Mateusz Kędzierski: To już pani trzecia feta z okazji awansu rzeszowskiego klubu do Ekstraligi. Jak wrażenia po wygranym meczu z Orłem Łódź?
Marta Półtorak: Jestem bardzo zadowolona. Był to fajny mecz, na początku było trochę nerwów - byliśmy świadkami defektu prawie na samej mecie. Co poniektórzy w trakcie meczu gratulowali mi zwycięstwa, ale w jednym biegu z 5:1 zrobiło się 2:4. Czekaliśmy do końca z nadziejami, że to my będziemy się ostatecznie cieszyć. Dzisiaj jest wielkie sportowe święto w naszym mieście.
Rzeszów wraca do elity, ale z pewnymi obawami, czy ta elita rzeczywiście jest elitą. Chcielibyśmy żeby sport był czysty i wolny od wszelkich złych emocji, złego zarządzania i żeby liczyło się to, co widzimy na torze, a nie w kuluarach. Chcielibyśmy żeby trochę rzeczy się zmieniło, by bardziej szanowano kibiców i te kluby, które są solidne. Mamy nadzieję, że Ekstraliga pójdzie w tym kierunku. Jeśli tak się stanie, to z całą pewnością do tej Ekstraligi wrócimy. Jeżeli nie, to trzeba się zastanowić co jest dla nas najważniejsze.
[ad=rectangle]
Przed beniaminkiem ENEA Ekstraligi arcytrudne zadanie - budowa składu na przyszłoroczne rozgrywki. Niejednokrotnie rozmawialiśmy po zakończonych sezonach o koncepcji zestawienia na kolejny rok - czy warto zbudować skład oparty na liderach, czy bardziej wyrównany. Ma pani już jakieś pomysły?
- Pomysł zawsze jest taki, by zbudować stabilną drużynę. Jeszcze do końca nie wiemy jak będzie wyglądał regulamin rozgrywek. Sportowo jesteśmy przygotowani na Ekstraligę. Chcielibyśmy jeździć z najlepszymi i chcemy stwarzać widowiska najlepsze dla kibiców. Ten sezon i to, co będzie się działo jest specyficzne, więc nie wiem do końca jak to będzie wyglądało. Na pewno chcemy, by drużyna była stabilna i żeby z powodzeniem mogła walczyć z innymi i wygrywać.
Biorąc pod uwagę budżet klubu, musi on wynosić kilkanaście milionów złotych, żeby myśleć o walce o najwyższe cele. Do tego potrzebne będzie wsparcie nowych sponsorów.
- Absolutnie tak. Będziemy potrzebować wsparcia ze strony nowych sponsorów oraz miasta i pana marszałka. Jako firma wydajemy ogromne środki na to, żeby drużyna prezentowała się tak, jak się prezentuje, żeby nie było zadłużenia, tylko stabilizacja finansowa. To będzie dla firmy 12 sezon. Jeżeli nie uzyskamy pomocy, to sami nie damy rady.
Liderami PGE Marmy Rzeszów w tym sezonie byli Kenni Larsen i Peter Ljung. Eksperci twierdzą, że oni dwaj zasługują na jazdę w barwach rzeszowskiego klubu w rozgrywkach ekstraligowych. Czy zgadza się pani z tą opinią?
- Myślę, że tak. Cichym ojcem sukcesu był również Scott Nicholls. Zauważmy, że nie był to może zawodnik, który grał pierwsze skrzypce, ale pomagał drużynie. Jego jazda w tym sezonie była chyba najbardziej wyrównana.
Ilu seniorów z obecnego składu drużyny może liczyć na angaż na kolejny sezon?
- Ciężko jest jeszcze o tym rozmawiać. Myślę, że jest za wcześnie, by to stwierdzić. Sami do końca tego nie wiemy. Chcemy z powodzeniem jeździć w Ekstralidze, ale ostateczne decyzje będą zależne od wielu czynników.
Czy nie uważa pani, że Grzegorz Walasek może sobie troszeczkę pluć w brodę, że opuścił Rzeszów? Mam tu na myśli głównie finansowe perturbacje w częstochowskim klubie. Mówi się, że jest on blisko powrotu na Podkarpacie.
- Myślę, że Grzegorz był zadowolony z jazdy w naszym klubie. Z Pewnością on chciałby wrócić do Rzeszowa. Tu chyba było mu dobrze. Zobaczymy.
Często jest tak, że triumfator Memoriału Nazimka podpisuje kontrakt z rzeszowskim klubem na kolejny sezon. Rozmawiałem z Grigorijem Łagutą i oczywiście bezpośrednio nic nie potwierdził, ale można było wywnioskować z jego słów i zachowania, że coś jest na rzeczy.
- Rozmawialiśmy z "Griszą". Jak widać po jego wyniku w zawodach, spisał się na tym torze. "Grisza" według mnie jest zawodnikiem, dla którego nie ma straconych pozycji. Myślę, że byłby dobrym zawodnikiem w naszym zespole.
2. Larsen
3. Laguta
4. Ljung
5. Walasek
6. Pieszczek
7. Rempała i tyle mi wystarczy
1. Grzegorz Walasek (sama Półtorak wspomina "- Myślę, że Gr Czytaj całość