Marcin Malinowski: Za nami Grand Prix Polski w Gorzowie. Zwyciężył Bartosz Zmarzlik przed Matejem Zagarem, Krzysztofem Kasprzakiem i Michaelem Jepsenen Jensenem. Chciałbym jednak zapytać o występ pańskiego zawodnika z Unibaksu Toruń, Chrisa Holdera.
Sławomir Kryjom: Chris po powrocie po kontuzji, której doznał w lidze duńskiej, zanotował znaczący progres formy. Fantastyczny mecz ligowy odjechał we Wrocławiu, a w Grand Prix po raz kolejny awansował do półfinału, ale znów sprawdziło się to, że toruńscy zawodnicy nie przepadają za gorzowskim torem i jego geometrią. Uważam, że można było trochę lepiej pojechać, aczkolwiek Grand Prix to trudny turniej i po takiej kontuzji, gdzie mam na myśli uraz z tamtego roku, ważne jest to, że jest z powrotem na motocyklu i liczy się w cyklu.
[ad=rectangle]
Taka postawa Australijczyka to dobry prognostyk przed ostatnim meczem ligowym, nie będącym jednak spotkaniem wielkiej wagi?
- Ostatni mecz nie ma już dla nas absolutnie żadnego znaczenia. Będziemy chcieli pojechać i wygrać ten mecz dla kibiców. Uważam, że awans do finału był w zasięgu Chrisa, aczkolwiek jestem przekonany, że w następnym sezonie będzie on już tym zawodnikiem, który w 2012 roku zdobywał tytuł mistrza świata.
Jak ocenia pan aspekt sportowy tych zawodów?
- Gorzowski tor ma to do siebie, że jest tu bardzo fajna geometria i jeśli jest odpowiednio przygotowany, czyli tak, jak na to Grand Prix, to naprawdę wiele się tutaj dzieje. Było dużo mijanek i na pewno zawody były emocjonujące. Szkoda tego wypadku Iversena i Hancocka, bo to byli dwaj faworyci tego turnieju. Był duży handicap dla gospodarzy. W historii chyba jeszcze nie zdarzyło się tak, że reprezentanci jednego klubu zajęli trzy miejsca na pudle. Gorzowscy kibice mogą być bardzo usatysfakcjonowani.
To prawda, że emocji nie brakowało. Dodatkowego smaczku dodawał fakt, że tor nie należał do łatwych. Zawodników wynosiło na zewnętrzną, a przez większość turnieju faworyzowane było czwarte pole startowe.
- Czwarte pole bardzo dobrze niosło, a i drugie nie było najgorsze. Natomiast pierwsze i trzecie pole to była loteria. Trochę ten tor się rwał, ale nie było tragedii. Myślę, że na jego przygotowanie wpływ miała piątkowa ulewa. Wiem od Chrisa, że po tym deszczu trening przestał mieć sens, bo warunki były diametralnie inne. Taki jest żużel.
A jak z kolei ocenia pan organizacyjną stronę tej imprezy i pracę Stali Gorzów, w tym całą otoczkę, jaka towarzyszyła tej rundzie Grand Prix?
- Jak to w Polsce. Organizacja była na światowym poziomie i należy pogratulować Stali Gorzów tych zawodów. Nie jest to moje pierwsze Grand Prix w tym mieście. Poziom organizacyjny jest tu bardzo wysoki. Na początku była fajna oprawa z biało-czerwoną flagą. Do tego fantastyczny doping kibiców, kilkukrotna fala meksykańska. Atmosfera była kapitalna. Na koniec wspaniały pokaz fajerwerków. Organizacyjnie było na "szóstkę" i mogę zapewnić, że w Toruniu na pewno nie będzie gorzej.
Właśnie miałem zapytać o zawody, które 11 października czekają nas w Grodzie Kopernika. Zamierzacie przebić to, co zrobili gorzowianie?
- Na pewno będziemy organizować turniej na najwyższym poziomie. Tor na Motoarenie też jest stworzony do fantastycznej walki i kibice, którzy zasiądą na trybunach obejrzą kapitalne widowisko. Jestem o tym przekonany. Organizacyjnie to mamy trochę rywalizację z Gorzowem. Dopinamy już szczegóły, żeby nie zaprzątać sobie głowy jakimiś problemami w ostatniej chwili.
Ile osób do tej pory zakupiło wejściówki na rundę kończącą tegoroczny cykl Grand Prix?
- Na tę chwilę jest sprzedanych około dziesięciu tysięcy biletów. Jestem przekonany, że na MotoArenie zasiądzie komplet publiczności. Zobaczymy, jaka będzie klasyfikacja generalna. Ostatnio od reszty odjechali Tai Woffinden i Greg Hancock. Obaj są teraz kontuzjowani. Tai nie startował, a Greg skończył po swoim trzecim starcie. Zobaczymy, jak będzie z leczeniem tych kontuzji. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Mam nadzieję, że reprezentanci Polski cały czas będą mieli szanse medalowe, a mam tu na myśli przede wszystkim Krzyśka Kasprzaka. Widać, że Jarek Hampel cały czas jest w dołku, z którego nie może wyjść. Na pewno też będzie jechał któryś z zawodników Unibaksu Toruń. Będzie na co popatrzeć.
Ciekawe czy wytrzymał by presję i starał się powtórzyć wynik---może nie wygrać ale półfinał to było by coś!!!!A jakby tak poszedł za ciosem i zrobił wynik? Czytaj całość