W poniedziałek ŻKS ROW Rybnik, który w przyszłym sezonie wystartuje na zapleczu ENEA Ekstraligi, odkrył karty i poinformował, iż zdołał pozyskać trzech utytułowanych zawodników. Pierwszym z nich jest stały uczestnik cyklu Grand Prix, Troy Batchelor. Drugi to wychowanek częstochowskiego Włókniarza, Sebastian Ułamek, który w minionych rozgrywkach bronił barw GKM Grudziądz. Największe zaskoczenie wzbudził jednak angaż Damiana Balińskiego.
[ad=rectangle]
Choć po słabszych ostatnich dwóch sezonach przebąkiwano o odejściu "Bally'ego" z Fogo Unii, poniedziałkowe doniesienia wśród leszczyńskich fanów wywołały konsternację. Wszak nie codziennie ktoś zmienia barwy klubowe po raz pierwszy od ponad 20 lat! Zresztą ta wieść zaskoczyła nie tylko kibiców. - Nie chciałbym tego komentować. Dowiedziałem się o tej informacji chwilę przed wejściem do studia. Wcześniej prowadziliśmy z nim w klubie rozmowy o dalszej współpracy - powiedział na antenie radia Elka prezes Byków, Piotr Rusiecki.
W ostatnim, srebrnym dla biało-niebieskich sezonie Damian Baliński w kombinezonie Fogo Unii osiągnął średnią biegową 1,239. O miejsce w składzie rywalizował głównie z Mikkelem Michelsenem. Kibice z Leszna zazwyczaj woleli oglądać "Bally'ego". Doskonale pamiętają oni jego ułańskie szarże na "Smoku", którymi wprawiał ich w euforię, a rywali doprowadzał do pasji. Przyszły sezon dla kibiców Unii na pewno będzie inny, bo już bez Damiana Balińskiego.
Znając przywiązanie tego zawodnika do swojego macierzystego klubu, podjęcie decyzji o odejściu z leszczyńskiej Unii na pewno przyszło mu z trudem. Z drugiej strony wybrał bardzo dobry moment, gdyż odchodzi (a niewykluczone, że tylko "na chwilę") po wywalczeniu ogromnego sukcesu, jakim jest wicemistrzostwo Polski.
[nextpage]Licencja i… spadek
Przygoda Damiana Balińskiego ze speedwayem i leszczyńską Unią zaczęła się na początku lat 90-tych. W roku 1993 na torze w Gnieźnie w wieku 16 lat zdobył on licencję żużlową. W barwach swojego macierzystego klubu zadebiutował już na wiosnę kolejnego roku. Wystąpił w 17 meczach. Najczęściej linię mety mijał na 3. pozycji. W swoim pierwszym sezonie startów osiągnął średnią biegową 0,729. Tym samym Damian Baliński poszedł w ślady starszego o 12 lat brata Dariusza, który swoją karierę rozpoczął w 1983 roku. Losy Damiana potoczyły się jednak inaczej. Zdecydowanie bardziej pomyślnie i dla niego, i dla leszczyńskiego klubu, i dla ich kibiców.
Rok 1994 okazał się nieudany dla Byków, które spadły z najwyższej klasy rozgrywkowej (wówczas w Polsce obowiązywały dwie ligi). Rywalizacja w II lidze dała pole do popisu dla młodego i nieopierzonego Damiana Balińskiego. "Bally" imponował zadziornością i ambicją na torze. Już w drugim roku startów osiągnął średnią biegową 2,053. Biało-niebiescy nie zdołali awansować do grona najlepszych, zatem kolejny sezon startów dla stale rozwijającego się Balińskiego był jeszcze lepszy - 2,487. W końcu Byki wróciły do elity z ustabilizowaną pozycją "Bally'ego" w składzie.
Nowe tysiąclecie w blasku srebra
Pod koniec lat 90-tych Unia Leszno upodobała sobie środek tabeli. Taki stan rzeczy trwał do końca minionego tysiąclecia. W pierwszym sezonie Ekstraligi (2000 rok) Byki zajęły siódme miejsce, broniąc się przed spadkiem. Pierwszy spory drużynowy sukces z Damianem Balińskim w składzie ekipa biało-niebieskich odniosła w 2002 roku. Wówczas na szyjach Byków zawisły srebrne medale Drużynowych Mistrzostw Polski. "Bally" szybciej jednak sięgnął po pierwsze medale w innych rozgrywkach. Już w 1996 roku stanął na trzecim stopniu podium MIMP, a wraz z kolegami z Unii w tym samym roku i kolejnym wywalczył złote krążki MMPPK. Z młodzieżowych lat startów z Bykiem na piersi Baliński posiada na swoim koncie także takie sukcesy jak brązowe medale w MDMP (1996-1997), czy triumf w Brązowym Kasku.
