Cztery lata bez tytułu to zbyt długo - Fogo Unia vs. Stal Gorzów (zapowiedź)
Cztery lata bez tytułu to zbyt długo - Fogo Unia vs. Stal Gorzów (zapowiedź)
Fogo Unia, która wyeliminowała faworyta Ekstraligi, zyskała miano największej niespodzianki sezonu. Byki swoje ostatnie słowo zamierzają powiedzieć dopiero w finale, gdzie zmierzą się z gorzowianami.
Gdy oba zespoły spotkały się w Lesznie 24 sierpnia, w zasadzie nikt nie przypuszczał, że kilka tygodni później przyjdzie im walczyć wspólnie o złote medale. Osłabieni brakiem Nickiego Pedersena i Przemysława Pawlickiego leszczynianie wyszarpali wówczas remis, który zapewnił im zajęcie czwartego miejsca w tabeli.
Nie tylko Fogo Unia, ale i Stal znajdowała się przez większą część sezonu w cieniu rywali z Tarnowa. Play-offy - o czym przekonali się wszyscy przed kilkoma dniami - rządzą się jednak swoimi prawami. - Można stwierdzić, że w finale spotkają się dwie najmocniejsze drużyny, który na ten awans zasłużyły - stwierdził ekspert naszego portalu, Krzysztof Cegielski. Swoją siłę pokazali zwłaszcza leszczynianie, wygrywając zarówno u siebie, jak i na torze w Tarnowie. Aktualnego mistrza kraju oddelegowali natomiast gorzowianie, pozwalając zielonogórzanom na zdobycie w rewanżu zaledwie dwudziestu ośmiu punktów.
Wspomniany na początku mecz rundy zasadniczej może być znakomitą zapowiedzią tego, co czeka nas w finale. Losy tamtejszej rywalizacji rozstrzygnęły się dopiero w ostatnim wyścigu, gdy po błędzie zbyt szeroko pokonującego łuk Krzysztofa Kasprzaka na drugą lokatę w tabeli przedarł się Grzegorz Zengota. Wywalczony wówczas remis został przyjęty w Lesznie jak zwycięstwo. Inaczej będzie jednak w najbliższą niedzielę. Byki, których apetyty zostały wyraźnie rozbudzone, zapowiadają walkę o mistrzostwo kraju. By było to możliwe, powinni wypracować sobie zaliczkę przed rewanżem w Gorzowie. - Zrobimy wszystko, by tym razem wygrać, i to jak najwyżej - zapowiedział prezes gospodarzy, Piotr Rusiecki.
Stalowcy, którzy przegrali pierwszy mecz półfinałowy w Zielonej Górze, zdają sobie sprawę, że nieznaczna strata będzie możliwa do odrobienia na własnym torze. Drużyna Piotra Palucha nie przyjedzie jednak do Leszna pogodzona z porażką. Tym bardziej, że przed miesiącem zdołała tam zremisować, a rok wcześniej sięgnąć po zwycięstwo. - Jesteśmy już blisko upragnionego celu, jakim jest złoto. Leszczynian, po tym co zrobili w dwumeczu z tarnowianami, nikt lekceważyć jednak nie może - podkreślił Paluch. - O końcowym triumfie tak czy inaczej zadecydują po prostu detale - dodał Cegielski.
Byki otwarcie mówią o możliwości zdobycia złotego medalu
Fogo Unia, przynajmniej na papierze, powinna być jeszcze mocniejsza niż w półfinałowym starciu z tarnowianami. W składzie niemal na pewno pojawi się bowiem jeden z Duńczyków - Kenneth Bjerre lub Mikkel Michelsen. Gospodarzy optymizmem napawać może też to, że do solidnej dyspozycji powraca kapitan - Przemysław Pawlicki, który zdobył w Tarnowie siedem punktów. Kluczowe dla wyniku gorzowian może być z kolei to, jak będzie sprawować się zastępstwo zawodnika za nieobecnego Nielsa Kristiana Iversena. Spore nadzieje można pokładać w postawie Bartosza Zmarzlika, który w rewanżowym meczu półfinałowym zdobył łącznie aż siedemnaście oczek.
Gorzowska Stal nie sięgnęła po Drużynowe Mistrzostwo Polski od 1983 roku. Za upragnionym tytułem stęskniono się także w Wielkopolsce, choć Byki triumfowały w rozgrywkach cztery lata temu. - Dla takiego klubu jak Unia to i tak bardzo długo - odpowiadają osoby z Leszna. Stadion Alfreda Smoczyka, jak przy każdej podobnej okazji, wypełni się w niedzielę do niemal ostatniego miejsca na trybunach.
Awizowane składy:
Stal Gorzów 1. Krzysztof Kasprzak 2. Linus Sundstroem 3. Matej Zagar 4. Niels Kristian Iversen 5. Piotr Świderski 6. Adrian Cyfer