Vaculik o WSL: Byłem tak strasznie wolny, że dziwi mnie, iż się nie cofałem

Elit Vetlanda wygrała finał żużlowej Ligi Mistrzów na torze w Gorzowie Wielkopolskim. Niespodzianką dla części osób był fakt zdobycia podium przez drużynę z Danii.

Kinga Taisner
Kinga Taisner
Holsted Speedway Klub został brązowym medalistą drugiej edycji World Speedway League, ogrywając angielskiego wicemistrza kraju - Kings Lynn Stars. Jednym z punktujących zawodników tego zespołu był Martin Vaculik, upatrywany przed zawodami na jednego z liderów ekipy z Kraju Hamleta. Jego dorobek punktowy zakończył się jednak na poziomie 6 "oczek".
- Wszystko zaczęło się już w Krośnie, gdzie testowałem nowe silniki, bo myślałem, że pomysł, na który wpadłem, pozwoli mi pójść w dobrą stronę. Już w Krośnie okazało się jednak, że nie do końca wyszedł ten pomysł i teraz się to potwierdziło, że nowe silniki, które miałem ze sobą na sobotnim finale WSL, które z jakąś moją ideą były zrobione, wszystko poszło w kompletnie drugą stronę. Nie byłem w ogóle szybki, wręcz tak strasznie wolny, że się dziwię, iż się nie cofałem na tych zawodach. Co prawda w ostatnim biegu udało się zwyciężyć, jakimś cudem. Było już troszkę lepiej, bo miałem chociaż dobry start. Dzięki temu wiemy, że ten ruch, który zrobiliśmy był niezły i wiemy, w którą stronę mamy z moim tunerem iść z naszą pracą. Na całe szczęście na ligę mam silniki, na których jechałem w Tarnowie i które mam dopasowane do tłumików, to nie są nowe silniki i spokojnie mogę ich używać. Mogę dzięki temu spokojnie spać, bo wiem, że mam na czym jechać i mam nadzieję, że będzie dobrze - powiedział Słowak, wyjaśniając swoją postawę. - Cały czas jednak mówię: jeżeli chcę się rozwijać i jechać do przodu, to też należy próbować czegoś nowego, szukać sposobu na to, żeby być szybszym od innych. Czasami zdarza się tak, że coś nie gra i naprawdę jesteś najwolniejszy, ale czasem człowiek staje w miejscu, a nawet cofa się po to, żeby być później jeszcze lepszym. Na finale WSL pokazałem się z tak wolnej strony, z jakiej dawno się nie pokazywałem. Ostatni bieg to jeszcze nie było to, co chciałem, ale było lepiej. Wiemy jednak, co mamy zrobić i to zrobimy - dodał. Niekwestionowanym liderem Holsted był Nicki Pedersen, zdobywca 12 "oczek". Ten dorobek, a także po 6 punktów Martina Vaculika i Damiana Balińskiego oraz niespodziewane zwycięstwo w ostatnim swoim biegu Rasmusa Jensena, dało w sumie o 2 punkty więcej niż zdobyła angielska ekipa z King's Lynn. - Z Holsted chcieliśmy się znaleźć na podium, w ostatnich biegach naprawdę się spięliśmy i całe szczęście, że udało się stanąć na tym podium. Przepraszam za siebie, bo naprawdę chciałem dobrze i może w takich zawodach nie powinno się testować, ale takie zawody doskonale się nadają właśnie do takich testów, bo stawka tutaj dzisiaj była jak w Grand Prix. Gdzie więc sprawdzać, jak nie na takich imprezach? - zapytał Vaculik.

Słowak był jednak oczarowany formułą, w jakiej rozegrane zostały zawody oraz przygotowaniem toru i organizacją całej imprezy. - Myślę, że WSL to bardzo fajny pomysł. Bardzo się cieszę, że zostałem tutaj zaproszony. Dla mnie to jest bardzo dobra impreza i cieszę się, że takie imprezy są i chciałbym, żeby stawały się coraz bardziej popularne. Mimo że może nie mamy tylu zawodników, co w piłce nożnej, nie ma tyle klubów, to może to wyjść naprawdę fajnie, ale czy tak będzie to zależy od promowania, marketingu. Myślę, że tor był bezpieczny i dobrze przygotowany, organizacyjnie nie można było niczego zarzucić. Chciałbym też podziękować kibicom, którzy przyszli na stadion. Myślę, że zawody z ich strony powinny się podobać. Może nie do końca z mojej strony, ale to już jest za mną, wnioski wyciągnięte i jedziemy do przodu - zaznaczył.

Słowacki jeździec wspomniał o kwalifikacjach do elitarnego cyklu SGP. Przypomnijmy, że Martin Vaculik miał już swoją szansę startów w rywalizacji o indywidualne mistrzostwo świata w 2013 roku, na który dostał od organizatorów dziką kartę. Ta zaś została przyznana po tym, jak sezon wcześniej wspaniale spisywał się w cyklu jako rezerwowy, począwszy od turnieju w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie wygrał swój pierwszy i jak na razie jedyny raz w Grand Prix. - Chcę pojechać w tych kwalifikacjach, dać z siebie wszystko i zobaczymy, co będzie. Jeśli uda się zakwalifikować, to się ucieszę, jeśli nie, to to będzie znaczyło, że jeszcze nie jestem gotowy i na tyle dobry, by na co dzień startować w Grand Prix - zakończył z pokorą "Vacul".

WSL: Zmarzlik z ostatniego na pierwsze miejsce


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×