Mirosław Jabłoński nie ma wątpliwości: Szanse na odzyskanie pieniędzy są nikłe

Mirosław Jabłoński w ostatnich sezonach zdobywał punkty dla Włókniarza, klubu, któremu w piątek Prezydium ZG PZM odebrało licencję nadzorowaną na starty w lidze. Zawodnicy mogą czuć się poszkodowani.

Żużlowcy, którzy w roku 2014 reprezentowali barwy klubów z Częstochowy i Gdańska swoich zaległych pieniędzy mogą już nie zobaczyć. Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego w piątek wstrzymało dla wymienionych wyżej ośrodków licencje nadzorowane. - Niestety ta informacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Właściwie w dalszym ciągu nie mogę w to uwierzyć, a tym bardziej pogodzić się z rzeczywistością - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Mirosław Jabłoński.
[ad=rectangle]
Prezesi Włókniarza i Wybrzeża na gorąco komentując decyzję żużlowej centrali stwierdzili, że taki ruch będzie krzywdzący dla zawodników. Jeżeli odwołania nie pomogą, a takie oba kluby planują przedstawić, najprawdopodobniej spółki nie pokryją należności wobec zawodników. - To przykre. Walczyłem jak lew, starałem się jak mogłem i robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby utrzymać Ekstraligę dla Włókniarza. Nie wiem, czy podjęta decyzja przez Prezydium PZM jest jedyną, jaką można było podjąć. W takiej sytuacji my - zawodnicy rzeczywiście stoimy na straconej pozycji. Szanse na odzyskanie utraconych pieniędzy są nikłe. A przecież nikt nam ich nie podarował, nie wręczył za nic, tylko zasłużyliśmy na nie swoją pracą. Niestety najprawdopodobniej nie otrzymamy nic - stwierdził rozgoryczony "Jabłko".

Obecna sytuacja pokazuje, że we Włókniarzu podpisano kontrakty, których nie udało się zrealizować. - Czy mam żal? Sprawa jest jeszcze w toku. Coś więcej na ten temat będę mógł powiedzieć w późniejszym terminie. Na tę chwilę posiadam informacje, z których wynika, że Włókniarz jeszcze próbuje walczyć, żeby to się tak nie zakończyło - przekazał wychowanek Startu Gniezno. A jaką sumę częstochowski klub Jabłońskiemu zalega? Zawodnik nie ujawnił szczegółów. - Kontrakt zabrania mi wypowiadać się w tym temacie. Mogę jedynie zdradzić, że jak dla mnie jest to ogromna kwota - oznajmił.

Mirosław Jabłoński we Włókniarzu startował od 2012 roku
Mirosław Jabłoński we Włókniarzu startował od 2012 roku

W Częstochowie o prawo startu w rozgrywkach II ligi już stara się Stowarzyszenie CKM Włókniarz. Wiele wskazuje na to, iż będzie to jedyny podmiot z tego miasta rywalizujący w lidze. Częstochowscy kibice marzą, aby Mirosław Jabłoński, którego darzą ogromną sympatią, zdecydował się zostać w klubie zarządzanym przez nowe osoby i będąc jego czołową postacią pomógł mu odbić się od dna. Sam zainteresowany nie przekreśla takiej możliwości, ale nie zamierza również niczego deklarować. - To, gdzie będę jeździć, zależy od wielu czynników. Nie będę ukrywać, że jednym z nich będą pieniądze. Ten sezon wypompował wszelkie moje oszczędności. Obecnie jestem grubo poniżej zera. Rozważę wszelkie możliwe opcje. Otrzymałem już kilka telefonów i zapytań z różnych klubów. Przed wyborem pracodawcy zamierzam przyjrzeć się relacji klubu z zawodnikami, którzy do tej pory w nim jeździli. Zależeć mi będzie na tym, aby klub był wypłacalny. Czy to będzie Włókniarz w II lidze, czy jakiś inny ośrodek, pokaże czas - skomentował Mirosław Jabłoński.

Jabłoński przyznał, że po raz pierwszy w swojej karierze pomylił się, co do wyboru pracodawcy. - Do tej pory wybierając klub nie myliłem się w swoich odczuciach, wszystkie moje założenia się sprawdzały. Niestety tym razem stało się inaczej. Mam nadzieję, że to było moje pierwsze i ostatnie złe oszacowanie sytuacji. Liczę na to, że podejmę dobrą decyzję przed najbliższym sezonem. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że nie żałuję lat spędzonych we Włókniarzu. Serdecznie dziękuję kibicom i sponsorom za wsparcie oraz wiarę w moją osobę - zakończył 29-latek.

Źródło artykułu: