Początek rozgrywek PGE Ekstraligi jest bardzo trudny dla zawodników KS Toruń. Do tej pory Anioły nie wygrały jeszcze meczu, jednak w niedzielę staną przed realną szansą odniesienia pierwszego triumfu.
[ad=rectangle]
Aby tak się stało, kluczowa jest postawa nie tylko liderów, ale też zawodników drugiej linii. Z tego właśnie względu Jason Doyle, aktualnie trzeci zawodnik KS Toruń, wykorzystał wolny dzień i w czwartek trenował na toruńskiej Motoarenie. - Musiałem przetestować sprzęt. W niedzielę czeka nas naprawdę trudne spotkanie i każdy z nas musi dać z siebie sto procent. Nie jestem do końca zadowolony z tego, jak spisują się moje motocykle, więc ten trening jest bardzo ważny. Jednak na niedzielny pojedynek patrzę z ogromną nadzieją - powiedział Australijczyk.
Doyle w pierwszym tegorocznym meczu Aniołów na własnym torze zdobył jedenaście "oczek" z bonusem, będąc obok Chrisa Holdera najlepiej punktującym zawodnikiem w barwach swojej drużyny. Okazuje się jednak, że żużlowiec z Antypodów nie jest do końca zadowolony ze swojej postawy na Motoarenie. - Fajnie będzie po ponad miesięcznej przerwie znów wrócić na ligowe zmagania do Torunia. Dla mnie będzie to dopiero drugi mecz na Motoarenie i mam trochę zastrzeżeń do własnej postawy na tym torze. Czeka mnie więc trochę pracy aby prezentować się jeszcze lepiej - zdradził Australijczyk.
W niedzielę żużlowcy z Torunia będą mieli szczególną szansę na rehabilitację w ligowej tabeli, bo do składu na pewno wróci Paweł Przedpełski, który doznał kontuzji w ostatecznie zremisowanym pojedynku z Betardem Spartą Wrocław. Juniora Aniołów zabrakło też w przegranym spotkaniu w Zielonej Górze. - Bardzo cieszę się, że w końcu wraca do nas Paweł Przedpełski. Strata takiego zawodnika to ogromne osłabienie, a Paweł przecież sygnalizował na początku sezonu naprawdę wysoką formę - zauważył Doyle. - Na pewno będziemy dzięki temu czuć się pewniej w niedzielnym pojedynku, bo ciężar zdobywania punktów rozłoży się na większą liczbę zawodników. Fajnie by było, gdyby był z nami jeszcze Adrian Miedziński, bo ta dwójka na domowym torze może dać nam prawdziwego kopa - dodał.
Dla Australijczyka niedzielny mecz będzie dopiero trzecim w najsilniejszej lidze na świecie. W poprzednim roku z bardzo dobrym skutkiem ścigał się on w Nice Polskiej Lidze Żużlowej, jednak starty w PGE Ekstralidze to zupełnie inna bajka. - Różnica między ekstraligą a jej zapleczem jest ogromna. Z rywalami możemy sobie przybić piątkę przed meczem i utrzymywać dobre kontakty, jednak w biegu to wszystko odchodzi w niepamięć. Tyczy się to głównie zawodników z najwyższej półki, którzy jadą ostro i trzymają gaz do samego końca - zakończył Jason Doyle.
Toruń na swoim torze i w silniejszym niż poprzednio składzie wygra w niedzielę z rzeszowską Stalą.