Władysław Komarnicki o ekonomii w żużlu: Musi nastąpić gradacja zarobków
Zmiany, które zachodzą w polskim żużlu zyskały aprobatę Władysława Komarnickiego. Honorowy prezes Stali Gorzów uważa, że po czasach nadętych prezesów nadchodzi normalność i zdrowa ekonomia.
Z żużla odeszła niedawno Marta Półtorak, a wcześniej zrobili to Józef Dworakowski czy Roman Karkosik. Według Komarnickiego nie jest to problem. - Odchodzą możliwości finansowe, z których prezesi korzystali pełnymi garściami napinając spiralę ekonomiczną poszczególnych płac zawodników. Doprowadzało to do sytuacji, że zawodnicy krążyli po wszystkich klubach i pokazywali bardzo często sumy zaproponowane przez innych - kontynuował.
Wieloletni działacz żałuje, że włodarze klubów nie potrafią wziąć przykładu z innych krajów czy dyscyplin. - Chorobą u wszystkich prezesów było zawsze to, że nie umieliśmy się między sobą dogadać, jak się dogadały kluby w Anglii i Szwecji. Były różne próby, ale jeszcze dobrze się nie rozstaliśmy, a wszystko szło w zapomnienie. To pięta achillesowa prezesów w żużlu - mówił Komarnicki.
Z tego też względu były prezes żółto-niebieskich optuje za pewnymi ograniczeniami, jakie można nałożyć na zespoły, a z których np. zrezygnowano. - Nie może być taka sytuacja, że będzie liga dwóch czy trzech prędkości, w której bogaty klub ściągnie sobie dream team i "kupi" medale. Dlatego jestem za KSM, bo on trochę regulował siłę poszczególnych drużyn. Jestem przekonany, że kiedyś będziemy musieli do niego wrócić - stwierdził 70-latek.
Od lat powtarzano, że nie można liczyć na rozsądek prezesów, jednak przed tym sezonem doszło do ciekawej sytuacji, w której wielu zawodników odbijało się od drzwi klubów będąc zmuszonymi zejść ze swoich oczekiwań finansowych. - Życie podyktowało ten rozsądek. Miasta borykają się z problemami i nie ma już takich dużych dofinansowań. To jeden z czynników, który ostudzi apetyty niektórych prezesów. Musimy wrócić do normalności. To kuriozalna sytuacja, gdy bogata Szwecja płaci czterdzieści procent tego, co my, a bogata Anglia dwadzieścia. To irracjonalne i chore - zauważył członek Rady Nadzorczej Speedway Ekstraligi.
Były sternik gorzowskiego klubu poprawy sytuacji polskiego żużla dopatruje się też w zmianach sprzętowych. Mowa oczywiście o tłumikach, których nowe przelotowe modele będzie można stosować od sezonu 2015. - Cenię sobie to, że nareszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i mam osobistą satysfakcję, gdyż jako jeden z nielicznych prezesów stanąłem niegdyś na czele protestującej grupy zawodników. Potem się wykruszyli i zostałem sam z Tomaszem Gollobem. Trzymaliśmy się do końca zdania, że zmiana tłumików to zły pomysł. To jednak smutna satysfakcja, bo straciliśmy czas sportowo i ekonomicznie, a żaden idiota nie został za to pociągnięty do odpowiedzialności. Ci, którzy podjęli tę decyzję, powinni się wstydzić. To są ohydni psuje tego sportu - zakończył Władysław Komarnicki.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>