Nicki Pedersen o GP na Narodowym: To był cyrk

Żużlowe Grand Prix w Polsce skończyło się wielką klapą. Tor na Stadionie Narodowym był niebezpieczny, przez co zawodnicy po kilkunastu biegach odmówili dalszej jazdy.

W tym artykule dowiesz się o:

Nicki Pedersen nie kryje, że jest zażenowany tym, co działo się w Warszawie. W Grand Prix Polski kibice zobaczyli zaledwie dwanaście biegów. Uczestnicy bali się o swoje zdrowie, bo od samego początku tor na Stadionie Narodowym był niebezpieczny. Poza tym zepsuła się taśma startowa, przez co żużlowcy ruszali równo ze zgaśnięciem zielonego światła. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce 20 lat temu. Nie dziwi zatem, że uczestnicy sobotniej imprezy są zażenowani.
[ad=rectangle]
- To była jakaś tragedia. Nie rozumiem, jak takie rzeczy mogą się dziać w 2015 roku. To był cyrk, a nie Grand Prix - komentuje w duńskich mediach Nicki Pedersen.

Słynny żużlowiec dostrzega jednak pozytyw po GP Polski na Stadionie Narodowym. Trzykrotny indywidualny mistrz świata przyznał, że już dawno zawodnicy nie byli tak zjednoczeni w jednej sprawie. - Wreszcie wszyscy razem stanęliśmy po jednej stronie. Sytuacja była jednak bardzo groźna. Robiliśmy dla kibiców wszystko, aby dalej rywalizować, ale było zbyt niebezpiecznie - przyznaje Pedersen.

Niepełne zawody w Warszawie wygrał ostatecznie Słoweniec Matej Zagar. Pedersen zajął jedenaste miejsce.

Źródło artykułu: