KSM Krosno w pierwszym spotkaniu na własnym torze, pokonało faworyta rozgrywek Polskiej 2. Ligi Żużlowej - Wybrzeże Gdańsk 46:44. Krośnieńskie Wilki przystąpiły do tego spotkania z trzema juniorami. Jak się okazało, to właśnie jeden z nich poprowadził gospodarzy do zwycięstwa. - Daniel Kaczmarek już na treningu pokazał, że dobrze się tutaj czuje. To był dobry ruch, że wzięliśmy go do składu, bo tak naprawdę to właśnie ten zawodnik poprowadził nas do zwycięstwa. Miał też mniejsze ciśnienie niż na zawodach I-ligowych i to chyba mu posłużyło. Pomimo trudności, jakie w ostatnim czasie nas napotykają, wychodzimy z tego obronną ręką. Udało nam się wygrać mecz minimalną różnicą, ale to jest najważniejsze - przyznał Ireneusz Kwieciński, trener drużyny znad Wisłoka.
[ad=rectangle]
Pomimo faktu, że ławka rezerwowych w ekipie z Krosna jest bardzo szeroka, to na pojedynek z Wybrzeżem udało się ściągnąć tylko czterech seniorów. - Mamy szeroką ławkę zawodników oczekujących, ale akurat na ten mecz nie udało nam się ściągnąć piątego seniora. Tobias Busch i Kevin Woelbert mieli zawody sponsorskie, Kai Huckenbeck doznał kontuzji, a Josef Franc ścigał się na długim torze. Z kolei Dawid Stachyra doszedł do drużyny tylko na chwilę, w zasadzie tylko na jeden bieg i od razu złapał kontuzję. Widać, że ma duży potencjał i z nim w drużynie byłoby nam łatwiej. Podobnie jak z Clausem Vissingiem. Postanowiliśmy jednak, że zaciśniemy pewną część ciała i pojedziemy do przodu, wykorzystując atut własnego toru - zaznaczył Kwieciński po wygranym spotkaniu z Wybrzeżem Gdańsk.
Przed sezonem na lidera Wilków typowany był Tomasz Chrzanowski. Doświadczony zawodnik nie spełnia jednak pokładanych w nim oczekiwań. Statystyki wyraźnie mówią, że popularny "Chrzanoś" u progu sezonu jest najsłabszym punktem Wilków. - Niektórzy zawodnicy z wiekiem tracą swoje walory sportowe. W najbliższym czasie nie planujemy jednak zmian. Chciałbym to na spokojnie przeanalizować, a nie oceniać na gorąco - stwierdził Kwieciński.
W niedzielnym spotkaniu poza Danielem Kaczmarkiem, najwyższą zdobycz punktową zapisał przy swoim nazwisku Mariusz Fierlej. Co ciekawe, wychowanek Unii Leszno nie znalazł się w składzie KSM Krosno na pierwszy mecz sezonu w Lublinie. W niedzielę udowodnił jednak, że szczególnie na własnym torze potrafi być bardzo szybki. - To, że Mariusz został odsunięty od składu, to efekt treningu punktowanego w Krakowie. Podejrzewaliśmy, że tor w Lublinie będzie podobny. Sam Mariusz stwierdził, że silniki na których wówczas startował nie gwarantują odpowiedniej zdobyczy punktowej. Nie dopuszczałem natomiast myśli, że Mariusz może słabo pojechać w Krośnie - dodał Kwieciński.
Szeroka ławka rezerwowych z pewnością odbija się na wewnętrznej sytuacji w zespole. Nikt nie może być pewny miejsca w składzie, a o tym kto wystąpi w danym meczu decydują detale. - Jednych to motywuje, a innych paraliżuje. To zależy od zawodnika. Jako trener muszę dokonać selekcji. Większość zawodników, to moi koledzy, ale jak przychodzi do podjęcia decyzji, to nie mogę patrzeć na to, kto kręci nosem - zakończył Kwieciński.