- Myślę, że jeżeli każdy pojedzie na swoim poziomie, to wygramy ten mecz - to właśnie ta wypowiedź Adriana Gały przed meczem w Toruniu najpierw spowodowała negatywne komentarze kibiców, którzy poddawali w wątpliwość jego wiarę w drużynę, a później nerwową reakcję samego zawodnika, który publicznie oskarżył nasz serwis o pisanie nieprawdy. Zawodnik nie chciał narażać się na dalsze ataki ze strony kibiców. Mecz na Motoarenie udowodnił, że Gała miał pełne prawo wierzyć w sukces swojego zespołu. Nikt tak jak on i pozostali członkowie wrocławskiej ekipy nie wiedział, co się dzieje wewnątrz drużyny i jakie jest ich nastawienie przed tym spotkaniem. Poniosła go młodzieńcza fantazja zarówno w tej wypowiedzi, jak i późniejszej reakcji, w której próbował obwinić naszą redakcję za to, co się działo. Miał do tego prawo, bo jak większość zawodników w Polsce, jest przygotowany na sukces i wie, jak się zachować po ewentualnej wygranej. Jednak podobnie jak większość, nie do końca jest jeszcze przygotowany na ewentualne porażki, a przede wszystkim krytykę kibiców.
[ad=rectangle]
Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. To nie tylko parafraza znanego powiedzenia, ale również reguła, która sprawdza się na każdym kroku. Kibic nie działa racjonalnie. Działa tak, jak podpowiada mu serce. I choć nie zawsze znajduje to uzasadnienie, to gloryfikuje swój klub i stawia go w roli faworyta. Broni go także w świetle konfliktów nawet wtedy, kiedy obiektywne fakty mówią co innego. I bardzo dobrze. Po tym poznaje się wiernych i oddanych swojemu klubowi kibiców.
We wszystkim trzeba jednak umieć zachować umiar. Krytyka może mieć miejsce na każdym kroku, ale powinna być ona uzasadniona. Atak na Adriana Gałę przed meczem był nieuzasadniony. Jego wypowiedź można było bowiem ocenić dopiero po meczu. Jak się okazało, to zawodnik miał rację. Wykazał się dużą odwagą, ale również realną oceną sytuacji, co nie jest niestety domeną wszystkich zawodników. Adrian to młody zawodnik i wierzę, że jeszcze niejeden raz zaprezentuje się kibicom z bardzo dobrej strony. Wierzę również, że nie będzie się obawiał wypowiadać w sposób, który dla innych może wydawać się kontrowersyjny. Zapowiedź zwycięstwa i późniejsza umiejętność udowodnienia swojej wyższości na torze, to także element kształtowania charakteru sportowca.
Dużą odwagą wykazał się również Vaclav Milik. Młody zawodnik z Czech już w zeszłym roku bardzo dobrze prezentował się na torach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Ze względu na wiek mógł nadal szlifować swoje umiejętności w niższej lidze. Zdecydował się na starty w najsilniejszej lidze świata. To również przez wielu kibiców było wyśmiewane. Dzisiaj Czech może o sobie powiedzieć, że był jednym z "ojców" niespodziewanego dla wielu fachowców remisu Sparty na Motoarenie. A gdyby faktycznie pozostali zawodnicy wrocławskiej drużyny zaprezentowali się na miarę swoich możliwości, to dwa punkty meczowe pojechałyby do Wrocławia. Milik mocno ryzykował, ale przede wszystkim wykazał się odwagą i wiarą w swoje umiejętności. Zatem więcej odwagi żużlowa młodzieży, bo do was przyszłość należy.