Damian Gapiński: Dla dobra polskiego żużla
Naginanie przepisów prawa lub ich łamanie? Wszystko wskazuje na to, że można, jeżeli w grę wchodzi dobro polskiego żużla. Kluby w Ekstralidze poszły jeszcze dalej i same takie prawo utworzyły.
Są zatem równi i równiejsi. Po raz kolejny zabrakło jaj odpowiednim organom, których przedstawiciele byli na ostrowskim stadionie i na żywo widzieli cały cyrk. Stwierdzono jednak, że "nic się nie stało" i doszło do powtórki, w której Ostrovia rozniosła Wandę i wystartuje w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. I można by stwierdzić pewną konsekwencję działania, gdyby nie fakt, że chwilę później na klub nałożono karę finansową. Co prawda symboliczną, ale zawsze. Stwierdzono zatem, że wina była, ale walkowera (jedynie słusznej kary w tym przypadku) - nie nałożono. Dlaczego? Bo klub o silnych podstawach organizacyjnych i finansowych kolejny rok musiałby startować w II lidze, a to nie byłoby dobre dla polskiego żużla. Chwała dla Mirosława Wodniczaka za stworzenie tych podstaw w Ostrowie, ale nic nie jest usprawiedliwieniem dla wydarzeń z 5 października. Wytłumaczenie znalazła centrala. "Dla dobra polskiego żużla".
Paradoksalnie nikt w Ostrowie wówczas nie przypuszczał, że cała "akcja" omal nie zakończy się dla Ostrovii jazdą w Ekstralidze. Oto po odebraniu licencji Włókniarzowi Częstochowa i Wybrzeżu Gdańsk, otworzyła się furtka w postaci castingu na drużynę, która zajmie jedno wolne miejsce w ENEA Ekstralidze. Jednym z dwóch kandydatów był właśnie Ostrów. Centrala stwierdziła jednak, że "za karę" Ostrów nie może jeździć w Ekstralidze. Ładna mi kara. Klub utrzymał przecież status quo, bo miesiąc temu nawet nie przypuszczał, że otworzy się szansa jazdy w Ekstralidze.
I właśnie przy castingu na drużynę, która zajmie miejsce w Ekstralidze, mamy drugi raz do czynienia z sytuacją, w której działa się "dla dobra polskiego żużla". W jego interesie było, żeby szans nie miała Ostrovia. I tak jak nie popieram tego, że nie ukarano surowiej ostrowskiego klubu za przerwanie meczu z powodu awarii, to pytam, jakim prawem odbiera się mu prawo do przystąpienia do konkursu, skoro stwierdzono, że nic się nie stało?
No i ostatni kwiatek. To kluby określiły warunki, na jakich odbywać się będzie konkurs na wolne miejsce w Ekstralidze. W tej ofercie na pozór nie było nic, co mogłoby wzbudzać wątpliwości. Po głębszej analizie warunków, jakie postawiono kandydatom stwierdzam, że prościej było wydać oświadczenie o treści: Chcemy GKM-u Grudziądz w Ekstralidze. Przecież nie tylko żaden z klubów Nice PLŻ i PLŻ 2, ale także większość klubów samej Ekstraligi nie byłaby w stanie spełnić warunków, które zostały postawione. Gra pozorów, strata czasu na ustalanie warunków, kolejna maskarada.
W środowisku żużlowym często pada pytanie, dlaczego speedway nie ma pozycji takiej, jaką ma piłka nożna. Jednym z powodów jest fakt, że w piłce nożnej przepisy są stosowane w ten sam sposób, w stosunku do wszystkich klubów. Jeżeli zgrzeszyłeś, to spotka cię kara. Jeżeli jest dwóch grzeszników, to kara dla nich jest taka sama. Nikt nie dołoży bonusu w postaci kilkumilionowej kary finansowej tylko dlatego, że właściciel klubu to jeden z najbogatszych Polaków. Żużlowa centrala jest jak dobra matka, która swojemu dziecku gotowa jest wybaczyć każde przewinienie. Problem w tym, że te przewinienia mają różną skalę, a u dzieci narasta w ten sposób poczucie niesprawiedliwego traktowania.
Obserwuj @Damian_Gapinski
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>