Paluch: Zawodnicy z Grand Prix to profesjonaliści, nie powinni płakać na tor

Po trzeciej z rzędu porażce, ekipie z Gorzowa przyjdzie się zmierzyć z KS Toruń na własnym obiekcie. - Nie możemy tego meczu przegrać - podkreśla trener [tag=5751]Piotr Paluch[/tag].

MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów to obecnie ostatnia drużyna tabeli PGE Ekstraligi. Gorzowianie nie mogą się pochwalić ani jednym ligowym punktem, ponieważ trzy pierwsze mecze - wyjazdowe z Unią Tarnów i MRGARDEN GKM-em Grudziądz oraz mecz na Stadionie im. Edwarda Jancarza z Fogo Unią Leszno - przegrali różnicą przynajmniej 10 "oczek". Przed nimi kolejne, zaległe spotkanie z KS Toruniem. Jak trener Piotr Paluch chce poprawić wyniki swojej drużyny?
[ad=rectangle]
- Przed nami drugi mecz ligowy na własnym terenie. Pierwszy nam nie wyszedł - przyjechała drużyna - nie ma co ukrywać - silniejsza od nas w tej chwili, ale sezon jest jeszcze długi, nie zapominajmy o tym. Mecz z KS Toruń będzie bardzo istotny ponieważ tego meczu nie możemy przegrać i będę robił wszystko - ja i zawodnicy - żeby nie przegrać. Przede wszystkim życzyłbym jednak sobie, żeby nie narzekali na tor, bo jak widać, jedyną wymówką, jaka się pojawiła, jest to, że tor był twardy i równy. Będziemy więc trenować na twardszym torze, mecze ligowe będziemy również jeździć na twardszym torze, aby zawodnicy wiedzieli, że taki tor będzie, na taką nawierzchnię muszą się przygotować - stwierdził szkoleniowiec żółto-niebieskich.

Gorzowianie są bardzo zmotywowani, bo kolejna porażka może zagrozić im nie tylko problemem z tabelą, ale brakiem publiczności na gorzowskim stadionie - na obecną chwilę zajętość stadionu na najbliższy mecz ligowy to 11 200 kibiców. Jak Paluch ocenia rywala, z którym przyjdzie się im zmierzyć i pojedynek, jaki kibice będą mieli okazję zobaczyć? - Toruń to nie jest tak mocna ekipa jak Leszno, ale również jest to groźna drużyna, złożona z zawodników, którzy potrafią jechać, potrafią odpalić. Miedziński wraca po kontuzji, z pewnością nie będzie jeszcze na 100 proc. przygotowany, ale każdy zawodnik z ekipy toruńskiej potrafi tu pojechać - jak nie Przedpełski, to Fajfer. Myślę jednak, że zawodnicy Stali Gorzów w końcu - nie powiem grubych słów - otrząsną się i pojadą to, co potrafią. Żarty się skończyły. Cały czas są głaskani i głaskani, ale tak dłużej nie można. Trzeba pięścią walnąć w stół i powiedzieć krótko - powiedział stanowczo.

Niestety dla gospodarzy niedzielnego pojedynku w sobotę i w sam dzień meczu mają się pojawić opady deszczu, co ponownie może uniemożliwić dopasowanie się do toru miejscowym zawodnikom. Jak ma zamiar zaradzić temu gorzowski coach? - Na sobotę i niedzielę są przewidywane opady deszczu, ale niewielkie, bo w granicach 0.2 mm, także mecz się odbędzie, no i tor będzie twardy, równy dla wszystkich i tak samo też dla uczestników Grand Prix - uznał Paluch.

W ostatnim przegranym meczu to właśnie zawodnicy jeżdżący w elitarnym cyklu Speedway Grand Prix zawiedli - Matej Zagar oraz Krzysztof Kasprzak zdobyli w sumie zaledwie 7 "oczek", co nie pozwoliło Stali choćby pomarzyć o zwycięstwie z Fogo Unią Leszno. Główną wymówką była wspomniana nawierzchnia toru w Gorzowie Wielkopolskim. Teraz jednak zawodnicy ci nie będą znów mieli okazji do treningu na "Jancarzu", ze względu na turniej Grand Prix w Tampere. Co jeśli i tym razem tor nie będzie im pasował? - Na miejscu w Gorzowie są zawodnicy krajowi, oprócz Krzysztofa Kasprzaka, który jest w Tampere i przygotowuje się do Grand Prix, tak samo Iversen, Zagar, którzy z jednej strony się przygotowują do Grand Prix, ale będzie to też forma przygotowań do ligi. Chociaż oczywiście wiadomo, jak zawodnicy traktują ten cykl, jest dla nich ważniejszy niż mecz ligowy. To są profesjonaliści w pełnym wymiarze i nie powinni płakać na temat nawierzchni toru, tylko powinni wziąć się w garść i zapierdzielać - trener żółto-niebieskich nie przebierał w słowach.

Na razie pozycja Palucha w Stali nie jest zagrożona, jednak co jeśli mecz z ekipą z Torunia będzie kolejną wpadką mistrzów Polski? W parku maszyn podczas spotkania z Lesznem można już było zobaczyć dwóch innych trenerów żużlowych, którzy chwilowo nie mają zatrudnienia w żadnym z klubów - mianowicie Stanisława Chomskiego oraz Rafała Dobruckiego. Czy obecny szkoleniowiec klubu znad Warty czuje się zagrożony? - Stanisław Chomski często bywa na stadionie. A Dobrucki? Nie, nie sądzę, żeby jego wizyta była nieprzypadkowa. Był po prostu ekspertem NC+. Oczywiście wszystko jest możliwe. Ja jestem do dyspozycji zarządu i, gdyby miało to poprawić wyniki drużyny, to proszę bardzo. Zawsze jestem dla drużyny, zawsze jestem ze Stalą Gorzów i jeśli jakaś zmiana pomoże drużynie, to przyklasnę - stwierdził.

Niemniej, gorzowski trener zdecydował się na kilka zmian w układzie par na mecz z KS Toruniem. Dlaczego akurat taka konfiguracja zrodziła się w głowie "Bola"? - Nie zastanawiałem się długo, ponieważ trzy mecze są przegrane i coś było trzeba zmienić. Iversen zaczął lepiej jechać, pokazał w lidze szwedzkiej i trzeba wystawić go na pierwszy bieg, aby to uderzenie na początek było jakieś mocniejsze, chociaż oczywiście to jest sport i zobaczymy, czy wyjdzie. Krzysiek Kasprzak i Gapiński – no może na razie nie jest to forma, której można by po nich oczekiwać, ale w obwodzie jest Bartek który ma dwa dodatkowe biegi jako rezerwa zwykła, a gdyby coś się działo, choć nie dopuszczam do siebie takiej możliwości. Pojedzie też jako rezerwa taktyczna. Może zastąpić i tych teoretycznie słabszych zawodników, ale także tych tzw. "lepszych", którzy na co dzień jeżdżą w Grand Prix. W zeszłym roku oni jechali bardzo dobrze, ale nie będę patrzył na to, kto i jak jeździł w zeszłym roku czy dwa lata temu, albo ile zrobił dla klubu. Liczy się dyspozycja dnia i będziemy łatać ewentualne dziury lepszymi zawodnikami w trakcie meczu, aczkolwiek nie ma ich dużo na tę chwilę - zaznaczył na koniec.

Źródło artykułu: