Lwim pazurem (25): Wielkie "TAK" dla Żużlowej Ligi Mistrzów. Koniec z cyrkiem objazdowym

- FIM chce ograniczyć zawodnikom liczbę lig w których mogliby startować. Nareszcie - pisze w swoim felietonie "Lwim pazurem" [tag=6275]Marian Maślanka[/tag].

W tym artykule dowiesz się o:

Ograniczenie lig dla zawodników. Wielkie "TAK" dla Żużlowej Ligi Mistrzów

FIM zaczął myśleć o zatrzymaniu tendencji, które pojawiły się w ostatnim czasie w światowym żużlu. Dotyczą one ograniczania zasięgu terytorialnego dyscypliny. Żużel rozwija się obecnie w coraz mniejszej liczbie krajów. W wielu miejscach ligi funkcjonują bardziej na zasadach symbolicznych. Nic nie wydarzy się oczywiście od razu, ale uważam, że proponowany kierunek za właściwy i twierdzę, że dzięki temu mamy szansę na rozpowszechnienie żużla w Europie. To może również sprawić, że przybędzie nam nowych zawodników i rozwinie się szkolenie. Plusem mogą być także silniejsze ligi narodowe.
[ad=rectangle]
Docelowym kierunkiem są jednak silne międzynarodowe rozgrywki pucharowe. Nie można jednak tego organizować ad hoc. Punktem wyjścia musi być wzmocnienie pozycji poszczególnych lig narodowych. FIM spojrzał z pewnością na to, co dzieje się w piłce nożnej, siatkówce i koszykówce. Tam rozgrywki europejskie mają wspaniałych sponsorów i ogromne zainteresowanie ze strony mediów. Wiele klubów w innych dyscyplinach marzy o tym, żeby być częścią takiego przedsięwzięcia. Przykładem jest Legia Warszawa, która od pewnego czasu robi wszystko, żeby grać w Lidze Mistrzów. To nie może jednak dziwić, bo mówimy o poważnych pieniądzach i szansie na rozwój dla klubu. Chciałbym, żeby za kilka lat w żużlu to, o czym teraz piszę, stało się faktem. Silne ligi narodowe, które będą kreować mocne kluby, a te będą występować w rozgrywkach na szczeblu europejskim. Brakuje nam dobrego, mocnego sponsoringu w naszej dyscyplinie, a ten kierunek jest na to szansą.

Czy to wszystko jest możliwe? Nie mam wątpliwości, bo taką drogą idzie firma One Sport, która organizuje rozgrywki SEC i SBPC. Oni odkrywają nowe miejsca. Polska firma nie idzie w kierunku wielkich miast, ale wybiera ośrodki jak Guestrow czy Holsted. I co się okazuje? Tam jest zapotrzebowanie na żużel. Oni robią świetną robotę w kontekście promocji całej dyscypliny. Nie obawiam się też o to, że ograniczenia, które proponuje FIM doprowadzą do tego, że zawodnicy będą mieć za mało jazdy.

Czytałem też opinię Krzysztofa Cegielskiego, który zasugerował, że nie ma miejsca na kolejną dużą imprezę taką jak Liga Mistrzów. Nie zgadzam się z jego punktem widzenia. Twierdzę, że to słuszna droga do kreowania nowych sponsorów dla żużla i większego zainteresowania ze strony największych światowych mediów. Skończymy z cyrkiem objazdowym, który mocno się przejadł. Czas zmienić strategię.

Są jednak również inne kwestie, które mają wpływ na rozwój sportu żużlowego. Jedną z nich jest dostępność do sprzętu. Takie kraje jak Czechy, Niemcy, Węgry, Francja powinny ruszyć z miejsca i zrobić krok w przód. To stanie się możliwe, jeśli sprzęt będzie tańszy. Młodzi ludzie muszą mieć możliwości finansowe, by wziąć się za uprawianie takiej dyscypliny jak żużel. Wiem, że jest nowy pomysł, którego orędownikiem został Adam Skórnicki. Menedżer Fogo Unii Leszno próbował nowego silnika Jawy. Jak zaznaczył, jedzie się na nim dobrze. To znakomita wiadomość, bo on jest o wiele tańszy i wymaga mniejszej liczby remontów. O to chodzi. Nie idźmy w kierunku zwiększania szybkości tej dyscypliny. Ludzi nie interesują rekordy torów. Kibice chcą walki, wyprzedzania i nie ma znaczenia, czy ona odbędzie się na prędkości 80 czy 100 kilometrów na godzinę. Żużel ma jeden wielki wspaniały atut - mamy jedność czasu, miejsca i akcji, a więc dokładnie tak jak w teatrze starożytnym. Czas i miejsce mamy coraz lepsze, bo rozwijają nam się żużlowe obiekty. Akcji na torze jednak brakuje.

Ograniczenie lig żużlowcom ma też jeszcze jeden plus. Wzrośnie identyfikacja zawodników z miejscem, w którym startują. Jestem nie tylko byłym prezesem, ale przede wszystkim kibicem żużla. Robiłem wszystko, żeby żużlowcy utożsamiali się z klubem, bo team spirit to była podstawa sukcesu. Przy rozwoju lig narodowych jest na to większa szansa. Wielu zawodników kończy wiek juniora i nie wchodzi od razu na topowy poziom. Dzięki temu będą mieć szansę, by zostać jeszcze bardzo dobrymi żużlowcami. Teraz takim chłopakom jest trudno ze znalezieniem odpowiedniego klubu.

FIM zachował pewną ostrożność w swojej propozycji. Może za chwilę okaże się, że to powinna być jedna liga i wtedy osiągniemy to, co jest w piłce nożnej i innych dyscyplinach, gdzie są wspaniałe rozgrywki europejskie, otoczone sponsorami i miejscem w największych mediach o najlepszych porach. Oby żużel tego doczekał. Mamy w końcu kierunek i to właściwy. Żużel nie może trwać w tym, co mamy obecnie.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: