Mateusz Kędzierski: Pokonaliście lidera rozgrywek Nice Polskiej Ligi Żużlowej - PGE Marmę Rzeszów 47:43. To ty poprowadziłeś swój zespół do zwycięstwa, bo nie dość, że zdobyłeś 14 punktów, to w ostatniej gonitwie przywiozłeś niezwykle cenny biegowy remis.
Jason Doyle: Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to bardzo ciężki pojedynek, prawdopodobnie najtrudniejszy dla nas w całym sezonie. Goście pokazali, że są bardzo mocni, począwszy od seniorów, kończąc na juniorach. Świetnie, że pod koniec to my zdołaliśmy przesunąć szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Spora w tym zasługa kibiców, którzy bardzo gorąco nas wspierali. Wierzę, że za tydzień przy ich pomocy uda nam się awansować do finału rozgrywek.
O losach spotkania zadecydował ostatni wyścig. Kibice uwielbiają taki przebieg wydarzeń.
- Spotkanie od samego początku było niezwykle wyrównane. To zdecydowanie lepiej, że mecz toczył się na równi i nie był pojedynkiem do jednej bramki. Bardzo cieszę się, że tylu fanów przyszło na stadion obejrzeć ten mecz. Ich doping dodaje nam energii.
W kilku wyścigach pokazałeś świetny speedway i popisywałeś się znakomitą znajomością tego łódzkiego toru, na którym pod koniec zawodów pojawiło się wiele dziur.
- W końcówce ten tor był bardzo trudny i zupełnie inny niż podczas poprzednich meczów. Dobrze, że wszyscy zawodnicy zakończyli te zawody cało i zdrowo. Cieszę się, że zwyciężyliśmy, bo to bardzo ważne dla tego klubu.
[ad=rectangle]
Na początku września przytrafiła ci się kolejna kontuzja w tym sezonie (uraz barku). Udało ci się jednak wrócić w świetnym stylu na tor.
- Było to dla mnie spore zmartwienie, ale szybko wróciłem do zdrowia i obecnie nie mam z tym barkiem żadnych problemów. Jazda na takim torze jak ten, była dla mojego ramienia sporym wyzwaniem, ale test został zaliczony. Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne spotkania i Grand Prix Challenge, w którym wystartuję.
Przed twoją drużyną faza play-off, w której zmierzycie się z GKM Grudziądz. Jak oceniasz wasze szanse na awans do finału?
- Myślę, że nie jesteśmy bez szans w starciu przeciwko Grudziądzowi. Z tego co pamiętam, to przegraliśmy z nimi na wyjeździe jednym punktem (Orzeł przegrał dwoma punktami - 46:44 dla GKM-u - dop. red.), ale bardzo wysoko pokonaliśmy ich u siebie (58:32 - dop. red.). Miejmy nadzieję, że w play-offach będzie podobnie i wszyscy nasi zawodnicy pokażą pełnie swoich możliwości.
Pierwszy pojedynek odbędzie się na torze w Łodzi. Wysoka wygrana na domowym torze przybliżyłaby was do awansu.
- Zdecydowanie tak. Pierwsze spotkanie jedziemy na swoim torze i musimy wysoko wygrać, żeby wywołać na nich presję. Jeśli uda nam się osiągnąć dobry rezultat w Łodzi, to będziemy mieli znacznie większe szanse na triumf w dwumeczu, a nawet na wygraną w Grudziądzu.