Nie milkną echa pomysłu, jaki pojawił się niedawno o ograniczeniu zawodnikom startu w dowolnej liczbie lig. Żużlowcy nie kryją dezaprobaty wobec pomysłów, których z nimi nikt nie konsultuje. W efekcie różnych komentarzy pojawią się ciekawe i kontrowersyjne opinie. - W porządku, niech zrobią nawet ograniczenie do jednej ligi, ale niech w Polsce będzie przykładowo w jednej lidze 15 drużyn i jedźmy tylko Polskę, ale systemem angielskim - dwa mecze u siebie i dwa mecze na wyjeździe. Nic więcej do szczęścia nam nie będzie trzeba. Ja też wtedy nie będę musiał szukać szczęścia po Europie. Zamiast pokonywać kolejne tysiące kilometrów, wolałbym też ten czas spędzać w Polsce - ocenia Adrian Miedziński.
[ad=rectangle]
Zdaniem toruńskiego żużlowca w pierwszej kolejności należałoby się zająć promocją i uatrakcyjnieniem speedwaya, a nie szukaniem w nim ograniczeń. - Aspektów i możliwości do wykazania się w pomysłowości jest sporo. Trzeba jednak zacząć od drugiej strony, a nie ograniczeń. Może warto się zastanowić nad urozmaiceniem zawodów, lepszym pokazywaniem naszego sportu w telewizji, większą liczbą meczów? - zastanawia się "Miedziak". - Przy tej liczbie drużyn zdarzają się sytuacje, że jedziemy jeden mecz na własnym torze w miesiącu, a przecież to za mało emocji dla kibiców - dodaje nasz rozmówca.
Adrian Miedziński nie jest pierwszym żużlowcem, który zwraca uwagę, że powinno być więcej meczów, a przede wszystkim klubów w Polsce. - Możliwości i pola do popisu jest dużo. Nad tym trzeba pracować, by reaktywować kilka ośrodków żużlowych w Polsce, zwiększyć liczbę drużyn w Ekstralidze. Uważam, że powinno być więcej niż osiem drużyn. Jeśli już mamy tylko tyle drużyn, zróbmy więcej meczów. Wtedy możemy pomyśleć o ograniczeniu liczby lig, w którym mamy jeździć. Jak ma zawodnik przygotowywać się, inwestować w sprzęt i odjechać tylko kilkanaście meczów w sezonie, to jest trochę słabe - zaznacza reprezentant Polski.
Sam Miedziński jak na razie ma pewne starty w Polsce i na Wyspach Brytyjskich. Rozważa także odjechanie pojedynczych spotkań w Czechach. - Mam ligę polską i angielską. Nie wiem, co ze Szwecją. Tam jest siedem drużyn i być może w okienku transferowym coś się urodzi, a może nie. Mam dosyć wysoką średnią, a każda drużyna ma swoich podstawowych zawodników, a do tego muszą być w składzie Szwedzi. Nie wiadomo, jak się zakończy sprawa Darcy'ego Warda. Jest kilka niewiadomych, od których zależy mój potencjalny kontrakt w Szwecji. Nawet, jeśli Elitserien nie wypali, pozostaje Polska i Anglia, a to mój główny cel na ten sezon. Jeśli pojadę jeden czy dwa mecze w Czechach czy Danii, świat się nie zawali. Inni mają 12 turniejów Grand Prix, co można porównać do startów w kolejnej lidze. Ja tych startów nie mam, więc muszę szukać innych okazji do występów. To są jednak luźne tematy. Nie ma nic ustalone sztywno, że muszę odjechać tyle czy tyle imprez - kończy "Miedziak".
klubów na to nie stać, kto by miał płacić zawodnikom za więcej startów, skąd pieniądze na to wziąć?
trochę chyba chłopak nie zna realiów fin Czytaj całość