Drużyna prowadzona przez Mariana Wardzałę w bieżącym sezonie wygrała tylko trzy mecze, a przegrała aż osiem spotkań. Dwa pojedynki zakończyły się natomiast remisem. Przed ostatnią kolejką Nice Polskiej Ligi Żużlowej wiadomo już, że Koziołki spadną do Polskiej 2. Ligi Żużlowej. - Nie szukałbym tutaj winnych, bo na to złożyło się wiele czynników. Głównym było to, że u progu startu rozgrywek zespół stracił głównego sponsora. Odejście z klubu Lubelskiego Węgla spowodowało dużą dziurę w budżecie. Niestety, nie udało się znaleźć kogoś, kto by tę dziurę zasypał. Już wtedy było wiadomo i było czuć, że ten sezon może się dla nas skończyć źle. Mówiłem już o tym, ale powtórzę raz jeszcze, że mimo wszystko jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy podjęli próbę ratowania sytuacji - skomentował trener KMŻ Lublin na łamach Dziennika Wschodniego.
[ad=rectangle]
Sporym problemem lublinian była słaba postawa młodzieżowców. - Niestety, ale kompletując skład w klubie skupiono się na seniorach, a zapomniano o juniorach. Mało brakowało a zostalibyśmy z niczym, bo Arek Madej był już jedną nogą w Łodzi. Udało mi się go przekonać żeby jednak został u nas, bo w Orle będzie miał sporą konkurencję. Zatrzymałem go na siłę. Myślałem, że ten chłopak będzie sobie w tym sezonie radził lepiej, ale było inaczej. Mówiąc o problemie młodzieżowców proszę sobie wyobrazić, że na pierwszy mecz do Daugavpils mieliśmy już jechać w sześcioosobowym składzie. Z łapanki wziąłem Dawida Maturę, żeby klub nie musiał płacić dodatkowo jakiejś kary finansowej - dodał trener KMŻ.
źródło: Dziennik Wschodni