Timo Lahti uniknie zawieszenia? Zarząd ŻKS Ostrovia zapłacił połowę kary

W ostatnich dniach było głośno o tym, że Timo Lahti może nie wspomóc w końcówce sezonu zespołu MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia. Fin na konto GKSŻ powinien wpłacić 30 tysięcy złotych.

Na początku sierpnia Trybunał PZM rozstrzygnął spór pomiędzy żużlowcem, a Speedway Wandą Instal Kraków. Timo Lahti nie pojawił się na ubiegłorocznym meczu krakowskiej drużyny z KSM Krosno. Przyczyną jego nieobecności były zaległości finansowe ze strony klubu. Sprawa toczyła się kilka miesięcy i ostatecznie trafiła do Trybunału PZM, który wydał prawomocny wyrok i Fin będzie zmuszony zapłacić 30 tysięcy złotych kary. 
[ad=rectangle]

- Główna Komisja Sportu Żużlowa wydawała orzeczenie, że do 2 października musi być zapłacona część tej kwoty. Timo Lahti nie poczuwa się do tego zbytnio by to zapłacić, bo nie zgadza się z taką decyzję. Poniekąd to rozumiem, on ma też swoje racje - powiedział Mirosław Wodniczak, prezes MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia w magazynie żużlowym "Taśma w górę" emitowanym w TV Proart.

W Ostrowie Wielkopolskim obawiano się, że zawieszenie zawodnika, który jest mocnym punktem zespołu, może nastąpić na dniach. Na zapłacenie połowy kary za Fina zdecydowali się członkowie zarządu klubu PLŻ 2: Mirosław Wodniczak, Zbigniew Warga oraz Michał Szymczak. - Podjęliśmy decyzję, że każdy z nas wyłoży po 5 tysięcy złotych. To powinno zapobiec zawieszeniu zawodnika To nasz prywatny ukłon, aby Timo mógł startować w następnych zawodach - poinformował Wodniczak.

Źródło: tvproart.pl

Źródło artykułu: