By start w rozgrywkach PLŻ 2. okazał się możliwy, gdańszczanie muszą uregulować sprawy finansowe z zawodnikami, którzy ścigali się w barwach Wybrzeża w ostatnim sezonie Enea Ekstraligi. Klub porozumiał się dotychczas z Krystianem Pieszczekiem. Problemy pojawiły się natomiast w przypadku dwóch zawodników. - Wcześniej mówiłem, że trudno rozmawia się z tylko jednym z nich. Niestety dołączył do niego też drugi. Podejrzewam, że się ze sobą kontaktują i wzajemnie nakręcają. Wydaje mi się jednak, że nie rozumieją całej sytuacji - powiedział Tadeusz Zdunek w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Prezes Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże zaznaczył, że jeśli wspomniani żużlowcy nie zaakceptują warunków klubu, gdańszczanie nie przystąpią do rozgrywek ligowych. - Zaproponowaliśmy, by zawodnicy otrzymali 30 procent zaległych pieniędzy, a kwota ta zostałaby rozłożona na trzy lata. Nie zaakceptowali tego. Jest to o tyle dziwne, że już w trakcie sezonu otrzymali niemałe pieniądze. Zaległości, przynajmniej moim zdaniem, wynikają natomiast w niektórych przypadkach tylko ze zbyt wysokich kontraktów. Jest to dla nas bardzo trudne, bo jeśli wspomniana dwójka nie dojdzie z nami do porozumienia, po prostu nie wystartujemy w lidze - dodał.
Tadeusz Zdunek zaznaczył jednak, że władze Wybrzeża nie pójdą na dalsze ustępstwa, a oferta przedstawiona zawodnikom nie będzie podlegać dalszym negocjacjom. - Nie będziemy obiecywać pieniędzy, których nie bylibyśmy w stanie zapłacić. Dlatego też w piśmie, które właśnie wystaliśmy zaznaczyliśmy, że nasza propozycja nie podlega już negocjacji. Jeżeli tego nie zaakceptują, sami na tym stracą. Klub nie wystartuje wówczas w PLŻ 2, a oni nie otrzymają żadnych pieniędzy. Mają czas do 25 lub 26 listopada na odpowiedź - wyjaśnił Zdunek.
W Gdańsku nie chcą wyjawić na razie nazwisk wspomnianych zawodników. Możliwe jednak, że nastąpi to po wyjaśnieniu sprawy. - Być może w momencie, gdy temat zostanie zamknięty poinformujemy publicznie o szczegółach i o jakich kwotach rozmawiamy. Zapewniam, że akurat ci, którzy protestują na zarobki narzekać nie mogli - podsumował Tadeusz Zdunek.