Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Tego i owego od karpia złotego

Czas był jakoś tak wigilijny, no to poszedłem sobie nad miejską fosę w moim przereklamowanym Wrocku, coby złowić jakiegoś świątecznego karpika. Wiadomo, rybka lubi pływać. Zamoczyłem kija, zanęciłem i nic. Żadnego brania. Zmarzłem na kość, już miałem wracać do domu, gdy zauważyłem jakiegoś młodego łepka, który wybrał stanowisko obok.

W tym artykule dowiesz się o:

Zarzucał wędkę i skubany co chwilę wyciągał piękną sztukę.

- Słuchaj, jak ty to robisz? - zapytałem zaskoczony - ja tu już długo siedzę i nic nie złapałem, a ty w kwadrans wyciągnąłeś trzy piękne sztuki.

- Uoaki ucha yc euue.

- Co powiedziałeś?

- Uoaki ucha yc euue.

- Nic nie rozumiem koleś, powiedz to powoli.

Chłopak zniecierpliwiony wypluł coś na rękę i powiedział:

- Robaki muszą być ciepłe...

I sobie poszedł z pełną siatką. Brzydliwy jestem, ale się przemogłem i też pożułem jedną dżdżownicę, nabiłem ją potem na haczyk i chlup to do wody (oczywiście cały czas tu żartuję, bo żaden tam ze mnie moczykij i sprawdziłem w internecie, że karpie biorą np. na ziemniaczki, łańcuszek kukurydzy lub innych ziaren, a nawet na wałeczek z lekko namoczonych płatków owsianych itd.).

Tak czy siak, udało mi się jednak wyłowić jakiegoś wyleniałego, starego, acz złotego karpia.

- Karpiu, ze starości to ty się na stół już nie nadajesz, lecz skoroś taki król złoty, to spełnij moje trzy życzenia, a oddam ci wolność – rzekłem do niego, co mi łatwiej przyszło, bo jakoś tak po trzech Warkach już byłem.

Karpisko popatrzyło na mnie ironicznie, zarechotało szpetnie jak Dioda Elektroda i przemówiło do mnie grypserą niczym ta cała menażeria z filmu Shrek (nie mylić tego Shreka z naszym "Narodowym" Cieślakiem):

- Czekański, ciebie od tej Warki i od żużla już całkiem pogięło. Od cudów to są cudaki albo „Słońce Peru, mistrz bajeru”. Złote rybki zaś występują tylko w głupich kawałach z brodą.

- A znasz jakiś Karpiu?

Znam. Posłuchaj:

Facet wędkuje i nagle na haczyk nadziewa się złota rybka.

- Puść mnie – mówi złota rybka – a spełnię twoje trzy życzenia.

- I tak cię puszczę – odpowiada wędkarz – łowię dla sportu.

- Ale ja muszę spełnić twoje trzy życzenia…, chociaż jedno Może wybudować ci piękną willę?

- Nie potrzeba rybko, już taką mam.

- To może zafunduję ci ekstra brykę?

- Mam…

- No to może jakąś super dziewczynę?

- Mam taką rybko.

- No to sprawię, że będziesz mógł uprawiać z nią seks dziesięć razy dziennie! Ona będzie szczęśliwa, zaś ty sławny jak Casanova.

- Bo ja wiem rybko? - odpowiada nieco skonsternowany wędkarz - czy to księdzu wypada...

Już miałem dosyć tego Dodowego rechotu karpia. – To może przynajmniej przekazałbyś jakieś świąteczne życzenia ludziom z mojej branży? – naparłem na bezczelną rybę.

- Czemu nie, tu nad fosą dzikie kaczki (mamy tu nawet dwie bliźniaczki kaczki dziwaczki) roznoszą wieści jeszcze szybciej niż SportoweFakty.pl. A jakiś czubek co poniedziałek rano na parkowej ławeczce głośno uczy się tu na pamięć felietonu żużlowego do wieczornego magazynu "Wokół toru" z TVP Sport, aż się przechodnie pukają palcem w czoło.

- Tylko nie czubek, Karpiu!

- No dobra Czekański, zapisz te moje życzenia i spadaj, zrywaj się, czyli goń się na chawirę, tj. do swojej chałupy.

Zapisałem. Oto życzenia od karpia złotego dla środowiska żużlowego:

*Prezesom klubowym: - Wyboru na prezydentów lub burmistrzów swoich miast i miasteczek. Przy nieograniczonym dostępie do miejskich budżetów nie będą mieli problemów z podpisywaniem lukratywnych kontraktów z Pedersenem, Hancockiem, Andersenem i innymi asami niszowego żużla (9. miejsce na liście najpopularniejszych sportów polskich, za łyżwiarstwem figurowym, więc co to za promocja?!). Jakieś tam drogi, oczyszczalnie ścieków, szkoły, przedszkola, żłobki itd. mogą poczekać. Bo drużynowe mistrzostwo kraju w zawodowym żużlu to przecież artykuł pierwszej potrzeby dla miejscowych społeczności. Prezesom życzę też, by poczytali sobie na googlach coś o lojalności i o tym, że spółka prawa handlowego winna na siebie zarabiać. No i odpowiedzi przed lustrem na pytanie – Ci te oczi mogom kłamać?

* Prezesowi Ekstralipy Ryszardowi Kowalskiemu: - Żeby stał się zamordystą i jakoś utemperował to rozpasane i nielojalne wobec siebie towarzycho ekstraligowych spółkowiczów.

*PZMotowi: - Jak wyżej i tyle że za uzdę związek ów musi też wziąć cwaniaczków z BSI, którzy nadmiernie nabijają sobie kabzę naciągając polskie kluby i miasta na organizację GP, najczęściej w pakiecie z DPŚ. To fajnie, że prezesi PZM w tym roku mówili ludzkim głosem. Takiej wigilii przez cały następny sezon!

*GKSŻ: - Z werwą panie kierowco, z werwą i z większym zdecydowaniem, jakby. Raz ma być KSM, za chwilę nie… Chciałabym, ale się boję.

*Polskim ligom żużlowym: - Żeby chociaż przez dwa sezony pojeździły według tego samego regulaminu.

*Polsatowi: - Żużel z głowy, "Słonecznym" lżej? A może to przyczajony tygrys, ukryty smok szykujący się za rok do walki o ekstraligowy speedway w przetargu z TVP? Na razie choćby może bezpłatne transmisje z naszej ligi amatorskiej, bo tej angielskiej nie da się już oglądać? Poziom podobny, a bliżej.

*TVP Sport: - Odkodowania.

*TVP Info: - Magazynu "Wokół toru" przed godziną duchów, bo dzieci boją się oglądać tak późno.

* Żużlowcom ogólnie: - Bądźcie tacy szybcy jak Gollob, tacy widowiskowi jak Baliński, tacy kolorowi jak Skórnicki, tacy sympatyczni i inteligentni jak Hampel, tacy dystyngowani jak Protasiewicz, tacy bojowi jak Świderski, tacy ambitni jak Jędrzejak. Słowem: „Nie bądź taki delikatny, twardy bądź jak Roman Bratny”. I rozwijajcie to swoje stowarzyszenie rajderów, żeby już nie mówiono, że ryby, dzieci i żużlowcy głosu nie mają. Poza wyrywnym Walaskiem, który najlepiej już wie, co oznacza maksyma, iż milczenie jest złotem. No i żebyście zakończyli sezon ‘2009 w jednym kawałku plus kilka sukcesów po drodze, a raczej po szlace.

* Gollobowi: - Orderu Uśmiechu. Zasłużył swoimi charytatywnymi działaniami. I dlatego dla nas jest mistrzem świata. I Victorii (Wiktorii) na co dzień.

* Hampelowi: - Żużlowej elyty, panie.

*Hancockowi (to od dzieci): - Drogi, bardzo drogi Dziadku nie chcemy jeszcze spać, a nie wszystkich nas na ciebie stać.

*Crumpowi: - Penigry. Po niej staje… się żużlowiec mistrzem. A penigry już nie będzie pod ręką. Czym więc karmi się kangury, żeby wartko zasuwały? Skaczmy do góry jak kangury.

*Jagusiowi: - Na kanapie siedzi leń, nic nie robi cały dzień. Np. w GP już mu się nie chce jeździć.

*Walaskowi: - Trochę wody dla ochłody (to w parku maszyn).

*Balińskiemu: - Jak wyżej (ale na torze).

*Jonssonowi :– To samo, co "Baliemu".

*Andersenowi: - Wygrania festiwalu Eurowizji z piosenką „Money, Money, Money”. Chórki - Hancock oraz ewentualnie Skórnicki z Bjerrem.

*Miedzińskiemu: - Miedzi.

*Janowskiemu i Pawlickiemu: - Nie bądźcie tacy starzy maleńcy. Nie dajcie sobie odebrać dzieciństwa i młodości, bo tak akurat życzy sobie gawiedź.

*Ułamkowi: - Jasia Wędrowniczka w symbolicznym prezencie. Choć akurat tym razem przeistoczenie się "Sympatycznego" z lwa w jaskółkę było przymuszone regulaminem. To pierwsza ofiara GP’2009.

* Adamsowi: - Dalszego umiłowania ze strony jego leszczyńskiej rodzinki (zwanej przez torunian czy częstochowian "upiorną leszczyńską rodziną Adamsów").

