Współpraca ze Stalą największym sukcesem sezonu - rozmowa z Mirosławem Parysem, prezesem GUKS Speedway Wawrów

GUKS Speedway Wawrów zajął czwarte miejsce w miniżużlowych Drużynowych Mistrzostwach Polski. Klub w trakcie sezonu zorganizował 40 treningów, szkolenia z Duńczykami i Czechami, wewnętrzne turnieje oraz wyjazdy na zawody. Prezes GUKS-u - Mirosław Parys opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o minionym sezonie, zmianach w regulaminie, współpracy ze Stalą Gorzów oraz o problemach miniżużla w Polsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Adam Zasimowicz: GUKS Speedway Wawrów zajął czwarte miejsce w rozgrywkach DMP. Jak pan ocenia miniony sezon?

Mirosław Parys: Do brązowego medalu zabrakło nam jednego punktu biegowego na zawodach w Gdańsku. Plany były bardziej ambitne, ale niestety sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny. Plaga kontuzji, jaka dotknęła naszych zawodników w tym sezonie zaprzepaściła nasze plany. Jak już udało się skompletować skład, to zawody były przekładane ze względu na aurę.

W finale DMP wystartowały cztery drużyny, a tylko dwie miały pełne składy.

- Możemy odpowiadać tylko za naszych zawodników, pomijając kontuzje mieliśmy problem z zawodnikiem Maciejem Bielińskim, pomimo przynależności do klubu GUKS jego występ w drużynie był skutecznie blokowany przez działaczy z klubu z Żurawca. My jako klub bez szarfy za brązowy medal przeżyjemy, ale chyba nikt nie wziął pod uwagę, co czuje zawodnik nie mogący rywalizować z innymi i jaki wpływ tego typu decyzje mają na jego wyszkolenie.

Czy jest szansa, że w najbliższych sezonach do rozgrywek zgłosi się więcej zespołów?

- Myślę, że po zmianie regulaminu wprowadzającej klasę open 80-125 ccm dostępność sprzętu będzie większa i liczba zawodników się zwiększy.

Ostatnio otwarto minitor w Tarnowie. Czy ma pan jakieś sygnały stamtąd o zgłoszeniu drużyny do ligi?

- Nie mamy na razie żadnych sygnałów, ale służymy pomocą w sprawach organizacyjnych, jak i przepisów.

Najlepszym zawodnikiem tego sezonu był w Polsce bezsprzecznie Szymon Woźniak. Czy wg pana stać go na wielkie sukcesy w dorosłym żużlu, gdyż nie zawsze wyniki z minitoru przekładają się na dalszą karierę?

- Życzymy mu jak najlepiej. Właśnie między innymi z jego powodu postanowiliśmy zmienić podejście do mini żużla w Polsce.

Czy prawdą jest, że w Danii zawodnicy kończący karierę miniżużlową nie startują na dużych torach?

- W Danii jest to osobna dyscyplina sportu nie połączona z dużym żużlem. Zawodnik kończący karierę w wieku 16 lat ma znikome szanse na karierę na dużym torze. Naszym zdaniem jego rozwój zatrzymał się przynajmniej 3 lata wcześniej, a o sukcesie na minitorze decyduje nie tylko wiek, lecz także lata spędzone na torze, odwaga, rutyna. Jeśli chodzi o Polskę to poprzedni zarząd klubu szkolił adeptów z myślą o tym, aby byli najlepsi w Polsce w miniżużlu, nowy widzi to inaczej. Uczymy wstępnie chłopaków po to, żeby dalej kontynuowali swoją naukę na dużym torze. Różnica polega między innymi na tym, że choć na miniżużlu można trenować do 16 roku życia, to zarządowi zależy na tym, aby zawodnicy jak najszybciej trafiali na duży tor. Nawet zdolny miniżużlowy szesnastolatek ma niewielkie szanse, aby trafić do dużego żużla, bo już jest za późno na zmianę pewnych nawyków .

W rozgrywkach o Złote Trofeum polscy zawodnicy są najczęściej tylko tłem dla Skandynawów. Skąd biorą się takie dysproporcje?

- Podstawą wyższości Duńczyków jest sprzęt i jest to sprawa bezsprzeczna, z tego co się orientuję tylko jeden zawodnik Polski miał sprzęt choć trochę zbliżony do najlepszych na świecie i był nim właśnie Szymon Woźniak.

Ostatnio odbyło się spotkanie prezesów klubów miniżużlowych z GKSŻ. Proszę je zrelacjonować i przedstawić zmiany do jakich doszło w regulaminie.

- Spotkanie odbyło się 18 października w Bydgoszczy. Wzięli w nim udział m.in. przewodniczący GKS Piotr Szymański, trener kadry Marek Cieślak, członek GKSŻ Piotr Trąbski, wiceprezes ZG PZM Janusz Strześniewski oraz przedstawiciele klubów miniżużlowych. Podczas spotkania ustalono m.in. wprowadzenie klasy open 80-125 ccm. Wiek adepta nadal wynosić będzie 8 lat. Zezwolono na uprawianie miniżużla przez dziewczęta. W przyszłym roku odbędą się cztery rundy Drużynowych Mistrzostw Polski, 4 rundy Indywidualnego Pucharu Polski oraz Indywidualne Mistrzostwa Polski. Zawody IPP i DMP będą się odbywały w cyklu sobota - niedziela na tym samym torze. Kwotą 1500 zł każde takie dofinansuje GKSŻ. Finał IMP odbędzie się w Gorzowie, a wszystkie terminarze zostaną podane przez GKSŻ po zatwierdzeniu kalendarza rozgrywek. Z naszej inicjatywy weszła w życie kategoria open. Już nie będzie obowiązku jazdy tylko na silnikach 80 ccm, regulamin dopuszcza do zawodów maszyny w przedziale pojemności od 80 do 125 ccm. Próbowaliśmy niedawno chińskie silniki 125 ccm - sprawdzian wyszedł bardzo dobrze, to silniki tańsze i mniej awaryjne od 80 ccm. Efekt będzie taki: miniżużel przestanie być sportem dla bogaczy. Dotąd na sam silnik rodzic wydawał 6 tys. zł. Corocznie dawało to koszt sprzętu na poziomie 10 tys. zł. Teraz 5,5 tys. zł wystarczy na nowy motor, który bez awarii jeździł będzie cały sezon. Zasugerowaliśmy też zmianę kryteriów egzaminacyjnych na licencję. Uważamy, że wymagania są zbyt wysokie, a to powoduje, że w miniżużlu nie ma komu się ścigać.

Trenerem w Wawrowie nie jest od pewnego czasu Bogusław Nowak. Kto zajmuje się teraz pracą z zawodnikami i ilu adeptów jest w klubie?

- Po odejściu z klubu ze względów zdrowotnych Bogusława Nowaka od początku sezonu nowym szkoleniowcem jest Mieczysław Woźniak. O trafności w wyborze tej osoby nie muszę chyba przekonywać. To postać znana i zasłużona w polskim żużlu, a w opinii naszych zawodników bardzo lubiana. Pod jego profesjonalnym okiem aktualnie trenuje 13 adeptów, nie licząc trzech, którzy w tym sezonie zostali przekazani do Stali Gorzów. Nadmieniam, że są to dzieci, a miniżużel traktowany powinien być jako zabawa - ukierunkowana zabawa sprawiająca przyjemność zawodnikom.

Jakie warunki musi spełnić kandydat do jazdy na miniżużlu oraz jakie środki finansowe są potrzebne do odjechania całego sezonu.

- Podstawowymi warunkami są zgoda rodziców, aktualne badania lekarskie, własny sprzęt - motor, strój, ochraniacze no i oczywiście chęć zawodnika w większości przypadków zamieniająca się w pasję. Odnośnie finansów powraca temat zmian w regulaminie.

Jak układa się współpraca GUKS-u ze Stalą Gorzów.

- Na początku sezonu podpisaliśmy umowę o współpracy ze Stalą Gorzów. Nie ukrywam, że traktujemy to jako nasz największy sukces w sezonie. My zadeklarowaliśmy nieodpłatne przekazywanie zawodników do dalszego szkolenia na dużym torze, w zamian klub opłacał nam uposażenie trenera i obsługi toru, jak również pokrył koszty zabezpieczenia medycznego i ubezpieczenia. W naszej ocenie obie strony wywiązały się z umowy i mam nadzieję na dalszą współpracę i integrację naszych maluchów z dużym żużlem.

Na zakończenie sezonu w Wawrowie pojawił się Tomasz Gollob. Jakie wrażenia po pobycie na minitorze miał Gollob i czy trudno było go nakłonić do przyjazdu?

- Muszę przyznać, że przyjazd najlepszego polskiego zawodnika był dla nas wielką niespodzianką. Pan Tomek przyjechał wraz z wiceprezesem Stali Gorzów Maciejem Mularskim, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Radości dzieci z takiego spotkania nie jestem w stanie opisać. Jeden z adeptów powiedział, że "przybicie piątki z mistrzem było jego przygodą życia". O wrażenia Tomka Golloba proszę zapytać jego.

Jakim budżetem dysponował GUKS w minionym sezonie?

- Budżet klubu oprócz pomocy Stali zamknął się na poziomie 40 tys. zł. Duży udział w jego tworzeniu miał Urząd Miasta Gorzów, ponadto gmina Santok oraz grupa przychylnych sponsorów.

Jakie macie plany na 2009 rok?

- Sezon zimowy dzięki uprzejmości Miasta chcemy wykorzystać na zajęcia ogólnorozwojowe - basen, sala gimnastyczna, lodowisko. W przyszłym sezonie tak jak w bieżącym planujemy oprócz treningów obozy z Duńczykami i Czechami. Będziemy także organizatorem Indywidualnych Mistrzostw Polski, jednej rundy DMP i jednej IPP. Jeżeli uda się utrzymać skład i nadal będzie wsparcie organizacyjne ze strony Stali to za rok, może za dwa lata z dziś trenujących będzie wielka pociecha. Chłopcy mają po osiem, dziewięć lat i fantastycznie się prezentują, ale nie mają jeszcze odpowiedniego wieku, aby przystąpić do licencji. Jest wiele osób, które chcą nam pomóc i pomagają, są to np. osoby z obsługi zawodów, które pełnią swoje funkcje społecznie. Sprawnie działa też ekipa rodziców, bez nich niewiele by się udało zrobić. Wystarczy rzucić hasło i od razu przyjeżdżają z pomocą. Zarządowi zostaje wyznaczyć każdemu swoją działkę i pokierować. Na tym polu nie ma problemów, każdy wypełnia swoje zadanie w stu procentach. Należy pozytywnie ocenić tegoroczną działalność, która pomimo skromnego budżetu klubu pozwoliła na realizację podstawowych zadań organizacyjno-sportowych oraz stwarza nadzieję na uzyskanie satysfakcjonujących wyników sportowych w przyszłości. Ubolewamy natomiast nad brakiem dofinansowania naszej działalności ze strony PZM-otu. Dotacja w wysokości 1000 zł. na sezon to stanowczo za mało. Dużą pomocą byłoby, co podzielają wszystkie kluby mini żużlowe, rezygnacja lub przerzucenie na PZM obowiązku zapłaty za sędziowanie i egzaminy licencyjne.

Komentarze (0)