Najmłodsi wychowankowie nadzieją Wybrzeża. "Mają oni dużo zaparcia i chęci do jazdy"

Może się wydawać, że miniony sezon był kompletnie stracony dla gdańskiego żużla. Wyjątkiem są jednak miniżużlowcy - szczególnie ci najmłodsi, którzy w ostatnich miesiącach poczynili ogromne postępy.

Mimo problemów pierwszej drużyny, gdańskim działaczom udało się oddzielić budżety przeznaczone dla zawodników z dużego toru i z miniżużla, który wspierała m.in. Grupa Lotos. - Zwiększyła się liczba uczęszczających na treningi. Zdecydowanie najlepszy w Polsce w klasie 50 ccm okazał się Bartosz Tyburski, który w ubiegłym roku nie dobijał się na podium, a teraz z każdych zawodów wracał z pucharami. Trzecie miejsce w mistrzostwach Polski w tej kategorii zajął Mateusz Łopuski i ta dwójka z pozostałymi dwoma chłopcami zdobyła złote medale mistrzostw Polski - przypomniał Piotr Szymko.
[ad=rectangle]
Trochę gorzej wyglądała sytuacja w klasie 80 ccm, gdzie od pewnego czasu widać w Gdańsku dziurę pokoleniową po tym, jak na duży tor przeszli niedawni dominatorzy - Krystian Pieszczek i Dominik Kossakowski. - Nie było tam może wielkich sukcesów, ale bardzo duży postęp zrobił Paweł Tyburski, któremu tylko defekt zabrał drugie miejsce w mistrzostwach Polski. Spadł mu gumowy filter powietrza podczas, gdy jechał na drugiej pozycji i sędzia wykluczył go w trakcie biegu. Nie załamujemy się jednak, on ma tylko dwanaście lat i w przyszłym roku chce startować w mistrzostwach świata - zauważył szkoleniowiec.

- Na początku sezonu lepiej notowany od Pawła był Karol Żupiński, ale został na koniec przez niego prześcignięty. Karol zerwał jednak więzadła w kolanie i wykluczyło go to z jazdy na miesiąc. Zimą będzie pracował nad startami i będzie jeszcze lepiej. Na świecie odstajemy od Duńczyków, czy Szwedów, ale ich jeździ po trzystu, a u nas 20 w kraju w klasie 80 ccm i mniej więcej tyle samo w klasie 50 ccm. Chciałbym podziękować za dobry sezon władzom miasta, które wspomagają szkolenie, Grupie Lotos i zarządcy obiektu, panu Zbigniewowi Sengerowi. Duży wkład mają rodzice, którzy poświęcają sporo czasu i pieniędzy. Dołączył do nas też mechanik Rafał Król, który przebudował nasz sprzęt i zmienił podejście do niego. Bardzo dużo sobie obiecuję po braciach Tyburskich. Pawłowi brakuje czasami zimnej głowy i często zdarzają mu się upadki przy potężnej przewadze. Nie umie kalkulować, ale przypomina mi w tym Tomka Golloba z wcześniejszych lat. To pracowity chłopak. Ciekawy sezon czeka jego młodszego brata Bartka, który przechodzi do kategorii 80 ccm. Na pewno skończy go z mniejszą ilością pucharów, ale dojrzał do tego by się szkolić w wyższej klasie. Nie potrzeba mu tytułów, a rozwoju - dodał Szymko.

Miniony sezon był pracowity dla najmłodszych adeptów żużla z Gdańska, a czekają ich nowe wyzwania. - Na minitorze bezapelacyjnie wszystko szło zgodnie z planem. Zwiększyłem plan treningowy o sto procent. Było tyle treningów, ile chłopcy chcieli. Mają oni dużo zaparcia i chęci do jazdy. W ostatnim czasie brali też udział w treningach crossowych. W ostatnich zawodach Bartosz Tyburski zajął trzecie miejsce pokazując, że wszędzie się czuje jak ryba w wodzie. Wszystkich trzeba objąć dobrą opieką, by się rozwijali i w przyszłości byli czołowymi polskimi zawodnikami, reprezentującymi gdański klub. Wierzę, że będzie on jechał w rozgrywkach ligowych. Jestem przekonany, że wszystko uda się poukładać - wyraził nadzieję trener, który od połowy sezonu pracę na minitorze łączył z pełnieniem funkcji pierwszego szkoleniowca w ekstraligowym klubie.

Dużo mniej liczna jest szkółka na dużym torze. - Poza grupą juniorów z licencjami, z małego toru przeszedł tylko Marek Riemer. Jest jeszcze jeden chętny, ale brakowało sprzętu i nie trenował. Od wiosny ma być wszystko inaczej poukładane. W kategorii 50 ccm mamy największą ilość adeptów w całej Polsce. W ostatnim czasie dwóch naszych zawodników zawiesiło przygodę z żużlem w kategorii 80 ccm. Liczę na to, że wrócą wiosną - zakończył Szymko.

Źródło artykułu: