Jedenaście punktów i jeden bonus, zwycięstwo w ostatnim wyścigu nad Piotrem Świstem i oklaski na stojąco od ostrowskich kibiców. Maksym Drabik w minioną niedzielę pojechał najlepszy mecz w swojej krótkiej karierze żużlowca. - To był mój pierwszy komplet punktów od czasu, jak jeżdżę na żużlu, czyli stosunkowo niedługo. To praktycznie mój pierwszy sezon. Fajne zawody, trochę punktów udziubałem i wszystko jest ok - powiedział Maksym Drabik, który wypowiedziami jeszcze nie przebija swojego "złotoustego" ojca Sławomira Drabika, ale z pewnością nie tylko na torze, ale również w pomeczowych wywiadach przypomina swojego tatę.
[ad=rectangle]
16-latek wyjątkowo skromnie podszedł do swojego występu. Zdobył pierwszy w karierze komplet, co określił mianem "trochę punktów". - Nie było najgorzej. Pasował mi ten tor. Kiedy przyjechaliśmy na mecz, tor był dość mocno pod koło. Później nawierzchnia się przesuszyła, bo pogoda swoje zrobiła. Początek zawodów nie był jakiś szczególny dla mnie. Trzeba było ścigać się na trasie, bo nie miałem idealnych startów. Później się trochę odnaleźliśmy z ustawieniami. Zrobiliśmy małe korekty i było już super - dodał reprezentant MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia.
Ostrowianie w rewanżu mieli do odrobienia 12 punktów. Niektórzy obawiali się, że może się to nie udać. Wynik 65:25 przeszedł najśmielsze oczekiwania. - W Pile dostaliśmy, ale był przecież jeszcze rewanż na swoim torze. U siebie to zawsze u siebie. Odrobiliśmy stratę i jesteśmy zadowoleni. Przed nami mecz finałowy w Krakowie. Walczymy o pierwszą ligę. W Krakowie jechałem swój pierwszy mecz w barwach Ostrovii. Zanotowałem tam defekt na prowadzeniu. Trochę się pogubiłem, później lekko napiąłem i nie wyszło mi. Tor w Krakowie nie jest najgorszy. Jedziemy tam walczyć o zwycięstwo - zakończył Maksym Drabik.