- Wszystkie zobowiązania wobec zawodników pierwszego zespołu oraz młodzieżowców jeżdżących na zasadach amatorskich zostały w stu procentach uregulowane. Nie mamy także żadnych zobowiązań publiczno-prawnych. Nie zalegamy z płatnościami w ZUS-ie, Urzędzie Skarbowym, ani też z czynszem dzierżawnym i podatkiem od nieruchomości w Urzędzie Miasta Tarnowa. Czekamy na licencję w pierwszym terminie. Jesteśmy mocno przekonani, że ją otrzymamy. Obawy mam natomiast co do strony praktycznej rozpoczęcia rozgrywek na wiosnę, gdyż władze miasta będące właścicielem stadionu, od roku czasu nie są w stanie rozpocząć budowy systemu bram wejściowych wraz z systemem monitoringu i identyfikacji kibiców - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Sady.
[ad=rectangle]
Już teraz wiadomo, że klub będzie dysponować w przyszłym roku niższym budżetem. Obniżce ulegną przede wszystkim koszty zawodnicze. - Budżet będzie niższy. Skończyło się El Dorado finansowe. Musimy mierzyć siły na zamiary. Zresztą, wielu zawodników już zrozumiało, że jeśli chcą zarabiać, to muszą zarabiać mniej. Trudno dokładnie określić, jak bardzo będzie się różnić budżet, ale 25 proc. mniej to realne założenie - podkreślił Sady.
Przed działaczami Unii ciężka praca. Przyszłoroczny budżet, tak jak w większości klubów, nie jest jeszcze zabezpieczony w stu procentach. W Tarnowie mocno liczą na wsparcie kibiców. - Część pieniędzy jest zabezpieczona. Sponsorów poszukuje się jednak przez cały rok i tak samo będzie w naszym przypadku. Najintensywniej robi się to do kwietnia, ale my zamierzamy ciężko pracować w każdym miesiącu. Nie ukrywam, że liczymy także na kibiców. Cieszyłbym się, gdybyśmy w przyszłym sezonie mieli frekwencję podobną do tegorocznej. Ten poziom by nas zadowalał. To byłby solidny zastrzyk finansowy. Lada dzień powinniśmy zamknąć skład i liczę, że będzie on zachętą dla fanów i będą oni licznie zasiadać na trybunach - zakończył Sady.