- Co ja mogę powiedzieć? Ten dzień, ten rok to były wspaniałe chwile nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich, którym dobro tego klubu leżało na sercu. Specjalne podziękowania należą się Grupie Azoty, które były głównym partnerem i udzieliły nam nieocenionej pomocy w osiąganiu tak doskonałych rezultatów. Bez nich i Tauronu stworzenie takiego kolektywu nie byłoby możliwe. A przecież indywidualnie wiedzie mi się równie doskonale. Mam znakomity rok na każdym polu i w sobotę do tego osiągnięcia chcę dołożyć trzecie złoto indywidualnych mistrzostw świata - powiedział.
[ad=rectangle]
Mogło być jeszcze lepiej, ale marzenia o krążku z najcenniejszego kruszcu ulotniły się poniekąd wraz z urazami trzech kluczowych jeźdźców Jaskółek. Praktycznie w jednej chwili i w najważniejszej części rozgrywek EE z powodu różnych dolegliwości poza składem wylądowali Vaculik, Buczkowski i właśnie Hancock. - Jasne, że mieliśmy olbrzymią szansę na zdobycie tytułu. Ale w tym samym momencie dopadły nas jednak problemy, które trudno przewidzieć, a tym bardziej się na nie przygotować. Nie ma sensu teraz rozważać co by było gdyby. To jest sport. Brązowe medale są w naszym posiadaniu, to również duży powód do dumy i nie mamy czym się martwić. A tym którym jest mało przypominam, że mistrzostwo Polski mieliśmy przecież dwa lata temu. Na koniec chciałbym dodać tylko tyle, że był to jeden z najlepszych zespołów w jakim miałem okazje występować - oznajmił.
Tarnowianie chcieli "złota", ale zadowoleni też z "brązu". Greg Hancock: Była szansa na tytuł, ale nie ma już co gdybać
Jednym z głównych architektów sukcesu jakim niewątpliwie było zdobycie brązowych medali przez Grupę Azoty Unię Tarnów był Greg Hancock. Amerykanin prezentował przez cały rok genialną formę.
Źródło artykułu: