Największa krytyka za wydarzenia, które miały miejsce na Stadionie Narodowym spadła na firmę Ole Olsena i BSI. - Trudno mi powiedzieć, do kogo należy mieć żal, bo kwestia tej odpowiedzialności się rozmywa. Większość osób jako winnych wskazuje BSI i firmę Ole Olsena. Ja patrzę na to trochę inaczej, ale moje przemyślenia są akurat najmniej ważne. Bardziej martwi mnie to, że te wydarzenia nie są czymś pozytywnym w kontekście innych rund cyklu, które odbędą się w tym roku - zauważa menedżer KS Toruń i wiceprezes tego klubu Jacek Gajewski.
[ad=rectangle]
Torunianie będą w tym roku organizować Grand Prix. Do tej pory liczyli, że turniej na "Narodowym" będzie pozytywnym kopem i przełoży się na lepszą frekwencję podczas innych rund. Teraz pojawiają się wątpliwości. Wielu kibiców jest zniesmaczonych postawą BSI i Ole Olsena. Nie można wykluczyć, że odwrócą się od cyklu - zwłaszcza, że alternatyw nie brakuje. - Pociesza mnie to, że do października jest sporo czasu. Przez najbliższe miesiące musi iść w świat pozytywny przekaz, choć to pewnie nie będzie łatwe. Miał być dobry kop i mocny strzał po Warszawie. Kop był, ale pewnie należy zastanowić się, w jaką część ciała. Mam obawy, bo wiele osób zostało zniechęconych. Z drugiej jednak strony myślę, że w Polsce mamy naprawdę liczną grupę prawdziwych fanów żużla. Mam nadzieję, że oni trafią do Torunia. Planu nie zmieniamy. Chcemy zapełnić stadion - podkreśla Gajewski.
Teraz w przypadku polskich rund Grand Prix jeszcze ważniejsza niż wcześniej będzie postawa polskich zawodników w cyklu. - Będę im jeszcze mocniej kibicować. Tak samo z wiadomych względów trzymam kciuki za żużlowców, którzy startują na co dzień w Toruniu. To będzie jakiś argument dla kibiców. Ten lokalny wymiar może być teraz niezwykle istotny. Jeszcze bardziej niż wcześniej - twierdzi Gajewski.
Menedżer toruńskiego klubu ma nadzieję, że sobotnia wpadka nie załamie środowiska żużlowego i próby wprowadzenia żużla "na salony" nie zostaną zaprzestane. - Stała się bardzo zła rzecz. Pod względem promocyjnym wszyscy wiązaliśmy z tym ogromne nadzieje. Wątpliwości były, ale każdy liczył, że się uda. Sprzedaż biletów była rewelacyjna i chcieliśmy sukcesu. Zawsze jest lepiej, kiedy impreza rangi mistrzostw świata odbywa się w stolicy dużego kraju a nie na obrzeżach speedway`a. Dyscyplina ma problem. Teraz pozyskanie nowych sponsorów i kibiców będzie bardzo trudne. Trzeba zrobić wszystko, żeby zostali z nami ci, którzy byli z żużlem do tej pory. Od tego należy zacząć. Później zastanowiłbym się nad kierunkiem, w którym zaczął zmierzać żużel. Odnoszę bowiem wrażenie, że w tym wszystkim jest za mało prawdziwego sportu. Zapanowała jakaś moda na kierunek komercyjny, który ja nazywam celebryckim. Coraz ważniejsze stało się to, jaki alkohol płynie w VIP roomie. Tymczasem powinno się liczyć właśnie przygotowanie toru i zawodnicy. Tak jest nie tylko z żużlem. Odeszliśmy od istoty rywalizacji sportowej. Oprawy, kartoniady, VIP roomy, strefy platinum i gold może i są istotne, ale nie powinny być ważniejsze od widowiska sportowego. Spychanie pewnych tematów na dalszy plan może doprowadzić właśnie do tego, czego byliśmy świadkami w Warszawie - dodaje na zakończenie Gajewski.
PUSTY STADION na wszelkie SGP´s !
Witkowski (viceprezes FIM) ze swita (PZM) musi odejsc.