Teatr jednego aktora w Częstochowie (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sławomir Drabik po raz kolejny potwierdził, że w startach na lodzie nie ma sobie równych w naszym kraju. "Slammer" nie był zbyt gościnny dla swoich przyjaciół i w cuglach, z kompletem punktów zwyciężył w organizowanej przez siebie siódmej edycji Gali Lodowej. Drugie miejsce przypadło w udziale Piotrowi Świderskiemu, a trzecią lokatę zajął rewelacyjny Mateusz Kowalczyk, który tym samym potwierdził, że ma wyraźny patent na starty na lodowej tafli i zeszłoroczne drugie miejsce nie było dziełem przypadku.

Drabik już od pierwszego wyścigu zawodów dyktował warunki i wygrywał z przytłaczającą przewagą. Ikonie częstochowskiego klubu i zarazem organizatorowi imprezy długo kroku dotrzymywali przede wszystkim Adrian Miedziński oraz Piotr Świderski, którzy w przeszłości triumfowali już w częstochowskim turnieju. "Miedziak" już w drugim wyścigu musiał, co prawda uznać wyższość 42-latka, jednak w dalszej fazie zawodów spisywał się rewelacyjnie i po rundzie zasadniczej wraz z Drabikiem mógł cieszyć się z awansu do wielkiego finału.

Ton rundzie zasadniczej, obok wspomnianej dwójki, nadawali także Piotr Świderski oraz Adam Skórnicki, który, jak przystało na Indywidualnego Mistrza Polski, na lodowej tafli imponował ambicją i wolą walki, która przyniosła efekty w postaci awansu do barażu. Początek zawodów nie ułożył się, co prawda dla Skórnickiego najlepiej, jednak najlepszy zawodnik w naszym kraju z biegiem czasu rozkręcał się i w dwóch ostatnich wyścigach pokazał klasę, inkasując trzy punkty, pozostawiając w pokonanym polu Adriana Miedzińskiego i Piotra Świderskiego, którzy na częstochowskim lodowisku czują się jak ryba w wodzie. Dużo do powiedzenia w rundzie zasadniczej mieli także Mateusz Kowalczyk oraz dość nieoczekiwanie Mariusz Puszakowski. "Puzon" nigdy nie był bowiem specjalistą od jazdy na lodzie, a tymczasem w niedzielne popołudnie postarał się o kilka niespodzianek i w rezultacie z dorobkiem sześciu "oczek" uzyskał awans do barażu. W wyścigu barażowym, którego stawką były dwa miejsce w finale, Puszakowski nie nawiązał jednak walki z rywalami i w rezultacie nowy nabytek Startu Gniezno musiał zadowolić się szóstą lokatą w całym turnieju.

Po dwunastu wyścigach serii zasadniczej pewni miejsca w finale byli Sławomir Drabik oraz Adrian Miedziński. Stawkę finalistów miał uzupełnić wyścig barażowy, w którym pod taśmą stanęli Piotr Świderski, Mariusz Puszakowski, Mateusz Kowalczyk oraz Adam Skórnicki. Po starcie na czele stawki usadowił się Świderski i pewnie pomknął do mety. Początkowo na drugim miejscu premiowanym awansem znajdował się Skórnicki, jednak zawodnikowi PSŻ Poznań nie dane było cieszyć się z awansu do finału. Skórnickiego cały czas atakami nękał Mateusz Kowalczyk. Starania wychowanka częstochowskiego klubu wreszcie przyniosły efekt i to nowy zawodnik zespołu z Krosna uzupełnił stawkę finalistów. Los Skórnickiego podzielił natomiast Mariusz Puszakowski, który w tym wyścigu nie liczył się w stawce.

Bieg finałowy dostarczył kibicom nie lada emocji. Niekwestionowanym faworytem był kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa w fazie zasadniczej Sławomir Drabik, który w finale miał postawić kropkę nad i" i przypieczętować swoją wygraną. Po starcie licznie zgromadzeni kibice przecierali jednak oczy ze zdumienia. Ulubieniec częstochowskich kibiców przespał, bowiem wyjście spod taśmy i na pierwszym wirażu znajdował się za plecami Piotra Świderskiego oraz Adriana Miedzińskiego, który długo przewodził stawce. Drabik rzucił się jednak w szaleńczą pogoń i szybko odbił pierwszą pozycję torunianinowi. Drabik najpierw znalazł sposób na rodowitego rawiczanina, a później po zażartej walce bark w bark pokonał również Miedzińskiego i ku uciesze kibiców, jako pierwszy zameldował się na "kresce". Miedziński po zawodach mógł odczuwać lekki niedosyt, gdyż wygrana była na wyciągnięcie ręki. - Na pewno można było wygrać te zawody. O wszystkim zaważyły niestety moje błędy. Troszeczkę za dużo gazu, mogłem troszeczkę bardziej przytrzymać krawężnik, a niestety jadąc na większym gazie ciężko mi było utrzymać się przy tych choineczkach. Sławek podjechał, troszeczkę mnie puknął i tyle. Innej możliwości wyprzedzania na lodowisku nie ma i po prostu obróciło mnie - mówił po zawodach Miedziński.

Sporym zaskoczeniem w niedzielnych zawodach była słaba postawa Tomasza Jędrzejaka, który w ostatnich latach zawsze odgrywał w zawodach czołowe role. Tym razem jednak popularny "Ogór" był cieniem samego siebie i sam nie krył zawodu. - Jak wiadomo wszystko to musi wyglądać fajnie, musi być zabawa, ale jak wiadomo każdy chcę wygrywać. Mi się to dzisiaj nie udawało, nie wiem dlaczego. Nic mi nie pasowało i nie mogłem nawiązać walki. Jeździło mi się dziwnie i w rezultacie zdobyłem mało punktów i brakło awansu do finału, czy półfinału - stwierdził po zawodach.

W zawodach niestety nie obyło się bez upadków. Najgroźniejszy miał miejsce w drugim wyścigu, kiedy to z taflą lodowej zapoznali się Adrian Miedziński, Tomasz Jędrzejak oraz debiutujący w imprezie, Cezary Romańczuk. Wszyscy wyszli na całe szczęście z upadku bez szwanku, choć Romańczuk musiał przejść głębsze lekarskie oględziny.

Niedzielnemu turniejowi tradycyjnie przyświecał szczytny cel, gdyż dochód z imprezy przekazany został dla najbardziej potrzebujących. Zawodom towarzyszyła cała masa konkursów i niespodzianek dla kibiców. Na pierwszy plan wybijał się przede wszystkim wyścig o puchar firmy Coneco, w którym rywalizowali Sławomir Drabik oraz jego syn, Maks, który powoli idzie w ślady utytułowanego taty. W prestiżowym wyścigu górą był właśnie Drabik junior, który na lodowej tafli imponował sylwetką i operowaniem manetką gazu. Czyżby w Częstochowie rośnie solidny następca Sławomir Drabika?

Reasumując, tradycyjnie częstochowski turniej przysporzył nie lada emocji. Walki na lodowej tafli było co niemiara, jednak nie to było tego dnia najważniejsze. W niedzielny wieczór liczyła się przede wszystkim sama idea turnieju, która zyskała ogromną aprobatę wśród kibicom, którzy tradycyjnie dopisali, wypełniając obiekt po brzegi.

Bieg po biegu:

1. Kowalczyk, Świderski, Skórnicki, Bajerski

2. Drabik, Miedziński, Romańczuk, Jędrzejak

3. Puszakowski, Szczepaniak, Bubel, Kowalik

4. Drabik, Skórnicki, Szczepaniak, Bubel

5. Miedziński, Jędrzejak, Kowalik, Bajerski

Bajerski na ostatnich metrach traci punkt.

6. Świderski, Kowalczyk, Romańczuk, Puszakowski

7. Skórnicki, Miedziński, Bajerski, Bubel

8. Drabik, Jędrzejak, Kowalczyk, Kowalik

9. Puszakowski, Romańczuk, Świderski, Szczepaniak (u)

10. Skórnicki, Świderski, Bubel, Jędrzejak (d)

11. Miedziński, Kowalik, Kowalczyk, Puszakowski

12. Drabik, Szczepaniak, Romańczuk, Bajerski

Kolejność po 4 rundach:

1. Sławomir Drabik - 12 (3,3,3,3)

2. Adrian Miedziński - 10 (2,3,2,3)

3. Adam Skórnicki - 9+1 (1,2,3,3)

4. Piotr Świderski - 8+3 (2,3,1,2)

5. Mateusz Kowalczyk - 7+2 (3,2,1,1)

6. Mariusz Puszakowski - 6+0 (3,0,3,0)

7. Michał Szczepaniak - 5 (2,1,u,2)

8. Cezary Romańczuk - 5 (1,1,2,1)

9. Tomasz Jędrzejak - 4 (0,2,2,d)

10. Mirosław Kowalik - 3 (0,1,0,2)

11. Marcin Bubel - 2 (1,0,0,10

12. Tomasz Bajerski - 1 (0,0,1,0)

Bieg barażowy:

13. Świderski, Kowalczyk, Skórnicki, Puszakowski

Finał:

14. Drabik, Świderski, Kowalczyk, Miedziński (u)

Klasyfikacja końcowa:

1. Sławomir Drabik - 12+3 (3,3,3,3)

2. Piotr Świderski - 8+3+2 (2,3,1,2)

3. Mateusz Kowalczyk - 7+2+1 (3,2,1,1)

4. Adrian Miedziński - 10+u (2,3,2,3)

5. Adam Skórnicki - 9+1 (1,2,3,3)

6. Mariusz Puszakowski - 6+0 (3,0,3,0)

7. Michał Szczepaniak - 5 (2,1,u,2)

8. Cezary Romańczuk - 5 (1,1,2,1)

9. Tomasz Jędrzejak - 4 (0,2,2,d)

10. Mirosław Kowalik - 3 (0,1,0,2)

11. Marcin Bubel - 2 (1,0,0,10

12. Tomasz Bajerski - 1 (0,0,1,0)

Źródło artykułu:
Komentarze (0)