Tegoroczny sezon jest jest udany dla łódzkiego Orła. Przez wielu ekspertów ta drużyna uważana jest za największe zaskoczenie rozgrywek Nice Polskiej Ligi Żużlowej. W Łodzi udało zbudować się silny skład, który zakończył rundę zasadniczą na trzeciej pozycji. W porównaniu do poprzednich lat rośnie jednak nie tylko wartość sportowa ekipy, na której czele stoi prezes Witold Skrzydlewski. - Zleciłem jednej z firm szczegółowe badanie. Obejmowało ono okres od 17 marca do 19 sierpnia tego roku. Uwzględnione zostały w nim kluby, które działają w naszym mieście, a więc poza nami była to siatkówka zeńska, koszykówka żeńska i rugby. Nie prosiliśmy w tym zestawieniu także o piłkę nożną i może to był błąd. Na pewno jednak i takie badanie zlecę w najbliższym czasie. Ważniejsze są jednak efekty. Wartość medialna naszego klubu wynosi prawie 11 milionów złotych. Za nami jest siatkówka z wynikiem niecałe 3 miliony, a to przecież najwyższa klasa rozgrywkowa. Kolejne miejsce zajmuje koszykówka z wartością ponad 2 miliony i rugby z wynikiem poniżej 2 milionów - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
[ad=rectangle]
Słowa prezesa łódzkiego klubu potwierdza zresztą rosnące zainteresowanie ze strony kibiców. Na niedzielnym meczu z PGE Marmą Rzeszów pojawiło się bardzo wielu fanów. - Wiele rzeczy się zmienia, co najlepiej pokazuje ostatni mecz. Jeszcze nigdy na spotkaniu żużlowym w Łodzi nie było tylu kibiców. Ta frekwencja powaliła mnie na kolana. Można powiedzieć, że mieliśmy pełny stadion. Co jest także warte podkreślenia, wszystko odbywało się w znakomitej atmosferze. Fani dopingowali, nie było żadnych negatywnych zachowań. Bardzo mnie to cieszy. To naprawdę coś budującego - wyjaśnił Skrzydlewski.
Prezes Orła jest przekonany, że coraz lepsza frekwencja na łódzkim stadionie to nie tylko efekt dobrych wyników, które notuje drużyna. Nie bez znaczenia jest także pomysł na klub i perspektywa startów w Ekstralidze na nowym obiekcie. - Wynik i plan na klub to ważne aspekty. Poza tym, rzecz najbardziej istotna jest taka, że sprzedajemy jeden bilet. Na taką jedną wejściówkę wejdzie cała rodzina - mężyczna, kobieta i ich dziecko. To nasz pomysł. Chcemy przyciągać na stadion rodziny. Wychodzę z założenia, że tak powinno być. Doskonale wiem, jak wygląda sytuacja. Często jest tak, że ktoś chce zabrać bliskich na mecz, ale wtedy zaczyna się liczenie pieniędzy. U nas za 25 złotych mecz ogląda cała rodzina i dostaje jeszcze program zawodów - wyjaśnił Skrzydlewski.
W Łodzi nie zamierzają zmieniać polityki dotyczącej kibiców. Witold Skrzydlewski uważa, że przynosi ona doskonałe efekty. - Zacznę się martwić, jak będzie brakować krzesełek na stadionie. Kiedy stadion będzie zawsze zapełniony do ostatniego miejsca, to dojdziemy do kolejnego etapu. Teraz wychodzę z założenia, że zawodnikom lepiej się jedzie, kiedy mają pełne trybuny. To ma znaczenie. Poza tym, zawsze twierdziłem, że do kibica należy wyjść i go czymś zachęcić - zakończył Skrzydlewski.