Michał Wachowski: Czy leszczyńskiemu klubowi odpowiada środowy termin rozegrania meczu w Tarnowie? Unia zabiegała początkowo, by spotkanie rozegrane zostało w poniedziałek.
Piotr Rusiecki: Rzeczywiście, nasza pierwsza propozycja była taka, by pojechać już dzień później. Dystans między Lesznem a Tarnowem jest dość spory i nie jest nam zbyt na rękę to, by wracać do Leszna, a dwa dni później wybierać się w ponowną drogę na mecz. Nasza propozycja nie spotkała się jednak ze zrozumieniem ze strony gospodarzy.
[ad=rectangle]
Leszczynianie słyną wręcz z tego, że potrafią przygotować tor po ulewach deszczu. Niektórzy twierdzą natomiast, że gospodarzom nie zależało na tym, by mecz odbył się w niedzielę.
- Przyjechaliśmy do Tarnowa w niedzielę rano i zastaliśmy tor w kiepskim stanie. Niestety, do godziny 13 niewiele się na nim działo. Dopiero po naszych jasnych sugestiach i sygnałach gospodarze zaczęli pracować nad nawierzchnią. Efekty były dostrzegalne, ponieważ od godzinie 14:30 tor był już w bardzo dobrym stanie.
Usłyszałem opinię, że tarnowianie po prostu bali się pojedynku z Bykami. Gdy przed meczem zaczęło ponownie padać, nie było wzmożonych prac na torze.
- Dla mnie to oczywiste, że tarnowianie się nas bali. Nie widzę innego wytłumaczenia tego, że nie robiono nic z przygotowaniami toru.
Tym bardziej, że Fogo Unia słynie z dobrej jazdy na przyczepnej, mokrej nawierzchni.
- W przypadku Unii Tarnów handicap własnego toru byłby z powodu opadów deszczu zagrożony. Muszę jednak jasno powiedzieć, że instytucja komisarza, sędzia i jury kompletnie sobie przy tej okazji nie poradzili. Nie podjęto żadnych istotnych ruchów, by doprowadzić do rozegrania tych zawodów. Nasza propozycja była taka, żeby ściągnąć warstwę błota oraz wody i dopiero wtedy podjąć ostateczną decyzję. Niestety nie zrobiono tego i moim zdaniem zbyt pochopnie odwołano to spotkanie. Nie wiem jaka była pogoda w Tarnowie po moim wyjeździe. Między godziną 16 a 18 na pewno tam nie padało. Zamiast tego świeciło słońce.
Działa pan w żużlu od lat i chyba zgodzi się z tym, że niedziela nie była zbyt dobrą promocją tego sportu. Pod uwagę należy wziąć także to, co wydarzyło się w Gorzowie Wielkopolskim.
- Niestety tak. Skoro mamy takie narzędzia i możliwości, może odwołujmy mecze dzień prędzej. Poza tym, jeśli nazywamy Enea Ekstraligę najlepszą ligą żużlową na świecie, to bądźmy przygotowani do rozgrywek profesjonalnie. Są przepisy mówiące o możliwości dosypania nawierzchnię, więc dlaczego nie są one wykorzystywane? Wygląda na to, że niektóre punkty regulaminu są po prostu martwe.
Zenon Plech stwierdził niedawno, że funkcja komisarza toru jest zupełnie niepotrzebna. Czy pan także podpisałby się pod tymi słowami?
- Lepiej mieć czterech czy ośmiu sędziów z prawdziwego zdarzenia, niż sytuację, jaką mamy obecnie. Takie osoby jak komisarz toru są tylko dodatkowym kosztem dla klubów.
Zapewne liczy pan na pozytywny finał tej sprawy, jakim byłoby obronienie zaliczki w meczu rewanżowym?
- Oczywiście wierzymy w to, że mecz w Tarnowie zakończy się ostatecznie po naszej myśli. Liczymy na sukces, jakim byłby rzecz jasna awans Fogo Unii do finału.
Poziomem sportowym Leszno na dzień dzisiejszy nie dorasta Tarnowowi do pięt. Taka jest prawda. Ich szansa zrodziła się wyjątkowo w niedziele z tytułu błota na torze i niepewnej form Czytaj całość