W piątkowy wieczór poznaliśmy nowego indywidualnego mistrza Europy na żużlu. Prym na Starym Kontynencie przez najbliższy rok będzie wiódł Emil Sajfutdinow. Rosjanin na częstochowskim owalu w znakomity sposób przypieczętował swój triumf. Druga edycja SEC przeszła zatem do historii i znów była znakomitą promocją "czarnego sportu" na całym świecie. - Za nami kolejny trudny rok, ale kończymy go z dużym uśmiechem na twarzy. Myślę, że zawody były wisienką na torcie, bo sam jako wielki kibic sportu żużlowego dawno nie widziałem takich pasjonujących zawodów i tylu mijanek. Atmosfera była znakomita i jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni. Przed nami mnóstwo pracy, by kolejny rok był jeszcze lepszy i na pewno będziemy dążyli do tego celu, by imprezy były perfekcyjne - zapewnia Karol Lejman, prezes firmy One Sport, organizatora całego cyklu.
[ad=rectangle]
Znakomicie przygotowany tor pod Jasną Górą rzeczywiście sprzyjał walce. Kibice obejrzeli pasjonujące zawody, w których nie zabrakło zapierających dech w piersiach mijanek i walki. Zdaniem Lejmana, spośród wszystkich czterech odsłon SEC, ta decydująca mogła zadowolić nawet najbardziej wymagającym fanów speedway’a. - Po tym, co widziałem, to wydaje mi się, że pod względem sportowym była to najciekawsza runda. Chociaż zawody w Holsted i przede wszystkim w Gustrow również dostarczyły wielkich emocji. To było faktycznie najlepsze podsumowanie całego roku i z tego jesteśmy zadowoleni - dodaje Lejman.
Lekkim cieniem na całą fantastyczną organizację zawodów kładzie się frekwencja na trybunach. SGP Arenę odwiedziło zaledwie niespełna osiem tysięcy kibiców. Sami organizatorzy nie ukrywali lekkiego rozczarowania, a przyczyn takiego stanu rzeczy jest z pewnością kilka. - Nie ma co ukrywać, że było przeciętnie. Liczyliśmy na więcej. Myślę, że sytuacja, która wytworzyła się wokół częstochowskiego żużla nie pomogła nam przed tą imprezą. Troszeczkę nad tym ubolewamy, bo kochamy żużel i robimy go dla kibiców. Dlatego lubimy, kiedy są pełne trybuny. Wtedy jest zupełnie inna atmosfera i energia. Trochę nam tego brakowało i będziemy pracować nad tym, by w przyszłości było lepiej - mówi organizator cyklu.
Cykl SEC znacznie ożywił walkę o miano najlepszego zawodnika na Starym Kontynencie. Zmaganiom przywrócono dawny blask i prestiż, którego brakowało w latach poprzednich. A organizatorzy myślami są już przy kolejnym roku i szykują kolejne niespodzianki. - Pracujemy przede wszystkim nad kalendarzem zawodów, by jak najszybciej go zamknąć. Rozmawiamy z organizatorami kolejnej edycji. Cały czas nasze starania ukierunkowane są na to, by udoskonalać to show. Chcemy, by naprawdę było to coś świeżego w sporcie żużlowym. Zrobiliśmy dopiero pierwszy krok, a pomysłów mamy sporo. Wiadomo, że wszystko związane jest z finansami i stabilną sytuacją firmy. Pomysłów i fantazji nam nie zabraknie i myślę, że jeszcze nie raz będziemy zaskakiwać kibiców - zapowiada Lejman.
W tym sezonie karuzela SEC zawitała do niemieckiego Gustrow, rosyjskiego Togliatti, duńskiego Holsted i Częstochowy. Niewykluczone, że organizatorzy w kolejnych sezonach zdecydują się na ekspansję żużla w inne rejony Europy, gdzie "czarny sport" nie cieszy się tak wielką popularnością. - Na pewno myślimy o tym i będziemy chcieli rozwijać speedway. Zobaczymy, co w przyszłym roku stanie się z kierunkiem rosyjskim, bo wiadomo, że sytuacja na świecie nam troszeczkę nie sprzyja. Myślimy o nowych miejscach, ale nie wiem czy już w przyszłym roku. Podchodzimy do tego w sposób racjonalny i spokojny. Musimy najpierw zbadać rynki, by na nie wkroczyć. Wyniki oglądalności w Eurosporcie pokazują, że żużel jest sportem bardzo widowiskowym i chętnie oglądanym. My jesteśmy po to, by odkrywać nowe horyzonty i na pewno będziemy to robili - puentuje Karol Lejman.