Po raz kolejny w tym sezonie podopieczni Janusza Ślączki rozgromili swoich rywali na torze przy ul. Hetmańskiej. Tym razem, rzeszowianie odnieśli przekonujące zwycięstwo w rewanżowym spotkaniu półfinału Nice PLŻ. W dwumeczu PGE Marma Rzeszów pokonała Carbon Start Gniezno 117:62. - Szkoda mojego pierwszego biegu. Nie wystartowałem spod taśmy z powodu defektu motocykla (Sówce urwał się łańcuch - dop. red.). Gdyby nie ten wyścig, to mój indywidualny wynik mógłby być lepszy. Później sprawdzaliśmy troszkę sprzęt i mogę powiedzieć, że przed finałami jesteśmy już mądrzejsi - stwierdził Łukasz Sówka.
[ad=rectangle]
Młodzieżowca PGE Marmy Rzeszów przez pewien okres kariery trapiły dokuczliwe kontuzje. Dość powiedzieć, że Sówka przez półtora roku ścigał się z niedoleczoną kontuzją ręki. Zawodnik zapewnia jednak, że na ostateczną batalię o ENEA Ekstraligę jest w pełni sił. - Ze zdrowiem jest już wszystko w porządku. Przez cały rok pracujemy nad formą fizyczną. To wszystko jest w dobrej kondycji. Nic, tylko czekać na mecz z Łodzią - powiedział Sówka.
W finale Nice PLŻ rzeszowianie zmierzą się z Orłem Łódź. Przed sezonem łodzianie nie byli stawiani w gronie faworytów do awansu. Eksperci przypuszczali, iż to żużlowcy GKM Grudziądz mają większe szanse na awans do finału rozgrywek. Tak się jednak nie stało. - Z Łodzi mam przynajmniej bliżej do domu - skwitował Sówka zapytany o niedzielnego rywala.
- Przed tym meczem wrócę do domu. W piątek będziemy pracować przy sprzęcie. Tak, aby silniki na finałowe pojedynki były świeże. Czeka nas troszkę pracy przy motocyklach, żeby taki defekt jaki przydarzył się w meczu ze Startem Gniezno nie miał już miejsca. W sobotę będziemy się natomiast relaksować i odpoczywać, żeby w niedzielę zrobić dobry wynik - dodał 20-latek.