Podczas okresu przygotowawczego długo ważyły się losy Polonii Bydgoszcz. Zawirowania organizacyjne spowodowały, że Gryfy mają spore zaległości względem innych ekip. Pierwszy trening punktowany bydgoszczanie odjechali dopiero 2 kwietnia. - Nareszcie udało nam się rozegrać jakiś sparing - odetchnął Jacek Woźniak, trener Polonii.
[ad=rectangle]
Bydgoszczanie borykali się z problemami finansowymi i pod znakiem zapytania stanął start Polonii w rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Ostatecznie dzięki wsparciu miasta drużyna Gryfów otrzymała licencję nadzorowaną. To wszystko jednak spowodowało, że po raz pierwszy bydgoszczanie na tor wyjechali 20 marca. - W momencie, gdy na początku i w połowie marca kluby w Polsce organizowały treningi czy sparingi, my wciąż nie wiedzieliśmy jak wygląda nasza sytuacja, czy będzie nam dane w ogóle pojechać w tym sezonie. Przez to były opóźnienia i straciliśmy bardzo dobry okres. Przecież po wszystkim udało nam się w Bydgoszczy odjechać zaledwie cztery treningi i pogoda się popsuła. Wszystkie sparingi jakie zaplanowaliśmy musieliśmy po prostu odwołać - mówił w rozmowie ze SportoweFakty.pl wyraźnie zawiedziony Woźniak.
Na treningu punktowanym w Toruniu dość pewnie w barwach Polonii prezentowali się Szymon Woźniak i Marcin Jędrzejewski. Solidnie jechał też Andriej Kudriaszow, a nieco gorzej szło Robertowi Miśkowiakowi. Reszta drużyny spisywała się jednak bardzo słabo. - Widać, że zawodnicy Polonii są mało objeżdżeni. A na pewno jeśli zestawimy ich z dzisiejszymi rywalami, którzy pierwsze próbne jazdy zanotowali praktycznie w pierwszym tygodniu marca - zauważył trener Gryfów. - Nam po prostu brakuje jazdy w kontakcie. Dlatego właśnie wykorzystaliśmy przeniesienie pierwszej kolejki i na przyszły tydzień zaplanowaliśmy dwa sparingi z Grudziądzem. Chcemy maksymalnie wykorzystać ten czas i myślę, że po świętach będziemy w Bydgoszczy jeździć codziennie - zapowiedział.
Zawodnicy Polonii zgodnie zapowiadają, że uda im się przygotować do inauguracyjnego meczu z Łączyńscy-Carbon Startem Gniezno. Póki co Gryfy w pełnym zestawieniu przegrały z bardzo okrojoną ekipą KS Toruń , jednak dla bydgoszczan wynik był sprawą drugorzędną. - Chodziło o to żeby pościgać się spod taśmy, ale nie między sobą, tylko z rywalami. Wiadomo, że w treningu punktowanym żużlowcy jadą z większym zębem, niż na zwykłej sesji wewnątrzklubowej. Ale po tych piętnastu biegach, tak jak mówiłem, widać, że brakuje im objeżdżenia, widać brak zdecydowania na pierwszym łuku. Trzeba poprawić wyjścia spod taśmy. Generalnie dużo jeszcze jest do poprawienia. Widać jednak też, że po zawodach czują się na motocyklu już dużo pewniej. A z biegu na bieg i po każdym kolejnym treningu punktowanym ta pewność będzie wzrastać - zakończył Jacek Woźniak.