Janusz Kołodziej: Myślałem że mam zwidy i omamy

Janusz Kołodziej był cieniem samego siebie podczas krośnieńskiej edycji Polish Speedway Battle. Ikona Unii Tarnów nie ukrywa, że w obecnej chwili daleko mu do optymalnej formy.

Tylko dwa oczka i bonus padły łupem Janusza Kołodzieja w niedzielnym spotkaniu reprezentacji Polski z Teamem Słowiańskim na torze w Krośnie. Tym samym popularny "Koldi" okazał się najsłabszym punktem biało-czerwonych. - Przede mną jeszcze dużo dogrywania, jeśli chodzi o sprzęt. Jest problem i nie da się tego ukryć. Cieszę się, że ta moja dyspozycja nie zaważyła na wyniku całej kadry. Niestety, ale ja dzisiaj pilnowałem tyłu. To nie jest tak, że ten tor mi nie leży. Jak jest problem ze sprzętem, to żaden tor nie może odpowiadać - mówi Kołodziej.
[ad=rectangle]
Trzykrotny mistrz Polski przeżywa obecnie mały kryzys formy. Zaznacza także, że choć w pierwszej kolejce PGE Ekstraligi zdobył dla tarnowskich "Jaskółek" aż 9 punktów z bonusem, to nie był to występ z którego mógłby być zadowolony. - Nawet na domowym torze w Tarnowie też się ostatnio męczyłem. Uciułałem punkty, ale było to tak wymęczone, że ręce opadają. Niech to będzie kopniak do przodu, że muszę jeszcze popracować nad moją dyspozycją - dodaje Kołodziej.

Krąży opinia, że tor w Tarnowie na którym Kołodziej startuje nieprzerwanie od kilku lat, poprzez swoją prostotę na dłuższą metę odbiera zawodnikowi błysk i technikę jazdy. - Nie zgodzę się z tym. W Tarnowie jeździło wielu dobrych zawodników jak Tony Rickardsson czy Tomasz Gollob, którzy potrafili dobrze jeździć także w Grand Prix - zaznacza Kołodziej. - Problem jest raczej ze mną. Nie do końca jestem wjeżdżony w sezon i dogadany ze sprzętem. Nie wszystkie rzeczy są w tej kwestii wyjaśnione - tłumaczy 31-latek.

Janusz Kołodziej przyznaje, że daleko mu do optymalnej formy
Janusz Kołodziej przyznaje, że daleko mu do optymalnej formy

Kołodziej w ostatnich latach stał się filarem kadry narodowej prowadzonej przez Marka Cieślaka. Z obecną dyspozycją występ tarnowianina w rozgrywkach DPŚ stoi jednak pod sporym znakiem zapytania. Pewnymi punktami reprezentacji wydają się być Jarosław Hampel i Krzysztof Kasprzak. Formą imponują także juniorzy - Bartosz Zmarzlik i Piotr Pawlicki. - Na pewno ze swojej strony włożę jak najwięcej pracy, żeby polepszyć wyniki. Chcę unormować formę na taką, jaką prezentowałem zazwyczaj w przeszłości. Ciężko powiedzieć, kiedy to się stanie. Mam nadzieję, że jak najszybciej - mówi Kołodziej.

Kapitan Unii Tarnów odniósł się także do wydarzeń z sobotniej rundy Grand Prix na Stadion Narodowym. - Przecierałem oczy. Myślałem że mam jakąś chorobę, zwidy i omamy. Wszyscy czekaliśmy na wspaniałą imprezę. W najgorszych snach nie wyobrażaliśmy sobie tego, co się stało - przyznaje Kołodziej. - Wydaje mi się, że na decyzję o przerwaniu zawodów nałożyło się wiele czynników. Oglądając te zawody cały czas było widać niedogodności. Taśma, problemy z treningiem. To wszystko się skumulowało. Być może, gdyby to była tylko jedna sprawa, czy coś mniej poważnego, to nie byłoby większych problemów - zakończył trzykrotny Mistrz Polski.

Źródło artykułu: