Szymon Kaczmarek: W twoim ostatnim, trzecim starcie zjechałeś z toru z powodu defektu. Wcześniej jednak również miałeś problemy ze sprzętem?
Damian Adamczak: Jak zawsze "coś". Przy grzaniu motocykli spaliła mi się cewka, a w tym drugim biegu motor cały czas słabł, aż się zdziwiłem, że mnie wszyscy nie wyprzedzali, bo spadła mi gumka z korka od zbiornika do środka i zatykała dopływ paliwa.
PGE Marma była tak silna, czy Carbon Start, bez swoich liderów, tak słaby?
- Nie chcę się żalić, ale wydaje mi się, że to nie my przegraliśmy, tylko ten, kto zażyczył sobie taki tor na dzisiaj. W piątek był inny, a dziś inny, "bo nie da się zrobić". Na moje się da, tylko trzeba chcieć.
[ad=rectangle]
W niedzielę było jednak dość ciepło, co wymusiło nieco inny sposób przygotowania nawierzchni.
- Można tłumaczyć, że dziś jest lepsza pogoda. Wydaje mi się, że to my powinniśmy decydować na czym jechać, a nie na rywalizować tym, co akurat będzie zrobione.
Kto jest zatem winny? Komisarz toru?
- Nie chcę na nikogo zwalać, bo bardzo łatwo karę można dostać. Nie chcę też mówić za kolegów, ale takie jest moje zdanie. W piątek jest taki tor, w niedziele inny, a ja byłem przygotowany na taki sam, bo tak miało być. Nie ma co się jednak tłumaczyć, bo powinienem jechać na każdym torze.
Przegraliście z PGE Marmą, ale plan na sezon wykonaliście z nawiązką. To chyba cieszy?
- Tragedii nie ma, ale uważam, że mogliśmy wygrać.
Teraz dość szybko zdecydowałeś się przedłużyć umowę. Wiem, ze rok temu był moment, w którym chciałeś odejść z Gniezna. Teraz chyba jednak nie żałujesz, że zostałeś w Starcie?
- Obawiałem się tego początku, nie wiedziałem jak mi wyjdzie po tym słabym sezonie. Okazało się, że było dobrze i szkoda, że połowa sezonu uciekła trochę. W przyszłym roku mam więcej jeździć, bo piątki i niedziele to dużo za mało. Cieszę się, że zostaję w Gnieźnie, bo najważniejsza jest jazda. Mam jakieś tam oferty z innych klubów, ale po co zmieniać coś, co jest dobre. Jak mam iść gdzieś indziej i ryzykować, że po dwóch słabszych meczach mnie odstawią, to nie ma sensu. Tutaj po słabszych występach jechałem dalej i bardzo dziękuję, że dostałem szansę.
Jak zatem ocenisz sezon 2014?
- Ciężko ocenić siebie. Uważam,że największym bólem był brak jazdy. Piątkowe treningi to za mało, nie byłem gotowy do meczów. W przyszłym roku mam samemu jeździć tutaj więcej.
Dobrym sposobem na zwiększenie liczby startów byłby kontrakt w lidze zagranicznej. Myślałeś o tym?
- Niby ktoś mi tam coś załatwiał tu i tam, ale nic z tego nie wyszło. Mam nadzieję, że jeśli dobrze rozpocznę nowy sezon i znajdę się w pierwszej dziesiątce ligi, to klub zagraniczny sam się znajdzie.