Sobotnie zawody Praga Open miały bardzo wysoką rangę. Zwycięzca miał być bliżej dzikiej karty na Grand Prix Czech. W zawodach wystartowało dwóch Polaków. Patryk Dolny zajął szóste miejsce, natomiast Patryk Malitowski czwarte. Jednak do prawdziwego skandalu doszło w biegu finałowym.
[ad=rectangle]
- Stawka była bardzo wysoka i każdy chciał wygrać. W pierwszym łuku było dosyć ciasno i Matej poszerzył mi tor jazdy. Widząc to od razu zaplanowałem atak na kolejnym wirażu i wszedłem pod niego zdecydowanie, ale czysto. On widząc, że go wyprzedzam po prostu się na mnie położył i zostałem wykluczony - całą sytuację opisuje Patryk Malitowski.
Zawodnik Motoru Lublin nie zgadzał się z decyzją sędziego, ale to nie to wzbudziło najwięcej kontrowersji. Po biegu doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Matej Kus postanowił samemu wymierzyć sprawiedliwość: - Gdy widziałem, że Matej wstał, podszedłem do niego i chciałem spytać czy wszystko w porządku. Kus z zaskoczenia uderzył mnie wtedy prawym prostym. Byłem tym zupełnie zaskoczony, jednak wynikło z tego niezłe zamieszanie. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca - komentuje zawodnik Koziołków.
Ostatecznie w powtórce finału wygrał Vaclv Milik. Sędzia zawodów widział agresywne zachowanie Kusa i z całą pewnością sprawa będzie miała swój dalszy bieg: - Po zawodach była rozmowa z sędzią. Zapewnił, że konsekwencje w stosunku do Mateja zostaną wyciągnięte - mówi Malitowski.
Zawodnik Motoru pomimo nieprzyjemnego incydentu może miło wspominać Pragę ze względów sportowych. 2 PLŻ rozgrywki zainauguruje nieco później niż inne ligi, ale zawodnicy nie próżnują i planują treningi: - W czwartek i piątek mamy treningi w Lublinie, żadnych zawodów na ten tydzień nie mam zaplanowanych - zdradza swoje plany Patryk Malitowski.