Po zdegradowaniu do PLŻ 2 klubów z Częstochowy i Gdańska, obsada dwóch niższych klas pozostaje niewiadomą. Prezes Andrzej Witkowski stwierdził, że optymalnie byłoby, gdyby zarówno w Ekstralidze, jak i Nice PLŻ wystartowało po osiem zespołów. Okazuje się jednak, że nie ma chętnych do jazdy na zapleczu Ekstraligi, a z takowej szansy nie chcą skorzystać KSM Krosno, Victoria Piła czy KMŻ Lublin.
[ad=rectangle]
Zdaniem Roberta Łukasika zapraszanie ósmego klubu na siłę mija się z celem. Przedstawiciel Łączyńscy Carbon Startu Gniezno uważa, że ostatecznie stracić mogliby na tym pozostali uczestnicy Nice Polskiej Ligi Żużlowej. - Już na spotkaniu z prezesami powiedziałem, że bez sensu jest ściąganie ósmego klubu, który nie byłby w stanie sprostać lidze pod względem sportowym i finansowym. Na rynku nie zostało już wielu dobrych zawodników, którzy mogliby reprezentować barwy pierwszoligowe. Poza tym trzeba brać pod uwagę finanse. Nie byłoby korzystnie, gdyby zaproszony teraz klub skupiał się na meczach u siebie i przegrywał do 25 punktów na wyjazdach. Sam popadłby ostatecznie w długi, a spore wydatki mieliby także jego rywale, którzy musieliby płacić za tak wysokie wygrane - zaznaczył Robert Łukasik w rozmowie z naszym portalem.
W Gnieźnie martwią się jedynie małą liczbą meczów w rundzie zasadniczej rozgrywek. W przypadku, gdy w Nice PLŻ rywalizować będzie siedem klubów, Łączyńscy Carbon Start zorganizuje zaledwie sześć spotkań przed własną publicznością. - Obawiam się, że zamiast się rozwijać, po prostu się cofamy. Jestem zwolennikiem większej liczby meczów, a nawet przy ośmiozespołowej obsadzie mielibyśmy tylko siedem meczów u siebie. Liga powinna iść w tym kierunku, by spotkań było jak najwięcej. To problem, nad którym należy się pochylić, aby w kolejnych sezonach został rozwiązany. Na większej liczbie meczów na pewno byśmy skorzystali - zaznaczył Łukasik.