Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Odwrotny Janosik i inni tacy

Dzisiaj kilka moich "strzałów znikąd", jak to kiedyś nieładnie nazwał w telewizji Greg Walasek. Ale on czasem lubi tak wypalić. Myślę zresztą, że nie chciał mnie obrazić, a ja nie jestem pamiętliwy.

Bartłomiej Czekański
Bartłomiej Czekański
Bardzo późno nowe, rzekomo bardziej przelotowe, tłumiki otrzymały homologację od FIM. Nasz Poldem wreszcie przeszedł testy i wreszcie się na nich nie rozpadł, (tzn. jego obudowa). Ponieważ jednak Poldem był pierwszy i został wysłany do Genewy, więc zachodni producenci mogli z niego co nieco zerżnąć. I teraz, na tej kanwie, także dzięki swym większym możliwościom technicznym, być może wyprodukują lepsze urządzenie od polskiego i Leszek Demski zostanie z ręką w nocniku. Mało sprzeda. Pożyjemy, zobaczymy. Ludzie z kręgu PZM i GKSŻ już się pochwalili w mediach, że Poldem to także ich sukces. Gdyby tak było, to nasz tłumik już daaaaawno miałby międzynarodową homologację. To ustrojstwo jest wyłącznym dziełem Leszka Demskiego i jego ludzi, a nie żadnych krajowych uzurpatorów w granatowych marynarkach. Zawodnicy wybiorą najlepszy tłumik, bo zbyt wiele od niego zależy. Nie będzie więc tu patriotyzmu, sentymentu i stawiania na polskość, no chyba, że Poldem rzeczywiście okaże się najlepszy. Cena nie gra roli. Na sprzęcie, czyli na warsztacie pracy, żużlowcy nie oszczędzają.
Niektórzy już na "urrra!" zapowiadają, że wraz z nowymi przelotowymi tłumikami wróci stare dobre ściganie z atakami po bandzie (orbicie) i że dzięki temu odrodzi się nam wielki Tomasz Gollob. Natomiast zawodnicy typu PUK Iversen (a może i Hancock) martwią się, że ich przewaga może teraz zniknąć. Spokojnie, jeszcze nie wiemy jak bardzo przelotowe będą te nowe urządzenia (bo przecież mają być jeszcze bardziej wyciszone, acz już je słyszeliśmy na filmiku i wrażenie nie jest takie złe!) i czy wciąż nie będą odbierały silnikom mocy. Wszystko okaże się w praniu. Czekają nas więc tego przedwiośnia wcześniejsze niż zwykle wyjazdy na tor w celu testowania i dopasowania nowych regulaminowych urządzeń. Tylko bez oszustw proszę, bo i takie się zdarzały, jeśli chodzi o tłumiki! Wiercono w nich dziury.

I dlaczego Panowie z FIM to wszystko dzieje się tak późno?

- Podkreślam, że to nie będzie powrót do przeszłości. Będzie lepiej niż było w ostatnich kilku latach, ale nie należy się spodziewać, że będzie identycznie jak kiedyś. Dyskutuję podczas zgrupowania kadry z chłopakami. Nie będę wymieniał nazwisk, ale niektórzy mówią, po co im to wszystko? Przyzwyczaili się do obowiązujących tłumików, dopasowali silniki i teraz muszą wszystko rozpocząć od nowa. To jest opinia chłopaków. Ja nie wypowiadam się w tym temacie - zaznaczył nasz "Narodowy" Marek Cieślak.

Mareczek Cieślak po tym co mówił przy siłowym wprowadzaniu nieprzelotowych tłumików (że nie jest przeciwny, że trzeba je zbadać, a żużlowcy i kibice histeryzują, bo kto trzyma gaz ten pojedzie, a kto nie, to nie - tak mniej więcej wówczas nawijał, żeby nie narazić się swoim pracodawcom z PZM i Falubazu i teraz też trzyma się tej wersji) rzeczywiście raczej nie powinien się obecnie w tej materii odzywać. Tak by było honorowo.

Prawdą jednak jest, że te najnowsze tłumiki wcale nie muszą być tak przelotowe jak te kiedyś (muszą być ciche) i mogą nas rozczarować. Zobaczymy w praniu. Jeśli chodzi o zawodników, to ich zdanie powinno być tu decydujące, gdyż to oni na torze ponoszą ryzyko, problem w tym, że oni zawsze mówią to, co jest akurat wygodne dla ich kieszeni i nie są szczerzy. Dlatego ich zdanie coraz mniej mnie obchodzi, bo tak naprawdę, to… nie wiem, jakie ono jest naprawdę.

Radosnej twórczości panów z FIM ciąg dalszy. To jeszcze nieoficjalne, ale ponoć przymierzają się oni, by wycofać tzw. zrzutki z żużlowych (motocrossowych itd.) okularów. Będą tylko rolki. Czytam na SF.pl: "Głównym powodem, dla którego zakazane zostanie użytkowanie jednego z popularnych akcesoriów z systemem Tear-Off (zawodnik w czasie jazdy może zrzucić jedną lub więcej plastikowych osłonek) jest ochrona środowiska naturalnego. Tym samym zawodnikom pozostanie jedynie możliwość stosowania droższych okularów zaopatrzonych w rolki (system Roll-Off). Regulaminowy zakaz dotyczyć będzie nie tylko żużla, ale wszystkich dyscyplin w sportach motocyklowych, w tym rajdów i najbardziej masowo uprawianego motocrossu".

FIM dostrzega ekologiczne zagrożenie w cienkim skrawku sztucznego tworzywa, to ja pytam: a co np. z porozrzucanymi po trasie kolarskimi plastikowymi bidonami, czy takimiż kubkami na wodę dla biegaczy w maratonach? Jeśli goście z FIM chcą być tacy ekologiczni to niech np., hm, przestaną się załatwiać i psuć środowisko! I dlaczego zawsze stawiają na droższe rozwiązania? No i te roll offy bywają kłopotliwe, gdyż czasem się rozwijają w trakcie wyścigu.

Kiedy wreszcie wspominani tu granatowomarynarkowi ludkowie z FIM przestaną się już pastwić na niesfornym Wardem i zwodzić zainteresowane nim kluby? Brak decyzji to najgorsza decyzja! Kolejny raz ową decyzję przesunięto, teraz na 30 stycznia, co już nie pozwoli zakontraktować go Toruniowi. Aż do majowego okienka. Ale, ale, czytam, że ta zwłoka spowodowana jest rzekomo staraniami prawników utalentowanego Kangura, żeby udowodnić, iż badanie alkomatem było nieprofesjonalne, że przeprowadził je policjant nie będący wtedy na służbie itd. Gdyby podważono ten test, wówczas, jak się mówi, Ward mógłby zażądać od FIM ogromnego odszkodowania za utracone zarobki (wisi już od wielu miesięcy i nie może jeździć). Dobra, dobra, szkoda Warda, że tak długo musi czekać na decyzję w swojej sprawie, lecz zgrywanie teraz przez niego niewiniątka, a potem ewentualne wystąpienie o odszkodowanie byłoby już zwykłą bezczelnością. Wtedy natychmiast przestałbym go żałować.

Sławomir Kryjom w mediach broni Darcy'ego jak tylko może, że chłopak miał jakiś prywatny problem, a w rzeczywistości jest spokojny i grzeczny. Tylko dziennikarze wyolbrzymiają. A może cykliści? Drogi Sławku Kryjomie! Nie ściemniaj i nie bądź advocatus diaboli, bo mnie osobiście na mejla ówczesny prezes Unibaksu pan Stępniewski wysyłał informację, że wiele razy musiał karać Holdera i Warda za ich wybryki.

Sie porobiło! Polski żużel się zwija, a wyniki uzyskanie na torze często niewiele znaczą przy mocy zielonego stolika. Tak, jak Ekstraligę trzeba było niedawno uzupełnić poprzez casting skrojony niemal idealnie pod GKM Grudziądz, tak teraz trwa łapanka do pierwszej ligi. Z powodów finansowych - zdaje się - już odmówiły Lublin, Piła i Krosno. Kompletują składy na tańszą i słabszą II ligę. Ja twierdzę, że nie stać nas na trzy dywizje i pierwszą należy połączyć z drugą, czyli de facto trzecią.
Chyba będę w nadchodzącym sezonie kibicował Motorowi Lublin. Raz, że piłkarsko to koledzy Wrocławia, dwa, że zawsze staję za biedniejszymi i słabszymi, taka moja natura, a trzy, że "Koziołki" właśnie zakontraktowały mojego byłego podopiecznego (jeszcze z Atlasu Wrocław) Ronniego Jamrożego i mojego młodszego koleżkę ze wspólnych treningów w Betardzie Sparcie - Patryka Malitowskiego.

Jamroży, choć może nie ma najłatwiejszego charakteru, to jednak jest wielce utalentowanym i pracowitym żużlowcem. W II lidze stać go nawet na komplety punktów.
Bartłomiej Czekański wraz z Ronniem Jamrożym i Piotrem Świderskim Bartłomiej Czekański wraz z Ronniem Jamrożym i Piotrem Świderskim
Z kolei Malitowski dostał od Boga dar szybkiego startu. A taki zawodnik ma w żużlu zawsze szansę, taką jaką w boksie ma zawodnik obdarzony nokautującym ciosem. Patryk jeździł już w drużynie z Lublina i wygrał tam turniej indywidualny, zwyciężył też w silnie obsadzonym Memoriale Romanka w Rybniku, czyli może pokonać każdego, gdy ma swój dzień. Niektórzy kwestionują serce do walki u "Mality", ale ja myślę, że to raczej brak doświadczenia i objeżdżenia. Z każdym sezonem nabiera on większej pewności siebie. Partnerować im będzie m.innymi młody Oskar Bober. Ten ostatni ponoć podpisał wcześniej jakąś umowę przedwstępną z Wandą Kraków, ale ostatecznie trafił do Lublina i krakusy robią teraz z tego aferę. Umowy przedwstępne (a wolno było? - tylko pytam), nic nieznaczące listy intencyjne... co tu jest grane? A teraz słyszę, że Emil Pulczyński podpisał dwuletni kontrakt z drużyną z Poznania, która przecież, póki co, nie startuje w żadnej lidze! Dopiero niecierpliwie czekamy na jej powrót do gry. To jakieś novum-curiosum w polskim żużlu, który zresztą już nie takie jaja widział.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×