Zbigniew Suchecki: Początek mamy jakiś "lipowaty"

Drugą porażkę z rzędu w Nice Polskiej Lidze Żużlowej odnotowali zawodnicy Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno, którzy ulegli Orłu w Łodzi 40:49. Gościom nie pomogła przyzwoita jazda Zbigniewa Sucheckiego.

Żużlowiec trenera Dariusza Śledzia zdobył na stadionie przy ul. 6 Sierpnia 9 punktów, będąc ex-aequo z Adrianem Gomólskim, drugim najskuteczniejszym zawodnikiem gnieźnian w niedzielnym spotkaniu. "Suchy" przejechał jednak o jeden wyścig mniej od "Adiego". - Początek mamy jakiś "lipowaty". U siebie słabo jechaliśmy na starcie, w Łodzi było tak samo. Musimy poprawić początek każdego spotkania i wówczas będzie lepiej. Ja tak samo dochodzę pomału z formą do siebie. Trochę kraks miałem, które mnie wyhamowały, ale wszystko będzie szło w dobrym kierunku. Musimy szukać szans w następnym meczu - powiedział po ostatnim biegu Zbigniew Suchecki.

[ad=rectangle]
Rodowity gorzowianin mógł zdobyć więcej punktów, ale w trzynastym biegu zaliczył defekt, który kosztował gości porażkę 1:5. Suchecki szybko jednak powrócił na właściwe tory, wygrywając następny wyścig. - Dzisiaj przytrafił mi się defekt, ale całe szczęście nie było to nic poważnego, bo później tym samym motocyklem wyjechałem na tor i wygrałem wyścig. Ogólnie sprzęt mnie nie zawodzi, bo taki defekt, to nie defekt. Problem był z elektryką, a to się psuje bardzo często. Przykręciliśmy drugą świecę i motor zasuwał - wyjaśnił żużlowiec Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno. Nie wszystko jednak poszło w zwycięskim dla niego biegu tak, jak chcieli tego goście. Przez dłuższy czas wyścigu gnieźnianie utrzymywali podwójne prowadzenie, ale na ostatnim prowadzeniu Gomólskiego wyprzedził Jakub Jamróg i odebrał czerwono-czarnym szansę na korzystny rezultat w niedzielę.

- Czekałem i starałem się tam jakoś zwolnić, ale ten tor był tak wymagający, że ciężko było jeszcze bardziej zmniejszyć prędkość. Gdy są dziury, to trzeba uważać, bo jak się jedzie na takim torze za wolno, to ktoś może na ciebie wpaść, bo kogoś innego dziura "pociągnie". Starałem się być z Adrianem w kontakcie i myślałem, że dojechał. Widziałem, że Kuba się starał i niewiele z tego wychodziło. Sądziłem, że jak zrobię trochę miejsca, to Adrian się szybciej rozpędzi i ucieknie Kubie, ale niestety się nie udało - opisał przebieg zdarzeń z czternastego biegu Suchecki.

Żużlowiec gości jednocześnie nie zgodził się z opinią trenera Orła, Lecha Kędziory, który określił niedzielne warunki na stadionie w Łodzi, "gnieźnieńskimi". - Gdyby to był tor "gnieźnieński", to mielibyśmy od razu dobrze ustawione motocykle, a jednak musieliśmy trochę grzebać przy zębatkach. Nie zgadzam się więc, że ten tor był podobny do naszego - zakończył zawodnik trenera Śledzia.

Źródło artykułu: