Na kolejkę przed zakończeniem rundy zasadniczej łodzianie zajmują trzecią lokatę w ligowej tabeli. Są tym samym niemal pewni awansu do play-offów, a kropkę nad "i" zamierzają postawić w niedzielnym meczu z rzeszowianami. - Drużyna jest obecnie w gazie i nie ukrywam, że będziemy walczyć o zwycięstwo. Nie odpuścimy jednak także walki o bonus - zadeklarował Jakub Jamróg. - Nie oglądamy się na inne drużyny, ale chcielibyśmy utrzymać trzecie lub awansować na drugie miejsce w tabeli. Nie chcemy spaść na czwartą pozycję, bo wtedy musielibyśmy zmierzyć się z PGE Marmą już w półfinale.
[ad=rectangle]
Prezes Orła, Witold Skrzydlewski, stwierdził niedawno, że jego drużyna - jeśli tylko będzie tego chciała - może wywalczyć awans do ENEA Ekstraligi. Sami zawodnicy przyznają, że nie mają kompleksów przed rywalami. - Niektóre zespoły są być może na papierze silniejsze, ale nie sprawdza się to później na torze. Liczy się to w jakiej formie są poszczególni zawodnicy. Sytuacja w Orle jest o tyle wyjątkowo, że w zasadzie każdy z nas odnalazł optymalną dyspozycję. Jadąc w oszczędnościowym składzie, byliśmy blisko sprawienia niespodzianki w Grudziądzu. Zobaczymy jak spiszemy się w przypadku awansu do play-offów, ale jestem naprawdę dobrej myśli - przyznał Jamróg.
Zawodnik, który został poobijany podczas upadku w Czechach, liczy po cichu na dobry występ w niedzielę. Swój potencjał pokazał już w Grudziądzu, gdzie zdobył trzynaście punktów. - Odnalazłem to "coś" i czuję się równie mocny jak na początku tego sezonu, gdy pokazywałem się z naprawdę dobrej strony. Cieszę się, że forma przyszła tuż przed play-offami. Nie chciałbym być słabym ogniwem mojego zespołu. Czuję, że stać mnie na to, by nie ustępować na torze Doyle'owi czy Korneliussenowi - podsumował.
Wyjątkowa sytuacja w Orle Łódź
- Rzadko się zdarza, by wszyscy zawodnicy trafili z wysoką formą. Nas to jednak spotkało - przyznaje Jakub Jamróg. Jak podkreśla, Orzeł Łódź nie obawia się meczu z PGE Marmą.