Radosław Gerlach: Spotkania z Carbon Startem Gniezno chyba nie były godne półfinału Nice PLŻ. Rywale po prostu odpuścili spotkania z PGE Marmą Rzeszów.
Andrzej Łabudzki: Wynik może na to wskazywać. Było kilka wyścigów, w których jechało po trzech zawodników. Co zrobić. Wyglądało to trochę tak jak tegoroczny sezon zasadniczy w Ekstralidze.
[ad=rectangle]
Z pewnością ma to negatywny wpływ na kondycję finansową klubu.
- Udało nam się dojść do porozumienia z niektórymi zawodnikami. Zrozumieli sytuację przeciwnika i to, w jakim składzie rywale przyjechali do Rzeszowa. Wyjątkowo zgodzili się na obniżenie swoich stawek za ten mecz.
Przed nami mecz z Orłem Łódź. Zapewne nie spodziewał się pan, że to łodzianie będą rywalem PGE Marmy w ostatecznej batalii o Ekstraligę.
- Nie tyle, że się nie spodziewałem. Życzyłem im tego. Jednak, gdybym miał postawić przed sezonem pieniądze, to wybrałbym GKM Grudziądz.
Łodzianie wydają się zatem łatwiejszym przeciwnikiem niż GKM?
- Absolutnie nie. Obydwie drużyny są wymagające. Kiedy patrzyliśmy na sytuację przed play-offami, na kogo lepiej byłoby nam trafić, to muszę przyznać że ciężko było o jednoznaczną odpowiedź. Być może to Orzeł Łódź wydawał się przez chwilę mocniejszy i to ich wolelibyśmy uniknąć. Wynik dwumeczu Łódź - Grudziądz pokazał jednak, że oba zespoły mają podobny potencjał.
Będzie pan czuł nerwy podczas finałowych spotkań?
- Na pewno będą nerwy. Cała drużyna myślami jest już przy meczu. Zastanawiamy się, co jeszcze można sprawdzić, co poprawić, a komu pomóc, żeby w Łodzi zdobyć jak najwięcej punktów.
Po pierwszym spotkaniu przyjdzie czas na rewanż w Rzeszowie. Dwa dni wcześniej rozegrany zostanie XXX Memoriał im. Eugeniusza Nazimka. Wszyscy zawodnicy PGE Marmy stawią się już wtedy w Rzeszowie?
- Tego jeszcze nie wiem. Nie mamy jeszcze potwierdzenia od wszystkich zawodników. Musiałbym porozmawiać z Januszem Ślączką. To on decyduje kto, kiedy i o której ma przyjechać.
A jak wyglądają sprawy kadrowe pod kątem przyszłego sezonu?
- W ogóle nie wyglądają. Na razie myślimy o dwóch najbliższych niedzielach. W tej chwili jest to dla nas najważniejsze. Dopiero te mecze pokażą, czy będziemy w Ekstralidze czy też będzie nas czekać baraż.
Co dalej z Krystianem Rempałą? Jego kontrakt z PGE Marmą Rzeszów wygasa wraz z końcem z sezonu.
- Na razie jeździ u nas i ma jeszcze przed sobą co najmniej dwa mecze do odjechania.
Ale będziecie chcieli przedłużyć z nim kontrakt?
- Tak. Wszystko jest do dogadania. Z tego co rozmawiam z Krystianem i jego tatą, to myślę że w pierwszej kolejności będą brali pod uwagę nasz klub. My też widzimy Krystiana u siebie w pierwszej kolejności. Wciąż mówimy jednak o przyszłym sezonie. To jest jeszcze daleka droga. Na razie koncentrujemy się na meczach z Orłem Łódź. Mamy czas na to, co będzie za rok.
[ad=rectangle]
Łukasz Sówka po sezonie skończy wiek juniora. Podobnie Marco Gaschka. Krystian Rempała jest chyba jedynym młodzieżowcem PGE Marmy, który gwarantowałby jakieś punkty. A gdzie pozostali juniorzy?
- Myślę, że na podobnym poziomie do Krystiana jeździ zarówno Artur Cyło jak i Grzegorz Bassara. Na treningach ta trójka wygrywa ze sobą na przemian. Krystian dysponuje w tej chwili najlepszym sprzętem, dlatego to on jeździ w lidze. Uważam, że poziom tej trójki jest jednak wyrównany.
Jak wyglądają sprawy z Rafałem Okoniewskim?
- Miałem nadzieję, że to wszystko rozstrzygnie się wcześniej. Widzę jednak, że nawet najwyższe władze ligi albo się spowolniły albo nabrały wody w usta. W dalszym ciągu jest to kwestia nierozwiązana. Ten zawodnik jeździł na sprzęcie kupionym za nasze pieniądze, a zdobywał punkty dla innej drużyny.
Rozumiem, że wykluczone jest, aby w najbliższej przyszłości ponownie zobaczyć "Okonia" w barwach PGE Marmy?
- Niczego nie można wykluczyć. Aczkolwiek Rafał nie chciał u nas jeździć w tym sezonie. Czy coś się zmieni przez zimę? Wątpię, bo potrzeba chyba więcej czasu by zagoić rany.
Marta Półtorak swego czasu miała marzenie, by w Rzeszowie startował Tomasz Gollob. Jest możliwe zakontraktowanie tego zawodnika przez PGE Marmę przed kolejnym sezonem?
- Z tego co pamiętam, to o Tomaszu Gollobie rozmawialiśmy wielokrotnie, kiedy tylko byliśmy w Ekstralidze. Widzę, że jak tylko jesteśmy bliżej Ekstraligi, to temat Tomasza Golloba powraca. Na razie nie podejmuję tego tematu. Mogę powiedzieć, że ani z samym zawodnikiem, ani z panią Martą nie rozmawiałem nt. przyszłorocznego składu.
Brakuje panu dolnego KSM by nie było takiego pogromu jak ten w meczu z Carbon Startem?
- To powinno być w jakiś sposób rozwiązane. Kibice, którzy płacą za bilet chcą oglądać lepsze widowiska.
A powrót do 10-zespołowej Ekstraligi?
- Uważam, że im więcej spotkań tym lepiej. Nie tylko dla kibiców, ale przede wszystkim dotyczy to zawodników. Część z nich startuje przecież tylko w polskiej lidze.
Jak bardzo uprzykrzyły życie klubowi mecze rozgrywane w południe?
- Nie tylko klubowi. Myślę, że uprzykrzyło to również życie kibicom. Godzina 14 w niedzielę, to nie jest odpowiednia pora na widowisko sportowe. Zdecydowanie optuję za terminami popołudniowymi. W tym roku mieliśmy sporo spotkań nie tylko telewizyjnych, ale też rezerwowych. To przez to na stadionie pojawiało się mniej kibiców.