Starszy z braci Gollobów na godzinę przed meczem przeszedł się po bydgoskim torze i został entuzjastycznie przywitany przez kibiców, którzy zdążyli pojawić się na stadionie przy Sportowej. Później przeszedł do parku maszyn, ale jak sam twierdzi, nie przyczynił się w żadnym stopniu do zwycięstwa gości.
[ad=rectangle]
- Absolutnie nie pomagałem ani Polonistom ani ostrowianom. Siedziałem na trybunach i nie miałem zamiaru nikomu pomagać. Chłopcy wiedzą co robić, to są za poważni zawodnicy, żeby cokolwiek im podpowiadać. Choć na pewno mógłbym nieco dopomóc bydgoszczanom - dodał Gollob. - Natomiast Ostrów sam doregulował się do toru idealnie.
46-latek podkreślał, że jego zdaniem goście od początku byli faworytem. - W Ostrowie wszystko stoi na coraz wyższym poziomie, od zawodników po finanse, więc tutaj nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Po prostu Ostrów jest lepszym zespołem. Goście są jak na warunki pierwszoligowe bardzo mocną drużyną, należy pamiętać, że nie było jeszcze Porsinga, który tutaj na pewno też umiałby pojechać.
Nie można jednak ukryć, że dla bydgoskich kibiców taki wynik był mimo wszystko przykrą niespodzianką. Po dobrym początku sezonu nikt nie spodziewał się stosunkowo wysokiej porażki. - Ciężko szukać winnych, czy szukać usprawiedliwienia w pogodzie lub torze - ocenił Jacek Gollob. - Ostrów jest lepszą drużyną, Ostrów ma ambicje ekstraligowe i to potwierdził. Pojechał koncertowo, bo chłopcy jechali na 5:1 jak u siebie. Jeżeli chodzi o Bydgoszcz to potrzebne są zmiany, ale nie na poziomie wymieniania zawodników zagranicznych… Ja oczywiście nie mówię, że Jacek Woźniak źle pracuje, bo robi dobrą robotę, ale chłopcy dostali po jajach równo i to nie tylko młodzieżowcy.
Były zawodnik m.in. Polonii Bydgoszcz, Polonii Piła czy Unii Tarnów nie potrafił ukryć lekkiego rozczarowania tym, że trybuny nie wyglądają tak, jak kilkanaście lat temu podczas jego występów przy Sportowej. - Cały żużel się zmienia, nie tylko tu w Bydgoszczy. Żeby był na takim topie jak kiedyś, potrzeba jakichś przemian, choć na chwilę obecną ciężko mi powiedzieć, jakich konkretnie. Trzeba zachęcać ludzi do dobrego żużla, bo ten u nas jest na najwyższym poziomie. Powinno jeździć jak najwięcej "swoich" zawodników. Wtedy pewnie te trybuny się zapełnią. Jeśli w meczu 8 czy 10 zawodników to obcokrajowcy to kibic nie będzie się z nimi utożsamiał. Jedyne rozwiązanie to wychować swoich zawodników i nie liczyć na jakieś wielkie wyniki, tylko się ścigać po prostu, a nie wpuszczać zawodników z Grand Prix.
Na pewno nikogo nie zdziwi, że Jacek Gollob był rozdarty. Jak sam przyznał, trzymał kciuki za tych, którym akurat szło gorzej. - Kibicowałem Bydgoszczy i Ostrowowi. A konkretnie najpierw Ostrowowi, a później Bydgoszczy. Były to dla nas wyjątkowo trudne zawody, bo jesteśmy przecież z Bydgoszczy, a jeździmy w Ostrowie.