Czy klub z Tarnowa zatrzyma Artioma Łagutę? "Chciałbym zostać, ale na razie nic nie wiadomo"

Po jednostronnym widowisku przeciwko ekipie z Zielonej Góry tarnowianie powtórzyli sukces sprzed roku i sięgnęli po brązowe medale. Jednym z bohaterów sezonu wśród Jaskółek był Artiom Łaguta.

To już drugi tak udany rok Rosjanina w biało-niebieskich barwach. Czy będzie trzeci? - Chciałbym, ale na razie nic nie wiadomo - uciął krótko wielokrotnie dając w trakcie trwania ligi sygnały miejscowym działaczom, że jest w pełnej gotowości do przedłużenia wygasającej umowy.
[ad=rectangle]
Odkąd "Tiomka" jest w małopolskim klubie na jego szyi zawisły dwa brązowe krążki. Nie jest jednak tym faktem rozczarowany. - Staraliśmy się zrobić wszystko, żeby ten medal padł naszym łupem. To się udało. Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony całym sezonem. Jeśli zostanę będzie trzeba w przyszłości zrobić wszystko, aby ten kolor się zmienił w złoty. Wierzę, że tak będzie w przyszłym roku - powiedział.

W całym spotkaniu gospodarze mieli tylko drobne kłopoty z dobrymi wyjściami spod taśmy. Niejednokrotnie punktowane pozycje musieli odbijać na dystansie. - U mnie wynikało to z tego, że ten wiodący dotychczas silnik nie sprawował się tak dobrze jak przedtem. Być może przez to, że już miał trochę tych wyścigów przejechane. Ale zrobiliśmy sześćdziesiąt trzy punkty więc nie wydaje mi się żebyśmy strasznie słabo się zaprezentowali (śmiech) - stwierdził.

Podopieczni Marka Cieślaka stosunkowo szybko otrząsnęli się z bolesnej i nieoczekiwanej półfinałowej porażki z rąk Fogo Unii Leszno. Wszyscy jak jeden mąż podkreślali, że rozczarowanie było krótkotrwałe i z mobilizacją do potyczek o trzeci stopień podium nie było problemów. - Powtarzaliśmy sobie, że półfinał z zespołem z Leszna to już historia. Przygotowania też wyglądały teraz trochę inaczej. Powiedzieliśmy sobie szczerze, że musimy ten medal zdobyć i koniec - oznajmił.

Niedawno opublikowano listę startową zaległego turnieju World Speedway League, który odbędzie się 18 października w Zielonej Górze. Barw duńskiego Esbjerg podobnie jak w pierwszym terminie ma bronić młodszy z braci Łagutów.

Nie jest to jednak taka oczywista sprawa, bo na drodze do tego występu stanęła kolizja dat, a właściwie rozgrywany także wtedy finał mistrzostw Europy par. Reprezentowanie narodowego zespołu ma w tym momencie priorytet zwłaszcza, że kilka tygodni temu rodzima federacja groziła już Artiomowi odebraniem licencji za brak przybycia na finał indywidualnych mistrzostw Rosji. Dzień później zawodnik Grupy Azoty Unii miał kończący rundę zasadniczą mecz w Enea Ekstralidze i istniało spore prawdopodobieństwo, że nie zdąży na czas do Tarnowa. Co ciekawe przeciwnikiem był team z grodu Bachusa. Rosyjscy włodarze wymyślili więc, że w ramach rekompensaty za niestawienie się na finale krajowego czempionatu, Artiom wybierze się z kadrą do Divisova.
- Na tę chwilę nie mogę pojechać w Lidze Mistrzów ponieważ w tym samym terminie mam finał mistrzostw Europy par. Prawdopodobnie tam będę musiał się zjawić. W każdym razie planów wakacyjnych nie mam, a raczej niedługo już patrzeć pod kątem przyszłorocznych rozgrywek -

zakomunikował.

Źródło artykułu: