W 2014 roku Witalij Biełousow był czołowym zawodnikiem pilskiego klubu, co zaowocowało kontraktem w wyższej klasie rozgrywkowej. Rosjanin po zakończeniu sezonu publicznie informował jednak, że ze współpracy z Victorią nie był do końca zadowolony, ponieważ klub nie wypłacił mu całości wynagrodzenia. [ad=rectangle]
Do wypowiedzi Biełousowa odniósł się prezes Victorii - Tomasz Soter, który dokładnie wyjaśnił sprawę. - Każdy klub obecnie działa jak firma i nie inaczej jest w naszym przypadku. Warunkiem niezbędnym do wypłaty wynagrodzenia jest wystawienie faktury lub rachunku za wykonaną usługę. W kontrakcie każdego z naszych zawodników jest zapis mówiący o tym, że płatność jest dokonywana "na podstawie wystawionej w terminie do (...) dni od meczu faktury lub rachunku". Każdy zawodnik reprezentujący nasz klub taki dokument nam dostarczał i wynagrodzenie otrzymał, nawet jeżeli przekroczył wspomniany termin. Wyjątkiem jest Witalij Biełousow, który po prostu tego nie robił. Wszystkie faktury, które przedstawił klubowi zostały uregulowane. Do wypłaty jakichkolwiek innych pieniędzy nie mieliśmy podstaw.
Okazuje się, że ten problem istniał już w sezonie 2013, gdzie Rosjanin także nie przedstawiał faktur. - Dwa lata temu Witalij Biełousow nie przedstawił do klubu ani jednej faktury przez cały sezon, a mimo to otrzymał swoje wynagrodzenie. My jednak nie jesteśmy samobójcami i oczywiście zgłaszaliśmy to do Urzędu Skarbowego, co wiązało się z zapłatą przez klub podatku. Mówiąc w przybliżeniu - z każdych 10 tys. zł wypłaconych zawodnikowi, klub musiał zapłacić dodatkowe niecałe 2 tys. zł podatku! Każdy kibic może sobie wyobrazić ile tych dodatkowych kosztów uzbierało się przez cały rok. W tej sytuacji jedynym logicznym wyjściem pozostało wypłacanie wynagrodzenia po otrzymaniu faktury. Zawodnik teraz, czyli w lutym 2015 roku, chce przedstawić faktury z poprzedniego sezonu... Zgodnie z przepisami w ostateczności ma na to czas do 30 dni po zakończeniu kontraktu, czyli do 30 listopada 2014. To nie jest nasza zła wola, ale zarówno klub, jak i zawodnik mają swoje prawa i obowiązki.
Sternik Victorii nie wyklucza, że sprawa znajdzie swój finał w Polskim Związku Motorowym. - Zawodnik ten naraża dobre imię klubu i ujawnia publicznie informacje dotyczące realizacji kontraktu. Za oba te przewinienia możemy i wręcz powinniśmy go ukarać. Rozmawialiśmy już w tej sprawie z władzami GKSŻ, jednak jeszcze w naszej historii żaden zawodnik Victorii nie został ukarany, mimo że mieliśmy wielokrotnie ku temu podstawy. Żaden inny zawodnik Victorii nie zgłaszał żadnych pretensji co do wypłaty wynagrodzenia, wszyscy są zadowoleni z współpracy i przedłużyli kontrakty. Wydaje mi się, że to mówi samo za siebie i jest najlepszym podsumowaniem całej sytuacji.
Kwas widzę zrobił się niezły. Myślałem, że ta sprawa jest już uregulowana. Jeśli prawdą jest, co mówi prezes i jest w stanie to udowodnić, to nie ma co s Czytaj całość