Żużel. Madsen pierwszy raz tak szczerze o odejściu z Włókniarza. Ujawnia, jak potraktowali go działacze

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Leon Madsen

Leon Madsen przez osiem lat stał się nie tylko liderem Włókniarza, ale także legendą tego klubu. Jego pożegnanie z Częstochową przebiegło w burzliwych okolicznościach, a dopiero teraz zawodnik opowiedział więcej o kulisach rozstania.

- To było osiem wspaniałych sezonów i na pewno inaczej wyobrażałem sobie pożegnanie. Jest mi bardzo żal z powodu tego zakończenia, ale to nie była tylko moja decyzja. Nie zrobiłem nic złego i nie mam sobie nic do zarzucenia. Przez cały sezon nie otrzymałem choćby jednej oferty pozostania w Częstochowie. Nie dostałem propozycji nawet po ostatnim meczu drużyny - przyznał Leon Madsen w Magazynie PGE Ekstraliga na WP SportoweFakty.

Duńczyk sam był zdziwiony, że władze Krono-Plast Włókniarza Częstochowa w żaden sposób nie próbują rozpocząć konkretnych negocjacji, a przecież doskonale wiedziały, że po tym sezonie kończy mu się kontrakt i cały czas otrzymuje propozycje z innych ośrodków.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła

Takie postawienie sprawy dość mocno obciąża prezesa Włókniarza, Michała Świącika, który był odpowiedzialny za to, by zatrzymać swojego lidera w klubie. On sam ma jednak nieco inną perspektywę na wydarzenia z połowy sierpnia ubiegłego roku.

- Miałem zapewnienie od Leona, że będzie dalej występował we Włókniarzu, a warunkiem było to, by w klubie nie było jednego z jego rodaków. Gdy chcieliśmy porozmawiać o konkretach, straciliśmy kontakt z Leonem. Zawodnik przestał odbierać telefon, nie odpisywał także na SMS-y. Niech to będzie puentą - wyjaśnił natychmiast Świącik.

Decyzja Madsena o odejściu z Częstochowy była ciosem, po którym klub może się jeszcze długo nie otrząsnąć. W jego miejsce pozyskano co prawda Jasona Doyle'a, ale chyba każdy ma świadomość, że Australijczyk w obecnej formie nie jest w stanie zbliżyć się średnią do trzeciego zawodnika PGE Ekstraligi.

Zagadkowe są jednak kolejne wyjaśnienia Madsena, które mogą wprowadzić częstochowskich kibiców w jeszcze bardziej pesymistyczny nastrój.

- We Włókniarzu w ostatnich latach mieliśmy pewne problemy, o których nikt nie wie. Poza tym nie było rozwoju i progresu sportowego, a to sprawiało, że powoli traciłem motywację i coraz częściej czułem, że nie mogę dać temu klubowi nic więcej. Czułem, że i ja, i klub potrzebujemy odświeżenia. Inna sprawa to oczywiście brak propozycji. To wszystko spowodowało, że zdecydowałem się zmienić klub - mówił zagadkowo nowy zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra.

Komentarze (43)
avatar
Dariusz Chodyna
15.03.2025
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
kasa kasa 
avatar
Piotr Matecki
15.03.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nie będę nikogo obrażał ale myślę że tutaj zadecydowały cyferki na kontrakcie 
avatar
sympatyk żu-żla
15.03.2025
Zgłoś do moderacji
12
9
Odpowiedz
Czytając opowieść odejścia zawodnika podstawowego z klubu ,Słuszność przyzna należy zawodnikowi , Prezes w swojej karierze siedzący na tym stołku dużo zrobił myków w stosunku do zawodników, Maj Czytaj całość
avatar
levybydg
15.03.2025
Zgłoś do moderacji
16
2
Odpowiedz
Jakby to powiedział Walasek: duńska szm..a 
avatar
KsT1962KsT
15.03.2025
Zgłoś do moderacji
11
2
Odpowiedz
Szczery jak norwescy skoczkowie . 
Zgłoś nielegalne treści