W rankingu cyklu FIM Speedway Grand Prix dotyczącym liczby mijanek podczas zawodów mieliśmy dużo powodów do dumy. To właśnie na naszych torach działo się najwięcej i dwie polskie lokalizacje zajęły czołowe pozycje. W TAURON Speedway Euro Championship nie możemy się już pochwalić takim wynikiem. Najsłabszy rezultat osiągnięto na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Rafał Gurgurewicz z GuruStats.pl wyliczył, że na chorzowskim torze odnotowaliśmy zaledwie... 15 mijanek. Trzeba tu jednak pamiętać, że większość z nich wynikała z błędów, które jeźdźcy popełniali, walcząc z trudnymi warunkami. - Przed treningiem, kiedy robiliśmy obchód, to mało kto wierzył, że te zawody się odbędą. Później jednak sama jazda nie była na tyle trudna, jak to mogłoby się wydawać - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Robert Chmiel.
Niewiele lepszy bilans odnotowano w niemieckim Guestrow. Na torze liczącym zaledwie 298 metrów trudno o mijanki, jednakże do takowych dochodzi i najczęściej są one czynione w drugim wirażu. W tegorocznym turnieju mistrzostw Europy zostało ich naliczonych 19.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz wciąż szuka trenera. Cieślak o potencjalnym powrocie
Dwa pozostałe tory - w Grudziądzu i w Debreczynie osiągnęły rezultat z dwójką z przodu, a o sukcesie węgierskiego obiektu nad polskim zadecydowała zaledwie jedna mijanka. Przy ulicy Hallera mieliśmy 23 wyprzedzenia, z kolei na inaugurację - 24.
W Debreczynie kluczowy był wyścig finałowy, który dostarczył kibicom sporo emocji. Tam Maciej Janowski i Andrzej Lebiediew toczyli bój o turniejowe zwycięstwo i kiedy wydawało się, że na początku drugiego okrążenia Polak zostawi Łotysza za plecami, to ten na trzecim okrążeniu wykorzystał błąd wrocławianina. Niewątpliwie na koniec tamtego dnia mieliśmy najlepszy wyścig całych zawodów i jeden z ciekawszych w całym cyklu.