W sumie wraz z ekipą Unii Leszno Damian Baliński zdobył 6 medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Dwukrotnie były to krążki z najcenniejszego kruszcu. Najwięcej radości sprawił tytuł wywalczony w 2007 roku. Był to wspaniały sezon dla "Bally'ego", który walnie przyczynił się do zdobycia pierwszego od 18 lat najważniejszego trofea w polskich rozgrywkach przez biało-niebieskich.
W poniższej tabeli ukazano wszystkie medale zdobyte przez Damiana Balińskiego w barwach Unii Leszno (opracowanie na podstawie oficjalnej strony internetowej zawodnika).
Rok | Rozgrywki | Medal |
---|---|---|
1996 | MDMP | Brąz |
1996 | MMPPK | Złoto |
1996 | MIMP | Brąz |
1996 | Brązowy Kask | Złoto |
1997 | MDMP | Brąz |
1997 | MMPPK | Złoto |
1997 | Drużynowy Puchar Polski | Srebro |
1998 | Drużynowy Puchar Polski | Srebro |
1999 | MPPK | Srebro |
2002 | DMP | Srebro |
2003 | MPPK | Złoto |
2005 | Złoty Kask | Srebro |
2007 | DMP | Złoto |
2007 | MPPK | Brąz |
2007 | IMP | Brąz |
2008 | DMP | Srebro |
2008 | MPPK | Srebro |
2008 | Złoty Kask | Złoto |
2010 | DMP | Złoto |
2011 | DMP | Srebro |
2012 | MPPK | Złoto |
2014 | DMP | Srebro |
[nextpage]Złota 30-tka
Po latach startów do Damiana Balińskiego przylgnęła opinia solidnego ligowego wyrobnika. Unia Leszno zawsze mogła liczyć na określone zdobycze punktowe dorzucane do dorobku drużyny przez swojego wychowanka. Niemalże w przypadku każdego żużlowca przychodzi jednak taki moment w karierze, kiedy to ma swoje 5 minut. Taki czas w przypadku "Bally'ego" przypadł przede wszystkim na lata 2006 - 2008, z czego najlepszy był rok 2007. Wtedy także właśnie Baliński skończył 3. dekadę swojego życia.
To był wspaniały sezon dla Damiana Balińskiego. Urodzony 5 sierpnia 1977 roku zawodnik świetnie spisywał się na ekstraligowych torach i niekiedy przeważał szalę zwycięstwa w meczu na korzyść swojego zespołu, który ostatecznie zakończył rok z mistrzowską koroną. Jego postawa została dostrzeżona przez selekcjonera kadry, Marka Cieślaka. "Bally" znalazł się w składzie reprezentacji Polski w Drużynowym Pucharze Świata. W finale, rozegranym (a jakże!) na torze w Lesznie wystąpił z pozycji rezerwowego. Dwa dni wcześniej jednak otrzymał szansę w podstawowej piątce podczas barażu o awans do grona ekip, które rywalizowały o medale. Nie zawiódł. Wywalczył 10 punktów. W dramatycznym i ostatecznie szczęśliwym dla biało-czerwonych finale zdobył natomiast bardzo cenne 4 "oczka". Polacy wyprzedzili drugich Duńczyków o zaledwie 3 punkty i sięgnęli po puchar Ove Fundina. Za ten wyczyn zostali odznaczeni Złotym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia w sporcie żużlowym przez śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
W innych rozgrywkach "Bally" także radził sobie bardzo dobrze. Udany sezon zwieńczył brązowym medalem w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Po krążek z tego samego kruszcu sięgnął również w Mistrzostwach Polski Par Klubowych na torze w Częstochowie. Jego partnerami w finale byli Krzysztof Kasprzak oraz Adam Kajoch.
Dusza wojownika
Lata mijały, a Damian Baliński pozostawał z Unią. Trwał z nią jak w książkowym małżeństwie - na dobre i na złe, stale ugruntowując swoje znaczenie w klubie z Leszna. Z biegiem czasu wykrystalizowała się również postawa na torze "Bally'ego". Zadziorna, agresywna, ambitna. Wychowanek leszczyńskiego klubu słynie z bezpardonowej jazdy, niekiedy na pograniczu faulu. Jedni za ten charakter na torze go pokochali, drudzy znienawidzili. Bez wątpienia jednak w pewnym momencie w Lesznie stał się postacią niezastąpioną, będącą obok Leigh Adamsa znakiem rozpoznawczym Unii.
Dla Damiana Balińskiego nigdy nie było straconych pozycji. Jeśli tylko sprzęt mu na to pozwala, odkręca manetkę gazu do oporu i goni rywala, który doskonale wie, że ma za sobą niczym rozjuszonego przez czerwoną płachtę byka. A taki byk potrafi nabić na swoje rogi, o czym niekiedy przekonywali się przeciwnicy Balińskiego. Przez swoje bardzo odważne ataki niektórzy kibice nadali mu przydomek żużlowego zabijaki. Trudno nie zgodzić się, że niektóre manewry "Balona" wyglądają na bezmyślne, ale my wolimy jednak określić go wojownikiem, gdyż musiałby być zdiagnozowanym szaleńcem, by doprowadzać do kolizji umyślnie. - Czasami rzeczywiście przeszarżuję, trochę przesadzę, pójdę o krok za daleko i kibice mają prawo tak mnie oceniać. Na pewno nigdy celowo żadnego rywala nie fauluję, owszem bywa, że jeżdżę za ostro, ale nigdy nie chcę nikomu zrobić krzywdy. Ogromna chęć zwycięstwa i adrenalina powodują, że czasami zdarza mi się pojechać zbyt twardo, i stąd takie opinie - powiedział Baliński w jednym z wywiadów na naszych łamach.
[nextpage]W czasie 21 lat startów w barwach swojego macierzystego klubu Damian Baliński stał się jego ikoną, żywą legendą, dla wielu fanów Byków niezastąpionym kapitanem. Choć jak sam przyznał, niegdyś był bliski odejścia do Ostrowa, ostatecznie zostawał w ośrodku, który go wychował i ukształtował jako zawodnika. Bez wątpienia "Bally" jest jednym z ostatnich przedstawicieli jeźdźców poprzedniej epoki, dla których jazda w rodzimym klubie była zaszczytem. - Kiedy ja zaczynałem karierę, to zmienianie barw klubowych nie było tak popularne jak teraz i nikt z moich rówieśników u progu kariery nawet się pewnie nie zastanawiał nad transferem. Wtedy każdy marzył, żeby bronić barw klubu, w którym się wychował, było coś takiego jak patriotyzm lokalny - oznajmił jakiś czas temu Damian Baliński.
Jak wcześniej wspomnieliśmy, Damian Baliński ma za sobą rzeszę zarówno fanów jak i przeciwników. Jednak nawet u najbardziej nieprzychylnych mu osób musi wzbudzać szacunek za sam fakt przywiązania do macierzystych barw. Obecnie ze świecą można szukać wciąż kontynuujących kariery zawodników podobnych do Balińskiego. Niestety dla wielu kibiców speedwaya, do lamusa odchodzą wartości, na których wychowany został bohater tej opowieści.
Dla kibiców Unii Leszno Damian Baliński jest taką postacią, jak Andrzej Huszcza dla fanów Falubazu, czy Sławomir Drabik dla sympatyków Włókniarza Częstochowa, mimo, że osiągał od nich gorsze rezultaty. 37-latek na miano synonimu Unii Leszno zapracował sobie ambicją i zaangażowaniem. Doczekał się on nawet wydania książki na jego temat autorstwa znanego dziennikarza Tygodnika Żużlowego Wiesława Dobruszka. Ukazała się ona w 2011 roku.
Damian Baliński to postać kontrowersyjna, jednak tylko na torze. Poza nim to łagodny człowiek, który zawsze znajdzie czas dla kibiców czy dziennikarzy. Wraz z jego odejściem tracą nie tylko fani z Leszna, ale także cała Ekstraliga. Unia bez Balińskiego sobie poradzi, jednak jego nieobecność mentalnie będzie odczuwalna. Bo czy ktokolwiek gorliwie interesujący się żużlem sądził, że kiedykolwiek Baliński zdecyduje się odejść z Unii? Nie spodziewał się tego nawet... sam zainteresowany. - Wierzę, że nigdy się z Leszna nie wyniosę i tam zakończę swoją przygodę ze speedwayem - mówił na początku zeszłego roku. Transfer do Rybnika nie musi jednak oznaczać definitywnego zamknięcia byczej karty w karierze 37-latka. Być może w przyszłości będziemy świadkami powrotu ikony.
To jest speedway nie szachy dzieci neostrady ale wy tego n Czytaj całość