*Kasprzakowi: - Żeby nie utonął w ligowej szarzyźnie. I bez załamki – do tej wody (GP, znaczy się) można wejść dwa razy, albo i więcej.

*Zengocie: - Żeby nie był zgryzotą dla Falubazów.

*N. K. Iversenowi: - PUK, PUK, zastałem Jolkę? A może by tak wreszcie zacząć coś punktować dla ZKŻ-etu?

*Bjerremu: - W takiej jestem mocy,

że spuszczam kluby z ligi,

te z południa i te z północy.

*Sajfutdinowi: - Kalinka, kalinka, kalinka maja… i w GP katiuszy pod tyłkiem, a nie jawy czy innego gm-a. Tylko jak założyć laczka do walonki?

*Herr Hlibowi: - Kariery w niemieckiej reprezentacji żużlowej, jaką w piłkarskiej zrobił Podolski, zapowiadanych startów w lidze… argentyńskiej (tango z różą w zębach), a tak naprawdę, to szybkiej wizyty u jakiegoś dobrego poznańskiego psychologa, bo straszne rzeczy Koleś opowiadasz na tym portalu. Naprawdę wciąż uważasz siebie za takie niewiniątko? Wszyscy Cię Młodzieńcze tylko prowokują, prowokują i prowokują. Spisek jakiś, czy co? Że miałeś ciężki okres i nikt Cię nie rozumiał? Nie roztkliwiaj się tak nad sobą, moja bufetowa też mnie nie rozumie. Masz talent do żużla, ale pamiętaj: jest czas na zabawę i jest czas na pracę. A głowa niekoniecznie służy tylko do noszenia kasku.

*"Narodowemu" Cieślakowi: - Złotej polewaczki, która potrafi spełnić trzy tradycyjne życzenia tego coacha – kopy, kopy i jeszcze raz kopy aż po kaski zawodników.

*Zielonej Górze: - Połamania się z Gorzowem. Opłatkiem.

*Gorzowowi: - Podobnie jak wyżej.

*Dowhanowi i Komarnickiemu: - Jak w starym dobrym małżeństwie – kto się lubi, ten się czubi.

*Półtorakowej: - Proszę nie dopuścić do marmego końca rzeszowskiego żużla. Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera.

*WTS-owi: - Toru (na czas).

*Unibaksowi: - Stadionu (na czas).

*Unii Leszno: - Ligowej korony i lojalności wobec polskiego żużla.

*Włókniarzowi: - Hanocka i pełnej symbiozy z amatorami. Niech pokój będzie z Wami! I niech Król Złomu (Złomrex) wciąż nad Wami czuwa. Amen.

*Bydgoszczy: - Golloba wcześniej czy później. Co się odwlecze, to nie uciecze. Góralu wracaj do hal!

*Gdańskim kibicom: - Ten na plaży w majtkach z frędzlami to na pewno będzie Skórnicki.

*Wszystkim kibolom: - Kindersztuby i lojalki wobec własnych drużyn, kiedy te zbierają w plecy. No i kawałka dobrego żużla w sezonie ‘2009.

*Cegielskiemu: - Walcz i wstań!

*Paniom chcącym uprawiać żużel: - Kochane, najpierw choćby odpalcie ten motor! Zresztą, Wam to łatwiej, macie poduszki powietrzne.

*Forumowiczom: - Miłości do bliźniego.

*Tzw. dziennikarzom żużlowym: - Czy w ogóle jest coś takiego?

*Na koniec tobie Czekański zamiast życzeń zaśpiewam: - "Nie kupisz weny, bo na to nie ma ceny".

Plusk. Karp zniknął w toni fosy miejskiej, a mnie natychmiast przydybała straż miejska (inaczej: "poszukiwacze zaginionej arki", bo co innego mają do roboty?) i przyłożyła mi stówaka za nielegalny połów (jaki połów?!) i za obalanie browara w parku nad wodą. Rosiewicz by zaśpiewał: "Dwie stówy mu zabrali, chłopcy już się cieszą, bo Czekański do domu wraca pieszo".

A co Wam powiedziały karpie, zanim poszły do galarety czy do panierki? Przepowiedziały dla nas cztery złota w GP (Gollob), DPŚ, IMŚJ i DMŚJ ‘2009? A może ligową koronę dla Leszna, spadek Gdańska i awans Tarnowa? Sam jestem ciekaw. Piszcie o tym na Berdyczów. Adres: Alternatywy 4.

Z żużlowym, staropolskim, świątecznym pozdrowieniem chluśniem bo uśniem…

Bartłomiej Czekański

Źródło artykułu: