Niedzielny mecz był niezwykle ważny zarówno dla KantorOnline Viperprint Włókniarza Częstochowa, jak i Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Oba zespoły na swoim koncie miały po 4 punkty i bezpośrednia konfrontacja miała wyłonić spadkowicza z ENEA Ekstraligi. Z kolei zwycięska drużyna zapewniłaby sobie start w barażach. Spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem Lwów, którzy najprawdopodobniej po raz trzeci w ostatnich pięciu sezonach będą bronić się przed spadkiem w spotkaniach z drugim zespołem zaplecza ENEA Ekstraligi.
[ad=rectangle]
W ostatnich dniach w Częstochowie panowała duża mobilizacja. Prezes Dariusz Śleszyński oraz menedżer Jarosław Dymek robili wszystko, by Lwy w konfrontacji z Renault Zdunek Wybrzeżem wystąpiły w optymalnym na tę chwilę składzie. Starania przyniosły skutek i w ekipie biało-zielonych pojechali wszyscy zdrowi zawodnicy. Co zrozumiałe zabrakło kontuzjowanych Grigorija Łaguty i Grzegorza Walaska. - Zakładaliśmy zwycięstwo z Wybrzeżem. Mocno przygotowywaliśmy się do tego meczu. Dziękuję chłopakom za przyjazd. Każdy wie, jaką mamy sytuację. Są dosyć duże zaległości, ale zawodnicy postarali się i przyjechali. Dziękuje Jarosławowi Dymkowi za to, że był z zawodnikami cały czas w kontakcie. Podobnie było w przypadku prezesa Dariusza Śleszyńskiego - powiedział po spotkaniu trener Włókniarza, Roman Tajchert.
Częstochowianie po dwunastu kolejkach mają na swoim koncie 7 punktów i przy korzystnych rezultatach mogą wydostać się ze strefy zagrożonej spadkiem. Zadanie to nie będzie jednak łatwe, gdyż rywalami Lwów będą drużyny walczące o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. - Nie wiem czy mamy szansę na szóstą pozycję. Do końca fazy zasadniczej pozostały nam dwa mecze. Pierwszy w Zielonej Górze, a później na własnym torze z Unią Leszno. Ten mecz z Unią będziemy chcieli pojechać w miarę dobrze, by zadowolić kibiców - przyznał Tajchert.
W niedzielnym meczu sztab szkoleniowy KantorOnline Viperprint Włókniarza Częstochowa po raz drugi mógł skorzystać z zastępstwa zawodnika za Grzegorza Walaska. Jego zwolnienie obowiązuje tylko do 31 sierpnia i nie obowiązywałoby w przypadku startu Lwów w barażach o Ekstraligę. Jak przekonuje szkoleniowiec Lwów, w jego zespole "Walas" już nie wystartuje. - Wiadomo, co Grzegorz Walasek powiedział. On do nas już do końca sezonu nie wróci i to jest pewne - zakończył Roman Tajchert.