi niż gospodarze. Byliśmy przede wszystkim równym zespołem, choć tam u nas też chłopakom przytrafiły się zera. Cieszę się, że zmazaliśmy plamę z poprzedniego spotkania.
[event_poll=25326]